Wiecie... tak troche wydaje mi sie, ze Wam nie podobaja sie juz moje rozdzialy... Nie komentujecie za bardzo.
Wszystkim, ktorzy komentuja, dziekuje. Natomiast wszystkim leniom pokazuje jezor.
A teraz rozdzial.
Wasza A.
-Nie wiem
czy to normalne, Igor. Iść na randkę z własnym bratem.
Pocałowałem go rozumiesz? Całowałem własnego brata i było mi
cholernie dobrze. Chciałem nadal tulić go i uszczęśliwiać. To
nie jest normalne.
-Wiesz
Bartek... Po tym wszystkim co się stało sam już nie wiem. Kamil
cholernie dużo przeżył w ciągu tych miesięcy. Moim zdaniem nie
powinieneś się zastanawiać już. Prawie go straciłeś niedawno.
Nie trać czasu na myśli. Działaj, bądź przy nim i zobaczysz co
się stanie. Ja chroniłbym Piotrka teraz ze wszystkich sił, gdybym
był w Twojej sytuacji.
-Chyba
masz racje Igor. Dzięki. Pójdę już.
-Spoko
Stary. Idź się zająć Kamilem. - Szatyn zaczynając tę rozmowę
nie miał zielonego pojecia jak ona przebiegnie. Bał się, że Igor
go zwyzywa i pomyśli, że jest dziwny jednak tak się nie stało. Co
jak co, ale nie spodziewał się takiego zrozumienia od swojego
przyjaciela. Wracał do domu już spokojniejszy. Jedyne o czym mógł
myśleć, to o swoim bracie i o ich planach na następny dzień.
Chciał już jak najszybciej zabrać go w jego ulubione miejsce i
nieba przychylić. Doskonale wiedział, że jego młodziutki brat nie
zaznał zbyt dużo szczęścia, od czasu odkrycia swojej orientacji a
Bartek teraz chciał mu wynagrodzić wszystkie krzywdy i ból jaki
doznał przez niego i innych ludzi.
Wrócił
do domu i pierwsze co zobaczył to młodszego chłopaka w salonie,
oglądającego telewizję. Siedział przytulony do poduszki z
podkulonymi nogami. Rozczuliło to starszego, dlatego od razu po
umyciu rąk w łazience skierował się do salonu i usiadł obok
brata.
-Chodź
tu do mnie... Przysuń się. - Powiedział łagodnie. Kamil nadal
trzymając poduszkę przysunął się a szatyn go objął ręką.
Przycisnął mocniej do siebie i ułożył się tak, żeby blondynowi
było jak najwygodniej. Odszukał jego dłoń i złączył ze swoją,
uprzednio składając na niej delikatny pocałunek. Zielonooki
spojrzał na brata zarumieniony, jednak nic nie powiedział. Bez
słowa już zaczęli oglądać telewizję. W krótce Kamil zasnął
przytulony do boku szatyna. Ten wziął go delikatnie i zaniósł do
pokoju, ułożył na łóżku i delikatnie pocałował w czoło. Na
koniec przykrył go jeszcze pościelą i wyszedł uśmiechnięty.
Blondyn wydawał się taki kruchy i delikatny, zwłaszcza po wypadku
i na pewno przestał wojować z całym światem. Spokojniej
podchodził do wielu rzeczy i ta zmiana podobała się Bartkowi. W
takich momentach jak sen, mógł dostrzec delikatność swojego
braciszka. Dawno o tym zapomniał i teraz bardzo mocno tego żałował.
Spokojnie
usiadł na łóżku. Było już ciemno i sam był zmęczony. Nie mógł
doczekać się następnego dnia, kiedy będzie próbował zabrać
Kamila gdzieś na zewnątrz, na obiecaną randkę. Myślał jeszcze
chwilę o miejscach, w których zielonooki mógłby się czuć
swobodnie, by potem położyć się do łóżka. Dość szybko
zasnął.
Obudziło
go delikatne drapanie po ramieniu i cichy szept.
-Bartek...
śpisz?
-Ni...ee
już nie... co się stało?
-Nie mogę
spać... - Szepnął Kamil.
-Chodź
tu – Przesunął się i podniósł pościel by wpuścić brata. Ten
niepewnie położył się bardzo blisko niego. Szatyn przykrył go i
troskliwie popatrzył na jego twarz.
-Śpij
dobrze, nic się nie bój jestem tu. - Wtulił go w siebie i
delikatnie zaczął gładzić plecy, uspokająco. Kamil poddał się
temu bez sprzeciwu. Kiedy jednak usypiał, pragnął jeszcze jednego.
-Bartek...
-Hm? -
Odparł półprzytomnie chłopak
-Pocałuj
mnie... Proszę... - Szatyn lekko zdziwiony tą propozycją odnalazł
usta brata i delikanie musnął je swoimi. Raz, drugi, trzeci.
