piątek, 22 maja 2015

Uwaga, prośba

Witam wszystkich czytelników!
Mam nadzieję, że mną jeszcze jesteście.
Mam do Was wszystkich bardzo wielką prośbę. Szukam autorki opowiadania "Czerwony płomień" AKAME
Jeśli ktoś coś wie, lub może przekazać mi informacje, będę bardzo wdzięczna:)
Rozdział się pisze, jakkolwiek by to nie brzmiało :)
Wasza,
A.

piątek, 20 marca 2015

Ogłoszenie

Już wkrótce bo 8 kwietnia rusza nowe wydawnictwo "Elefante". Jest ono przede wszystkim nastawione na prozę homo. Zapraszam do współpracy tych, którzy piszą i chcą wydać swoje prace. 
Mail w tej sprawie: wydawnictwo.elefante@gmail.com"

czwartek, 1 stycznia 2015

Przepraszam

Przepraszam, że to tak długo trwało, ale musiałam poukładać sobie parę spraw.
W tym tygodniu jeszcze napiszę post. Nie wiem na którym blogu, ale coś wstawię.
Proszę o cierpliwość.
A. 

niedziela, 26 października 2014

Mój tydzień z ..

Mój tydzień z „Bogiem”

Masz tydzień z ukochanym mężczyzną... czas leci... zużyj go dobrze... 

Wkrótce.. 

niedziela, 14 września 2014

Powracam

Powracam z zaświatów.
Przepraszam za długą nieobecność. Miałam dużo nieprzyjemnych spraw, ale staram się ogarnąć. Wracam do pisania. Wracam do Was. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, że zostawiłam Was bez słowa :*
A.

środa, 5 marca 2014

Nowe życie rozdział 17

Drodzy czytelnicy,
Zapraszam na kolejny rozdział, przy czym muszę zaznaczyć, żebyście nie denerwowali się powtórzeniami ich imion, po prostu uciekły mi ich wyglądy. Jak tylko je znajdę ,to poprawię wszystko :)
Niestety nie uda mi się zamknąć tego opowiadania w następnym rozdziale. Dlatego 19 będzie ostatnim i epilogiem.
Betowane przez Soul.
Komenty mile widziane :)
A. \

