czwartek, 26 września 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 2

Kolejny rozdział wstawiam. Mam nadzieję, że więcej zacznie tu wchodzić, czytać i komentować. 
Ps. Nie betowane, gdyż bety nie posiadam w tej chwili. 

Chłopak zszedł na dół do kuchni, przy okazji przypatrując się grającemu bratu, przez uchylone drzwi. Uśmiechnął się na to i potem spokojnie poszedł po coś do jedzenia.
W drzwiach zobaczył wytapetowaną blondynkę z dużym biustem, w obcisłej sukience i obcasach. Usta miała krwisto czerwone. Odepchneła go i weszła bez słowa do środka.
-Bartuś... Kochanie! Już jestem. - Kamil stał przypatrując się jej wtargnięciu z szeroko otwartymi oczami. On tu mieszkał, a został potraktowany jak jakiś lokaj. W końcu szatyn zszedł i widząc dziewczynę uśmiechnął się nieznacznie
-Ada, co Ty tu robisz? - Powiedział spokojnie – Mieliśmy spotkać się na mieście...
-Rozmawiałam z Pawłem i przyszłam złożyć Ci kondolencje, że masz brata pedała. Oh Kochanie to takie straszne. Nie dziwie się, że nikomu o nim nie mówisz... Najlepiej to byś go nie wiem.. wyrzucił do ogródka i nie wpuszczał... Nie rozumiem skąd te cioty w ogóle się wzięły? Zagrożenie dla nas, tych normalnych... - Ciągneła dalej. Kamil stał jak wryty nie mogąc przełknąć jej monologu. Pierwszy raz od dawna zrobiło mu się tak przykro, a jeszcze sam fakt, że jego rodzony brat nie staje w jego obronie, dopełniło goryczy.
Przeszedł obok nich, słyszać kilka pogardliwych słów na swój temat i ciche stwierdzenie Bartka „proszę, przestań...”. Zamknął się w pokoju i puścił głośno muzykę. Tak jak zwykle robił, kiedy coś go bolało albo gniotło. Po chwili smutku, wziął swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby i wyszedł z domu, kiedy tylko Ada i Bartek byłi w pokoju szatyna. Zgasił komputer i muzykę, skierował się w swoje sekretne miejsce. Tam gdzie leczył cały swój żal i ból. Z dala od ludzi i wszystkiego innego. Szedł spokojnie wzdłuż ulic, mijając ludzi, niezwracając nawet na nich uwagi. Skręcił w krętą ścieżkę prowadzącą do lasu. Szedł jakiś czas rozglądając się i uśmiechając delikatnie. Uwielbiał te drzewa i spokój jaki go otaczał. Z dala od zgiełku i hałasu, wdychając czyste powietrze wreszcie mógł odpocząć.
Wszedł do chatki, ukrytej w tak że prawie nikt nie mógł jej znaleźć, którą kiedyś zrobił dla niego brat. Przetrwała tyle lat i nikt jej nie odkrył do tego czasu. Miał tam swoją samotnię i cieszył się z tego. Tylko Bartek i nieliczni przyjaciele wiedzieli o tym miejscu. I tak miało pozostać.
Rozsiadł się wygodnie na starej kanapie, którą przyniósł z kumplem i zaczął rozmyślać. To miejsce zawsze go uspokajało, było tu chicho i tak kojąco. Pewnie dlatego, że nie przychodziło tu wiele ludzi. Kamil cieszył się, że miał taką samotnię.
Bardzo często rozpamietywał tu szczęśliwe dni, kiedy jeszcze był z bratem blisko, pamiętał dokładnie jak budowali razem to schronienie. Bartek wtedy obiecał mu, że nikt go nie znajdzie i będzie to miejsce tylko dla nich. Nie mógł uwierzyć ile od tego czasu się zmieniło. Ile złych słów zostało wypowiedzianych i łez wylanych. Sam przypuszczał, że to się nie zmieni, ale scementuje jego poczucie że tak jest lepiej. I tak już od ludzi oddalał się jak mógł. Zostali przy nim nieliczni. Tylko przyjaciele, których znał od dawna. Nikt nowy nie miał dostępu do jego serca. I tak miało zostać.