Zadowolony Kamil zaczął oddawać pocałunki nieśmiało. Rozchylił
usta zapraszając ciekawski język do środka, sam zachęcony objął
brata mocniej. W końcu Bartek naparł na niego i młodszy wylądował
na plecach, z szatynem nad nim. Jednak to nie przeszkodziło im na
kontynuowanie pieszczot. Starszy spojrzał roziskrzonym wzrokiem na
chłopaka pod sobą a ten jęknął
-Jeszcze...
chcę jeszcze... - Uśmiech Bartka rozszerzył się i ponownie
powrócił do opuchniętych ust młodszego. Pocałunek znów zmienił
się w namiętny taniec obu języków, ssących się nawzajem i
zwiedzających wnętrza swoich partnerów. Szatyn nie czuł się źle,
będąc w tak intymnej sytuacji z rodzonym bratem. Czuł za to wielką
czułość i chęć oddania mu całego siebie i wszystkiego co
najlepsze.
Jak
ostatnim razem zakończył pocałunek delikatnymi całusami na sam
koniec. Widząc rozanieloną twarz Kamila pogłaskał go czule po
policzku.
-Śpij
Skarbie. - Szepnął i położył się obok niego. Blondyn od razu
przytulił się do niego rozkosznie mrucząc. Obaj dosyć szybko
zasnęli, szczęśliwi, gdzieś tam w środku rozumiejąc już
wszystko. Bartek cieszył się, że przestał mieć opory i sam czuł
już tylko czystą chęć posiadania tego chłopaka w łóżku i w
ramionach, w życiu. I wiedział, że nie chce go nikomu oddać ani
pozwolić skrzywdzić. Kamil już jakiś czas temu czuł te cudowne
dreszcze, towarzyszące byciu obok brata. Nie wiedział wcześniej co
one oznaczają, jak mógłby być zakochany... Teraz już wiedział.
Byle tylko szatyn się nim nie brzydził...
Ranek
przywitał ich zdecydowanie za wcześnie. Kamil obudził się
pierwszy, Patrzył na śpiącego brata i podziwiał jego przystojną
twarz. Szeptał różne rzeczy i kiedy Bartek się obudził, dalej
udawał, że śpi chcąc wiedzieć co szepcze blondyn.
-Jesteś
taki przystojny... dlaczego... mi to teraz robisz? Przecież nigdy
nie będę miał szansy... A jednak ślepo wierzę... gdybyś
wiedział jak bardzo... - Musiał w końcu to powiedzieć, jednak
chciał, właśnie w momencie, kiedy on śpi. Pogłaskał jego
policzek na co szatyn poruszył się i mruknął. Wtedy blondyn
położył się obok niego pod kołdrę. Chciał jak najdłużej
spędzić czas w ramionach starszrgo.
Bartek
przez kolejne pół godziny udawał, że śpi myśląc nad słowami
partnera. Chciał z nim spróbować, to już wiedział, jednak jak
miałby sprawić by Kamil mu zaufał i oddał swoje serce. To nie
było proste, zawiódł go jako brat, jak teraz miał przekonać
chłopaka że jako kochanek go nie zawiedzie. W końcu otworzył oczy
i spojrzał czule na drzemającego w jego ramionach chłopaka.
Uśmiechnął się i delikatnie sięgnął jego ust, co obudziło
Kamila. Na początku zdezorientowany przestraszył się, jednak
chwilę potem dotarło do niego, że znajduje się w łóżku i
ramionach tego przystojnego człowieka, który właśnie całuje go
na „dzień dobry”. To cudowne uczucie rozlało się po jego
ciele, kiedy język wtargnął znów do środka. Doświadczał
właśnie głębokiego i cudownego pocałunku, przeznaczonego tylko
kochankom. Nie miał zamiaru zastanawiać się co to znaczy. I
kompletnie zapomniał o swoim nieświeżym oddechu.
-Dzień
dobry, Słoneczko. - Powiedział łagodnie Bartek kiedy oderwał się
od jego ust. Obdarował go jeszcze najpiękniejszym uśmiechem. Kamil
spojrzał w jego stalowe oczy zarumieniony i mimowolnie oblizał
usta.
-Dzień
dobry. - odpowiedział nieśmiało. Dawno nie czuł się tak
szczęśliwy, takimi drobnymi gestami kogokolwiek. A teraz jego
roześmiane oczy mówiły Bartkowi, że jest szczęśliwy i...
zakochany.
***
-To gdzie
chcesz iść na randke?Chciałbym, żebyś czuł się dobrze.
-Mówiłeś
poważnie? - Ucieszył się Kamil. Siedział właśnie na sedesie,
tyłem do Bartka, który smarował mu plecy maścią.
-Oczywiście,
że tak. Boli Cię to jeszcze? - Czule pogłaskał miejsce pod
łopatką, które było bardzo mocno popalone.
-Nie...
Już nie boli. Tylko czasami jak za długo leżę.
-Już
lepiej to wygląda... Ale blizny będą i to duże...
-Wiem o
tym.. próbuje się z tym pogodzić... - Odrzekł spokojnie blondyn.
- Czekam tylko aż włosy mi odroną. Chciałbym... się przejść po
parku, tam wiesz, gdzie mają ten fajny most w Japońskim stylu.
-Dobrze.