Ślub zbliżał się wielkimi krokami. Alan wyznaczył datę na sobotę tego tygodnia, co znaczyło, że mieli bardzo mało czasu na przygotowania. Od dwóch dni żyli bez seksu, co powodowało, że cała trójka cierpiała katusze. El przemieszczał się zdenerwowany po całym mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca, Seiki wychodził na długie spacery z Alanem, albo i bez, a sam chłopak zaczął jeść duże ilości słodyczy. Frustracja rosła, a napięcie kumulowało się w mężczyznach. Skończyło się spędzanie wieczorów w ramionach ukochanego, czułe pocałunki i wszelki dotyk. To ich doprowadzało do szału i smutku. Chłopak nie był już pewien czy Seiki i El nadal czują się z nim dobrze, bo od rana warczeli na niego, a demon zaraz po śniadaniu wyszedł gdzieś, nie mówiąc ani słowa. Blondyn unikał ich obu jak ognia. Było przedpołudnie, a najmłodszy kochanek siedział wtulony w poduszkę na kanapie. Rozumiał, że celibat bardzo daje im się we znaki, ale mimo tego było mu niesamowicie przykro. Jego niepewność zaczynała go przerastać i panować nad wiedzą, że przecież już za kilka dni złączą się na wieczność. Dodatkowo jakieś przeczucie względem rodziców kiełkowało w sercu. Nagle nie było ich krzyku, wydzwaniania, tak jak zwykle bywało, kiedy robił coś co im nie odpowiadało; teraz było cicho i to przerażało go najbardziej.
W końcu nie wytrzymał i poszedł do kuchni, gdzie jego partner robił sobie kawę. Wszedł do jasnego, jednak ciasnego pomieszczenia i bez słowa podszedł do niego; wtulił się w czerwony podkoszulek i szepnął
-Kocham cię. -Zaskoczony Sei, odwrócił się i zobaczył w przepięknych oczach swojego skarba łzy. Od razu go ponownie przytulił, z całą miłością jaką posiadał. -Dlaczego mnie unikacie? Zrobiłem coś nie tak?
-Kochanie... nie zrobiłeś nic złego, zapewniam cię. Po prostu, -głaskał delikatnie plecy chłopaka, czule patrząc mu w oczy – trudno być obok siebie, nie mogąc dotykać się w ten sposób. Ostatnio cały czas chcemy się z tobą kochać, pieścić. Jestem cały czas twardy. El zresztą też -dodał z szelmowskim uśmiechem.
-Ja też... ale tęsknie za ciepłem waszych ciał... nie chcę, żebyście mięli wątpliwości. -odparł smutno.
-Najdroższy, nie mamy, uwierz mi. Demon jest zły, bo musi czekać, ale jeszcze trochę. -uśmiechnął się. -Niedługo trzeba będzie wybrać miejsce do rytuału. Wiem, że chciałeś Japoński ogród, ale trzeba wszystko zorganizować, zabezpieczyć przed zwykłymi ludźmi i tak dalej. Jak będziemy razem, zastanowimy się, dobrze?
-Okej, ale ja już nie chcę, nie móc się do was przytulać, mam dość tego zimna. Poza tym, moi rodzice... coś jest nie tak. Dali mi spokój, a to się nie zdarza, kiedy robię coś przeciwko nim. Boję się, że nam to wszystko popsują, mogą znaleźć coś, co nie pozwoli na ceremonie.
-Nie obawiaj się. W sobotę kończysz osiemnaście lat, więc wszystko będzie legalne. Mieszkania też ci nie zabiorą.
-Ale pieniądze już tak. Bo będę miał mężów, praca mi się przyda.
-Ej, kochanie. Dopóki się uczysz, nie będziesz zarabiał. Musisz się wykształcić, my o ciebie zadbamy. Ja pomogę Mini i jej ojcu w cukierni, a El coś wymyśli. Prawdopodobnie obaj będziemy tam zatrudnieni, bo Pan Tanaka chce otworzyć jeszcze kilka innych mini kawiarenek w mieście. - delikatnie musnął usta, w czułym, ledwie wyczuwalnym pocałunku. Nie pogłębiali go, tylko ocierali swoje wargi o siebie, łaknąc tej bliskości. Nagle wszystkie wątpliwości uleciały, a szczęście i radość ponownie zagościła w sercach dwóch zakochanych.
Seiki przytulał narzeczonego do siebie, zastanawiając się, gdzie jest ich demon. Owszem był cały ranek niemiły, ale miał nadzieję,że nie wpadł w żadne kłopoty. Obawy Alana były uzasadnione, a trzeba było zorganizować wszystko tak, by jego rodzice nie mogli im zaszkodzić. Do soboty było bardzo mało, ale i bardzo dużo czasu. Mogło nic się nie wydarzyć, albo wszystko. Jeśli ktoś miał namieszać, to oby nie zdążył tego zrobić. Przewaga była taka, że przyszli teściowie nie znali dokładnej daty, zapewne mając nadzieję, że ceremonia przebiegnie później. Nie wiedzieli też o Elu, jako o kochanku i partnerze, co również działało na korzyść.
Akira Tanaka patrzył na syna groźnie. Wiedział o planach oraz zamiarach względem dwóch chłopców, z którymi od pewnego czasu mieszkał, jednak nie do końca wierzył w całkowitą przemianę swojej latorośli. Jego żona, Junko, anielica ,była bardziej optymistycznie nastawiona do opowieści potomka. Bardzo chciała im pomóc wejść w dorosłe życie oraz małżeństwo, co na początku mogło być trudne. Zwłaszcza kiedy napomniał o rodzicach najmłodszego.  Opiekunom nie mieściło się w głowie, jak inni mogą być tak okrutni względem swoich pociech. Przecież to nie była jego wina, że Kryspin zginął, bardziej zaniedbania przez ich samych.  W pewnym momencie oderwała się od swoich myśli i rzekła
-Wiesz dobrze, że wam pomożemy. Nikt nie będzie mógł przerwać waszej ceremonii, z powodu nieczystych zamiarów. Zajmiemy się tym razem z Akirą. Mini jak już obiecała przygotuje i udekoruje wnętrza.
- Chciałbym też, żeby dom już był gotowy, ale na to trzeba czekać. -westchnął podirytowany.
-A jak wam się układa?
-Nie bardzo. Warczymy na siebie, Alan bardzo przeżywa, że odsunęliśmy się od siebie. Wszystko przez ten głupi celibat. Boje się czasami, że to wszystko runie.
-To właśnie ma służyć, sprawdzeniu waszej relacji. Seks potrafi łączyć, a jego brak burzyć. Jesteście nie tylko kochankami, ale też partnerami i musicie nauczyć się dawać sobie nawzajem czułość, bez erotycznego podtekstu. -orzechowe oczy rozbłysły. Jego mama miała racje, a on o tym zapomniał. Skupiał się wcześniej tylko na zabawach w łóżku, a często zwykły dotyk, traktował jako zaproszenie do tego typu kontaktów. Owszem, odkąd poznał Alana i zszedł się z Seikim trochę się to zmieniło, jednak nie całkowicie. -Pobłogosławię wasz związek, przetrwacie, jestem tego pewna.
-Skąd ? -zapytał, a w jego głosie pobrzmiewały wątpliwości
-Bo to twoja matka, przede wszystkim ma tę specjalną intuicję,  dodatkowo jeszcze jest aniołem. Nie wątp w waszą miłość. -odpowiedział mu ojciec. El Tanaka wreszcie się uspokoił. Postanowił wrócić do domu, wyściskać swoich narzeczonych i spędzić z nimi trochę czasu. Wspólne gotowanie było dobrym pomysłem. Musiał tylko jeszcze załatwić jedną sprawę z rodzicami.
-Będziecie obecni, prawda? -zapytał dla formalności.
-Oczywiście, głupio pytasz synu. A właśnie, zapraszamy was w czwartek na obiad.
-Będziemy na pewno. -uśmiechnął się. Po krótkim pożegnaniu, wyszedł.  Piętnaście minut zajęło mu dojście do mieszkania. Nie mógł doczekać się aż zobaczy i weźmie w ramiona swoich kochanków. Wjechał windą na 4 piętro i chwilę później znalazł się za drzwiami lokum. Uśmiechał się tajemniczo, ściągając buty oraz kurtkę i poszedł do łazienki.
-Już jestem skarby moje -krzyknął, myjąc ręce.
-Wiemy -odkrzyknął Alan, który nie zamierzał opuścić kolan Seikiego, na których siedział. Po chwili demon przyszedł do nich, a jego twarz miała pogodny wyraz. Podszedł do nich i spojrzał czule
-Kocham was maleństwa. -pocałował każdego z nich czule w usta i pogładził po policzku. Widząc szczęście w oczach narzeczonych, westchnął z ulgą. -Przepraszam was za moje zachowanie. -przytulił ich obu do siebie. -Zapomniałem, że nie tylko seks się liczy i dotyk z nim związany. Jesteście dla mnie najważniejsi na świecie i nie chcę, żebyście czuli się niepewnie.- Trwali tak delektując się wzajemnym ciepłem i bliskością. El muskał czule ich skronie raz po raz, jakby nie miał dość tych pieszczot. Jego myśli poszybowały do głów ukochanych
Zróbmy wspólnie obiad, dobrze? - delikatne głaskanie przeszło przez ich umysły, jak zawsze, kiedy mężczyzna pojawiał się w ich myślach. Nie wertował ich bez zezwolenia, nie chciał być nie w porządku w stosunku do nich, czasami tylko, kiedy Alan albo Seiki miał koszmary, starał się uspokoić rozszalałe sny. Chłopaki z uśmiechem, zgodzili się na zrobienie razem jakiegoś dobrego dania. Blondyn zdecydował, że będzie to Spaghetti, z bazylią.