Przejdziemy się tam, a potem pójdziemy coś zjeść dobrze? - To
mówiąc wytarł rękę w papier, ściagając resztki kremu z dłoni.
-Będę
musiał zeznawać prawda? - Zapytał w końcu młodszy. Obaj unikali
tego tematu.
-Nie
wiem... nie jestem pewien... - Odrzekł szczerze Bartek. - Robie
wszystko co mogę, żebyś nie musiał.
Szli
razem wzdłuż ulubionego parku, Bartek odszukał jego rękę i
delikatnie chwycił ją i splótł ze swoją. Kamil zarumienił się
delikatnie i uśmiechnął, jednak rozluźnił swoje spięte ciało.
Bardzo przejmował się całym wyjściem i nie potrafił uspokoić
organizmu. Szatyn starał się, żeby Kamilowi było dobrze i czuł
się spokojnie, jednak dopiero teraz to mu się udało.
-Wszystko
w porządku? - Zapytał łagodnie
-Tak...
wszystko okej, jednak moglibyśmy już wracać do domu? Trochę
dziwnie się czuje.. - Odpowiedział Kamil spokojnie. Jego brat
pociągnął go w drugą stronę, do samochodu z uśmiechem na
ustach. Chwilę potem zatrzymał się tak, że blondyn wpadł w jego
ramiona. Wtedy Bartek spojrzał na niego czule i delikatnie musnął
jego wargi w pocałunku. Kilka całusów później na twarz Kamila
wrócił uśmiech, promienny i śliczny. Stalowooki aż zapatrzył
się na niego i szepnął,
-Lepiej
wracajmy, bo inaczej Cię tu schrupię, Kochanie. - Serce młodszego
zabiło mocniej pod wpływem tych słów. Ze splecionymi dłońmi
wrócili do samochodu. Bartek otworzył mu drzwi i kiedy sam wsiadł
musnął usta swojego brata jeszcze raz. Chwilę potem jechali już
ulicami miasta a blondyn zastanawiał się nad tym, co chciałby
zjeść.
-Zamówimy
coś, do domu? Jestem głodny.
-A co byś
chciał?
-Pizze. -
Odpowiedział uradowany zielonooki. Starszy chłopak roześmiał się
serdecznie. Cieszył się, że jego brat zachowuje się przy nim już
tak naturalnie i przyjaźnie.
Przed
dzwiami siedział Piorek zasmucony. Kamil dostrzegł go już z
samochodu, zaniepokojony od razu podbiegł do niego.
-Co się
stało? -Zapytał otwierając drzwi.
-Kocham
Igora. -Powiedział zanim zdążył wejść, tak żeby Bartek tego
nie słyszał.
-Jak to
kochasz? - Odwócił się do niego chłopak. -Piotrek... mów
wszystko od początku, bo nie ogarniam. Idź do pokoju, ja się
ogarnę i pogadamy. -To mówiąc spojrzał na swojego brata. Kiedy
jego przyjaciel poszedł na górę, Bartek się odezwał
-Coś się
stało?
-Nie
wiem... Wiesz co? On ma chyba jakiś kryzys. Pogadam z nim. Nie martw
się.
-Mów co
się stało...-Powiedział Kamil od razu wchodząc, wchodząc do
pokoju. -Jak to kochasz Igora? Masz przecież dziewczynę... Dobra
opowiadaj...
-No
mam... I nie bardzo się z tego ciesze... Nie chcę jej skrzywdzić.
Ale kocham Igora. Dzisiaj był u niego jakiś koleś i byłem tak
cholernie zazdrosny. Nie potrafię... Nie chcę móc się nim
dzielić... Widziałem jak się całowali i się wściekłem.
Nienawidze tego kolesia... Nienawidzę Igora za to, że jest moim
bratem...
-Ej.
Spokojnie. Coś zrobił? -Przerwał mu chłopak.
-Pokłóciłem
się z Igorem... Dostał ode mnie w twarz. I przyszedłem tutaj od
razu... Wiem głupi jestem ale nie potrafię już udawać, że nie
bolą mnie jego podboje, nowi kolesie i jakieś laski.
***
Patrzył
się smutno na Kamila zmartwiony. Widział, ze chłopak źle się z
tym czuje ale nie potrafił mu pomoc. Siedzieli nad herbatka i długo
rozmawiali. Nie tylko o problemie przyjaciela, ale tez o randce.
Kamil opowiedział mu o wszystkim. Był szczęśliwy i nie ukrywał
tego. Sytuacja trochę się rozluźniła, do momentu kiedy Bartek
wszedł
-Twój brat przyszedł... -Powiedział... -Siedzi tu od jakieś pół godziny... -Chłopak wytrzeszczył oczy... Spojrzał na Kamila
-Jak to?
-Rozmawialiśmy... Myślę, ze teraz i wy powinniście. - Młodszy wstał i wyszedł.
-Twój brat przyszedł... -Powiedział... -Siedzi tu od jakieś pół godziny... -Chłopak wytrzeszczył oczy... Spojrzał na Kamila
-Jak to?
-Rozmawialiśmy... Myślę, ze teraz i wy powinniście. - Młodszy wstał i wyszedł.