Po kilku minutach El zajmował się mięsem, Alan sosem, a Sei został oddelegowany do pilnowania makaronu. Przez moment przygotowywali wszystko w ciszy i skupieniu jednak po chwili rozległ się bardzo charakterystyczny śpiew nie do końca utalentowanego muzycznie Seikiego.
-AND I WILL ALWAYS LOVE YOUUUUUUU! -fałszował, mieszając wodę z pastą. W pewnym momencie Alan wybuchnął głośnym śmiechem, oderwał się od swojego zajęcia, podszedł do ukochanego i zakrył mu usta swoimi wargami. W odpowiedzi usłyszał pomruk zadowolenia, ciała idealnie wpasowały się w siebie. Języki zapraszały nawzajem do zabawy i cudownego tańca miłości, a palce splotły w czułym uścisku. Po chwili jednak zostali rozdzieleni; El wpił się w usta Alana, całując go mocno i zaborczo, po chwili oderwał się od niego i to samo zrobił z blondynem. Jego oczy błyszczały, a nogi się ugięły. Demon był czasami tak władczy w pieszczotach, że miękł mu w ramionach zupełnie. Zaspokajanie i okazywanie uczucia dwóm mężczyznom naraz bywało trudne. Zwłaszcza, że w pewnym momencie mogła pojawić się zazdrość. Starał się on ze wszystkich sił, by do tego nie dopuścić, tak samo jak jego narzeczeni. Czasami trudno było uniknąć sytuacji, kiedy jeden z jego kochanków był dłużej całowany czy tulony, jednak cała trójka wiedziała, że tak naprawdę to nic złego. Całą niepewność wyrażali słowami, starając się niczego nie ukrywać, na to naciskał Seiki. Chciał, by mówili sobie co ich boli, jeśli czasami  czują się źle, to z jakiego powodu. Sam również wyrażał swoje żale i smutki.
El miał tak niesamowitą ochotę na trzymanie Seikiego w ramionach, że aż bolało. Bardzo się za nim stęsknił. Dodatkowo mieli już historię i demon zdawał sobie sprawę, że tęsknota za nim przez te wszystkie lata wychodziła na wierzch dopiero teraz. Wiedział też, że będą musieli porozmawiać o tym z Alanem. Obaj kochali go bardzo mocno, dlatego nie chcieli nieporozumień. Chłopak stał obok nich, kiedy się całowali i trzymał ich obu za ręce. Nie miał nic przeciwko temu widokowi. Czasami tylko czuł się głupio, kiedy dostawał czułego buziaka, a El lub Sei całe namiętne minuty.  Kiedy mężczyźni odsunęli się od siebie, spojrzeli na niego czule. W tym samym momencie złożyli na jego dwóch  zarumienionych policzkach słodkie i siarczyste całusy. Zawstydziło go to, pomimo zbliżającego się ślubu. Nagle przypomniał sobie o czymś.
-Makaron! -krzyknął, patrząc na zdezorientowanych kochanków. Blondyn jako pierwszy zrozumiał o co mu chodzi i momentalnie się odwrócił. Szybko wyłączył gaz i spojrzał na breję w garnku.
-Jeszcze jest dobry, trochę się tylko rozgotował... Zapomnieliśmy dać mięso na patelnie.
-Doskonale, bo by się zmarnowało. -odparł radośnie El. -Głuptasy wy moje. Wyciągaj makaron śliczny, a ty piękny przygotuj patelnię. Ja przyprawie w tym czasie mielone. -rzekł i uśmiechnął się promiennie. Już po piętnastu minutach siedzieli przy stole i pałaszowali zadowoleni w ciszy. W pewnej chwili demon odezwał się, by poruszyć nie do końca wygodny temat.
-Alan, musimy porozmawiać -zaczął spokojnie -o mnie i Seikim. -dodał. Widząc zdezorientowane miny obu mężczyzn, trochę się speszyłem – bo wiecie, nie chciałbym żadnych nieporozumień skarby.
-No dobrze, ale nadal nie rozumiem... -odparł po chwili zastanowienia Alan. Szukał w głowie pomysłów, o co dokładnie mogło chodzić. Blondyn jednak domyślił się i spojrzał na ukochanego
-Chodzi o to, że ja i El mamy już historię. Tzn, w liceum byliśmy zaręczeni. -westchnął.
-No właśnie. Kilka lat nie byliśmy razem i bardzo za nim tęskniłem, czuję, że teraz odreagowuję
-Nadal nie ogarniam -upierał się chłopak
- Ale ja tak. Czasami poświęcamy więcej czasu sobie, mógłbyś pomyśleć, że nie pragniemy się tobą zajmować, na przykład ten pocałunek sprzed kilkunastu minut, był dłuższy niż z tobą. El nie chce, byś myślał że kochamy się bardziej niż ciebie, albo żebyś czuł się pomijany. Ja zresztą też nie.
-Po prostu, czasami widzę, że jesteś zakłopotany, kiedy poświęcam więcej czasu jemu... -zaczął
-Ale ja też to niekiedy robię. Przecież wiem, że skoro jesteśmy we trójkę, to kochamy się, co nie znaczy że nie możesz na przykład całować więcej Seikiego , lub uprawiać seks za którymś razem  tylko ze mną. To samo tyczy się jego. Nie przeszkadza mi to, bo was kocham i chcę byście się pieścili i byli dla siebie czuli. Patrząc na to, czuję się szczęśliwy. Tylko nie myślcie, że mną nie musicie się w ogóle interesować, dranie jedne -wystawił im język i potem się roześmiał. Rozpromieniony nawinął makaron na widelec, a potem włożył go do ust. -pyszne, ale przez was jest już zimne. Chamy pieprzone -zagrzmiał, ponownie wybuchając głośnym śmiechem. Po chwili cała trójka rechotała w najlepsze.
Kolejne godziny upłynęły im na zmywaniu, sprzątaniu, siedzeniu na kanapie oraz wybieraniu miejsca do ceremonii. Przy okazji Seiki uparł się na kupno garniturów, oraz udekorowanie mieszkania. El zastanawiał się na głos, czy uda im się niedługo wprowadzić do ich wspólnego domku z wielkim ogrodem i  ile zostaną w lokum Alana. Sam chłopak bardzo chciał opuścić to miejsce, które kojarzyło mu się z nienawidzącymi rodzicami oraz samotnością. Bawił się dolną częścią zielono-szarej koszulki, co chwilę miętosząc swoje włosy. Bardzo nie mógł się doczekać pójścia do ogrodu Japońskiego, w celu wybrania odpowiedniej altany, bądź mostku, na którym uroczystość by się odbyła. Chociaż miał swojego faworyta, wolał zobaczyć z bliska, a że następnego dnia mięli tam iść, ewentualnie dogadać się z właścicielami tego ogrodu, tym bardziej nie mógł się doczekać. Park bowiem należał do małżeństwa demonów, dlatego zaślubiny tego typu zdarzały się często.
W pewnym momencie, kiedy tak siedzieli i rozmawiali ktoś zapukał do drzwi. Alan z ociąganiem otworzył. Kiedy to zrobił, zamarł. W drzwiach stanęła jego rozjuszona matka, która od razu widząc syna, uderzyła go w twarz,dziko wrzeszcząc. Chłopak stał spokojnie, nic nie mówiąc. Trwało to wszystko zaledwie kilka sekund, nie zdążył nawet zareagować.
-Ty gówniarzu pieprzony. Jak śmiesz nie liczyć się z naszym zdaniem? -Wprosiła się do mieszkania.  Kobieta średniego wzrostu, miała czarne oczy i brązowe włosy, upięte w kok. Jej spódnica sięgająca do kolan, była w kolorze beżowym, Alan zapamiętał ten detal. -Nie masz prawa brać ślubu bez naszej zgody i to z facetem! Ty wykolejeńcu, ścierwo i margines społeczeństwa!-krzyczała. Zwabieni tymi odgłosami mężczyźni znaleźli się przy ukochanym praktycznie od razu. Matka popatrzyła na nich zdezorientowana,
-Nie życzę sobie, kobieto -Seiki podkreślił ostatnie słowo -żeby ktokolwiek bił mojego narzeczonego. A tym bardziej, żeby go obrażano.
-To jest moje mieszkanie! -odezwała się po dłuższej chwili ciszy
-Nie. Nie jest, należy do pani syna. A teraz proszę opuścić to miejsce. -mówił bardzo spokojnie, lecz stanowczo.
-Słucham?
-Wynoś się stąd babo przebrzydła, bo nie ręczę za siebie. Nie masz prawa decydować za mojego ukochanego, tym bardziej wypowiadać się, co jest dobre i moralne a co nie, bo może przypomnę ci jak obwiniałaś własne dziecko za swoją głupotę i śmierć młodszego syna. -odpowiedział jej bardzo ostro.
-Do widzenia!- odezwał się z naciskiem El. Ta prychnęła i oburzona wyszła. Wtedy jej syn odetchnął z ulgą i znalazł się w ramionach wybranków.
-Dziękuje wam.-szepnął tuląc się. Niesamowicie cieszył go to, że nie musiał sam stawiać jej czoła.  Mężczyźni długo potem trzymali chłopaka w swoich ramionach, który dochodził do siebie po wizycie rodzicielki. Pomimo tak długiego czasu, nadal nie potrafił się przyzwyczaić do takiego traktowania przez rodziców.
-Będę miał koszmarną żabę za teściową -zażartował w końcu El, rozładowując sytuację i już po chwili uśmiechy wpłynęły na ich twarze. 

niedziela, 9 lutego 2014

Nowe życie rozdział 16

Wybaczcie, że tak długo mi zeszło z napisaniem tego rozdziału, ale jakoś tak wyszło. 
Word mi znów nawalił, dlatego w pewnych miejscach mogą być długie przerwy pomiędzy tekstem lub inna czcionka. Nic na to niestety nie poradzę. 
Przewidziałam że rozdział 18 będzie ostatnim i za razem epilogiem całej opowieści. 
Zapraszam do czytania. 

Nastał dzień, podczas którego Alan musiał powiedzieć swoim rodzicom o związku z Seikim oraz ślubie, jaki planowali. Właściwie nie rozmawiali jeszcze o całej tej sprawie. Chłopak nie miał ochoty oglądać twarzy swoich jakże miło do niego nastawionych rodzicieli. Nie miał pojęcia, jak przyjmie związek z blondynem a tym bardziej czy i o Elu powinien powiedzieć.
Siedział w salonie, w ramionach jednego ze swoich mężczyzn, zastanawiał się, jak to wszystko rozegrać. Milion myśli kołatało się po jego głowie, dając dziesiątki tysięcy różnych scenariuszy, niewypowiedzianych słów, oraz krzyków. Przytulał się nie tylko do ukochanego ale i do swojego ulubionego swetra, który był w kolorze beżowym. Siedzący obok nich Seiki bawił się leniwie przydługimi już włosami chłopaka, gładząc je czule i owijając sobie kosmyki wokół palca. W końcu spojrzał na demona i powiedział zdecydowanie
-Dzwonie do nich, cholera! Nie mogę tak dalej już!
-A kiedy chcecie wziąć ślub? Powiesz im, o dniu?
-Nie... nie będę im tego mówić, bo wtedy się pojawią-szepnął. -Za bardzo chcę, by ten dzień był udany, a potem już nasz rytuał zaślubin dobrze?
-Jak tam chcesz. Ale musimy coś w końcu ustalić, dobrze?
-Pójdziemy na żywioł. Dobra dzwonie. -popatrzył na ukochanych z lekką obawą, ale i Sei będąc obok niego, trzymał jego rękę w geście wsparcia. Już po chwili wykręcił numer i czekał. Jego oddech był coraz cięższy a serce łomotało w piersi. Gdyby mógł, odwlekałby tę rozmowę jeszcze bardziej, ale się już nie dało. Życie w takim zawieszeniu było męczące, dla całej trójki, nie tylko dla niego samego. Przeczesał swoje włosy a w słuchawce odezwał się skrzekliwy głos jego matki.
-Halo?
-To ja.
-Ta... czego chcesz?- kobieta jak zwykle była bardzo miła dla swojego dziecka. Chłopak postanowił się jej odwdzięczyć.
-Chcę poinformować, że wychodzę za mąż.-cieszył się, że nie rozmawiał z ojcem, bo pewnie zostałby wyzwany od ciot, pedałów, chorych psychicznie i nienormalnych. Mężczyzna nie stwarzał pozorów, odkąd dowiedział się o orientacji seksualnej syna. Zanim został o tym poinformowany, jeszcze zachowywał resztki godności, nie posługując się wulgaryzmami w stosunku do chłopaka. Jednak po tej informacji, wszystkie hamulce puściły.
Alana bardzo to zabolało, po raz kolejny zresztą. Raz, został oskarżony i obarczony winą za śmierć jego brata. Później dodatkowo znienawidzony za swój homoseksualizm. Jak na jego psychikę wtedy, było to za dużo do zniesienia.
-Co? -wydarła się kobieta tak, że Alan musiał oddalić telefon, bo inaczej by ogłuchł. -Jak to bierzesz ślub? Kto ci pozwolił?-chłopak prychnął
-Nikt mi nie musi pozwalać. Za kilka dni kończę 18 lat. Według prawa będę mógł robić co chcę. Mam narzeczonego, który bardzo mnie kocha i nie musimy się przed wami tłumaczyć.
-Ale... -zaczęła jego matka, ale chłopak jej przerwał
-Proszę, nie przychodźcie na ceremonie. Nie chcemy, byście nam zepsuli ten dzień. Do widzenia. -Rozłączył się, czując jak uchodzi z niego powietrze. Obaj jego mężczyźni patrzyli czułym wzrokiem, dodając mu otuchy.
-I jak? -Zapytał, wzdychając
-Bardzo sprytnie to załatwiłeś kochany. -Seiki uśmiechnął się do narzeczonego. -Podoba mi się jak z nimi rozmawiasz. Wiesz, mogę porozmawiać ze znajomym urzędnikiem- zaczął mężczyzna -moglibyśmy w najbliższym czasie zabukować datę. -Alan zarumienił się soczyście a jego serce podskoczyło z radości.
-To pojedźmy tam dzisiaj, dobrze? Za kilka dni i tak osiągnę pełnoletność, więc nie będzie przeszkód.
-Oczywiście! El, pojedziesz z nami, dobrze? -Oczy Seikiego zalśniły, chciał, by ich ukochany brał we wszystkim udział, pomógł im wybrać odpowiedni termin oraz garnitury. Zastanawiał się też nad wystawniejszym obiadem, żeby uczcić ten dzień. A może lepsze byłoby jakieś ustronne miejsce. Alan natomiast wpadł na inny pomysł.
-Kochanie, chciałbym od razu w dzień ślubu cywilnego, żeby odbyła się też ceremonia rytualna naszych zaślubin, El możemy tak zrobić? Tym sposobem nie będziemy musieli czekać. Co o tym sądzicie, chłopcy?
-Ubierajcie się kociaki, im szybciej to załatwimy, tym więcej czasu będzie na planowanie okoliczności i wybieranie miejsca, które jest bardzo ważne, dla naszej ceremonii. Wiecie, myślałem o ogrodzie japońskim, co wy na to?
-Łał, w sumie byłem tam tylko raz, to byłoby nieziemskie, ale... myślisz, że uda nam się to załatwić?
-Myślę, że tak, kochanie. -ucałował w skroń Seikiego, a potem podekscytowanego Alana.
-Sei? A ty masz jakieś życzenia, co do miejsca lub coś takiego?
-Chciałbym spędzić mini wesele, może być nawet obiad w domu Ela i Mini. Myślisz, że twoi rodzice by się zgodzili? -nie miał za dużo wymagań, chciał mieć kremowy garnitur, czarną koszulę i ukochanych u boku, uszczęśliwić swoich ukochanych. Reszta się nie liczyła. -Właściwie to nie mam więcej jakichś wymagań.
-Porozmawiam z rodzicami, ale myślę że się zgodzą. To dobry pomysł. Chciałbym, żeby już skończyła się budowa naszego domu, Alan, nie możesz wiecznie mieszkać w tej klitce, którą kupili ci rodzice.
-Sprzedam je. Nie mam zamiaru im niczego oddawać, dopóki się uczę, to mam prawo do ich kasy. -powiedział butnie chłopak. Po wakacjach wracał do szkoły, nie wiedząc jak to będzie, jednak był dobrej myśli, nawet jeśli zajdzie w ciąże. El zamyślił się na chwilę. Bardzo nie chciał, żeby jego ukochany musiał uczęszczać do tamtego miejsca, będąc w stanie błogosławionym. Musiał wymyślić coś, co pozwoli mu pozostać w domu, do tego bezpiecznym. Ciąża u mężczyzn była nie realna w normalnych warunkach, przez to Sei oraz Alan, narażeni byli w tym czasie na wielkie niebezpieczeństwo. Demony i anioły radziły sobie z tym na wiele sposobów, maskując się, lub po prostu nie chodząc w miejsca, gdzie jest dużo ludzi, albo nie wychodząc wcale. Z narzeczonym jednak będzie problem, ponieważ musiał zaliczyć kolejny rok nauki. Demon postanowił porozmawiać bezpieczeństwie jego jak i Seikiego, ze swoimi rodzicami, którzy doświadczeni i nauczeni przez życie wielu rzeczy, będą w stanie mu coś doradzić. Wyszli z mieszkania, żywo rozmawiając o różnych opcjach i smakach tortów, a także o kupnie nowych butów i wielu innych rzeczy. Demon zaproponował, że jego siostra zajmie się samymi przygotowaniami. Dziewczyna od zawsze chciała planować śluby, w tym jej własnego brata, to właśnie jej obiecał kiedyś, dawno temu. Zamierzał dotrzymać danego słowa.
Godzinę później stali już w urzędzie miasta, próbując wybrać jakąś datę. El nie nalegał, tak naprawdę wszystko oddali w ręce ich najmłodszego kochanka. Alan bardzo chciał załatwić to jak najszybciej, dlatego ostatecznie zaproponował sobotę następnego tygodnia. Seiki i demon przystali na to, dogadując wszystko z urzędnikiem. Miły, pan w średnim wieku nie sprawiał żadnych kłopotów. Poinstruował ich jakie dokumenty są wymagane, oraz co konkretnie musieli zrobić. Wiek chłopaka też nie sprawiał problemu. Właśnie w sobotę kończył lat 18, dlatego też bardzo prosił, by tego dnia mogli wziąć ślub, nie tylko cywilny ale i ten dla nich właściwy. Kiedy wyszli z urzędu, Alan zadzwonił do Mini, informując ją o planach całej trójki. Dziewczyna bardzo się ucieszyła z takiego rozwoju wypadków, ponieważ obawiała się, że rodzice Alana mogą w końcu zacząć robić problemy. Uspokoiła się jednak, kiedy powiedział jej o przebiegu rozmowy z nimi.
-Cieszę się bardzo, że w końcu się zdecydowaliście, dłuższe czekanie nic by nie dało.
-Pomożesz nam Mini? -powiedział łagodnie chłopak. -Wiesz, nigdy nie wychodziłem za mąż i nie bardzo znam się na tych sprawach. Chciałbym, żeby wszystko wyszło idealnie.
-Jasne. Zrobię wam wielki tort, taki naprawdę super. -zaćwierkała radośnie. Już w głowie wyobrażała sobie jak go udekoruje, jaki będzie miał smak. Bardzo podobało jej się, że mężczyźni pomyśleli o niej.
-Mins, zostałabyś moją druhną? Wiesz, poza nimi, tylko ciebie mam. -przyznał szczerze, nie wyobrażał sobie nikogo innego, z resztą nie był zbyt blisko z innymi ludźmi.
-Oczywiście, że nią zostanę. Nie masz się o co martwić. Najważniejsze, żebyście się przygotowali na rytuał. Wiesz, zero seksu przez tydzień... -Alanowi mina zrzedła. Tydzień bez pieszczot z ukochanymi, bez ich rąk na sobie i oszałamiających pocałunków. Nie wyobrażał sobie jak on to przeżyje.
-Cały tydzień? Przecież ja nie wytrzymam... oni zrobili ze mnie seks maniaka. -jęknął. Mini wybuchnęła śmiechem a obaj mężczyźni popatrzyli na niego, bardzo zdziwieni . Stwierdzenie ich przyszłego męża rozbawiło jednego i wprawiło w zakłopotanie drugiego.
-Wiesz co? Wpadnę dzisiaj do was i wszystko ustalimy, dobrze? Powiedz Elowi, że go siostrunia, wiesz, ta rodzona lepsza połowa odwiedzi. -zarechotała wrednie dziewczyna.
Kolejne 15 minut szli pięknym, zazielenionym się parkiem, w korach drzew ptaki wesoło świergotały a Alan wystawiał raz po raz swoją twarz do słońca. Kochał, kiedy promienie delikatnie muskały jego czoło, policzki, usta i nos. Seiki pogrążył się w marzeniach o ich wspólnym domu, dzieciach i szczęściu, które zostanie niedługo przypieczętowane nierozerwalną przysięgą. Mijając płynącą rzeczkę, pierwszy odezwał się demon
-Zapomniałem ci powiedzieć o celibacie. Przepraszam. Mini w sumie mi też o tym przypomniała. Dla mnie to w sumie bez znaczenia, wytrzymam, właściwie to wytrzymamy. -roześmiał się. -Wiecie, chciałbym rozłożyć skrzydła i polecieć, nie wiem gdzie, ale po prostu tak gdzieś na chwilę, potem wrócić do moich pięknych i cudownych przyszłych mężów i potem dzieci.
-Chciałbym już mieć dzieci, ale trochę boję się ciąży. Faceci nie są do tego przygotowani... -Westchnął Seiki.
-Ciebie kochanie, to ja na pewno zapłodnię. Najlepiej was obu podczas nocy poślubnej. - powiedział śmiejąc się demon. Jego instynkt podpowiadał mu, że powinien zapłodnić któregoś z ukochanych w tę wyjątkową noc.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. - wyraził swoje zdanie Alan. Gdyby się tak na tym głębiej zastanowić, to dwóch ciężarnych mężów i to do tego w tym samym czasie, mogłoby być ciężkie do zniesienia. Na pewno jednak nie będzie rozpaczania, jeśli ich potomkowie spłodzeni zostaną podczas ich pierwszej nocy jako małżeństwo.
-Dlaczego?-zdziwił się El, tak samo jak i blondyn. Czyżby Alan nie chciał mieć od razu dzieci? Może rzeczywiście lepiej poczekać, aż się ustawią finansowo i przeprowadzą do ich remontowanego domku.
-Wiesz, dwóch ciężarnych, kapryśnych mężów, w tym samym czasie? Przecież zwariujesz. -odparł rozsądnie chłopak. Domyślał się, że będzie łatwo ukochanemu, a nie chciał, żeby od początku było im trudno.
-Kochanie, ja mam anielską cierpliwość. -zachichotał demon. -Poradzimy sobie. -dodał szybko, widząc minę narzeczonego. -ale jeśli chcesz, to możemy poczekać, nie upieram się. Po prostu nie zamierzam używać gumek na tę okoliczność.
-Mnie tam się nie śpieszy, ale nie mam w sumie nic przeciwko. Lubię dzieci. Tylko trochę boję się porodu. -wzdrygnął się na samą myśl o bólach, jakie musiałby przeżywać, w dniu porodu. Najbardziej przerażała go niewiedza, czy dziecko żyje. Dopóki nie znajdzie się w jego ramionach, nie miał pewności. Bał się, musiałby wiedzieć od razu, a mógł rodzić przez wiele godzin. Z zamyślenia wyrwał go głos blondyna

-Nie bój się tego kochanie, to nie takie straszne. Poza tym będziemy obok. El, nigdy nie używamy, przecież lateksu. Nie ma co się nastawiać skarby. Wyjdzie jak wyjdzie, ja na pewno nie będę sobie wtedy żałował. W sensie podczas nocy poślubnej. -wtrącił się Seiki z rozbrajającą szczerością. Tego im było trzeba, nie planowania, tylko pójścia z falą. Powinni rozmawiać o dzieciach, nie koniecznie je planować, ale na wypadek zajścia w ciąże któregoś z nich, być na to gotowym. El mógł liczyć na pomoc swojej rodziny oraz siostry, mimo że ani Seiki ani Alan nie posiadali tego szczęścia, to za kilka dni zyskają bliskich, teściów i szwagierkę. Cała trójka znów nie mogła się doczekać ponownego spotkania z nimi.