Bartek rozmawiał przez jakiś czas z Adą, próbując ją troche uspokoić. Nie podobało mu się, że snuje plany, jak pozbyć się Kamila cioty z tego domu. Lubił ja, jednak czasami blondyna go przerażała swoimi pomysłami. Jednak nie brał ich zbytnio na poważnie. Znali się już jakiś czas i chłopak zaczął na poważnie myśleć o ich związku. Ada wydawała się bardzo sympatyczną osobą, pomimo jej wielkiego homofobizmu. Miał nadzieję, że jak pobędzie z Kamilem to zmieni o nim zdanie. Ale przecież sam dobrze się o bracie nie wypowiadał.
Porobili razem jakieś głupstwa typu oglądanie filmików na youtube i opowiadanie sobie śmiesznych historyjek.
Kiedy dziewczyna wyszła, odetchnął z ulgą. Chciał zabrać się za robienie obiadu. Dopiero teraz zorientował się, że jego brata nie ma w domu, czym się nie przejął. Jednak chwilę potem coś zaczęło się w nim gotować. Cała złość i agresja wybuchły w nim z niewiarygodną siłą. Znów przypomniał sobie o całym upokorzeniu, które musi znosić przez głupiego brata. O słowach Ady i jego kumpli a także o swoim obrzydzeniu, które ma w stosunku do gejów. Nigdy nie był w stanie zrozumieć tego, jak można lubić penisy. Przecież to obrzydliwe. Targające nim emocje doprowadziły do rzucenia kubkiem Kamila o ścianę. Bartek zapomniał, że dał go mu, na jego 12 urodziny i od tej pory był to ulubiony kubek chłopaka. Nie zbierając go nawet poszedł do pokoju. Z drugiej strony kochał Kamla i nie potrafił przestać spychać tego uczucia na drugi plan, niestety nienawiść do gejów wygrywała. Nie chciał krzywdzić brata ale inaczej nie umiał. Coraz gorzej się z tym czuł.

Blondwłosy postanowił wrócić do domu, bo zostawił swoją komórkę. Chciał spotkać się ze swoją przyjaciółką i jej chłopakiem, by porozmawiać i przestać myśleć o tym wszystkim co go gniotło. A tym razem był to brak akceptacji ze strony bliskich. Nie miał ochoty na rozrabianie, bo mogło by się to skończyć źle w wypadku, kiedy wkurzony Bartek był w pobliżu.
Wszedł do salonu spokojnie, zastanawiając się czy szatyn jest w domu. Od pewnego czasu burczało mu w brzuchu, dlatego udał się do kuchni. Widok jaki zastał doprowadził go do łez. Jego ukochany kubek z kocimi uszami i ogonem leżał stłuczony na podłodze. Pamiętał, jak dostał go od Bartka na 12 urodziny. Uwielbiał go i nie lubił pić z innego naczynia. A teraz coś w sercu mu pękało. Sam nie wiedział do końca dlaczego, jednak rozpłakał się, zbierając jego resztki. Zabrał je do pokoju i położył na półce. Nie chciał go wyrzucać, nie miał serca do tego. To była jedna z tych rzeczy, do których się przywiązał jak nigdy. Zawsze wiedział, że ma swoje miejsce w tym domu i jakoś dawało mu to bezpieczeństwo, a teraz nawet to zostało mu odebrane. Nie zwrócił uwagi na poranione palce. Miał ochotę znów iść do chatki w lesie, zostawić ten przeklęty dom i tam mieszkać.
Nie usłyszał nawet jak jego brat zszedł do kuchni, już spokojniejszy. Miał zamiar posprzątać po swoim rzucie o ściane. Nie zastał jednak niczego, poza kilkoma odłamkami, paroma kroplami łez i krwi z palców blondyna. Wtedy zrobiło mu się głupio. Nie poszedł jednak do góry tylko posprzątał resztę. Udając się do salonu by pooglądać telewizje, natknął się na Kamila. Jego włosy zasłaniały twarz a bluza niedbale założona zakrywała palce. Na ramieniu miał torbę. Nie zaszczycił szatyna ani spojrzeniem. A tym bardziej słowem. Mijając go wyszedł, po cichu zamykając za sobą drzwi. Chwilę potem jednak z impetem one znów się otworzyły a blondyn wpadł jak z procy, przy okazji wpadając na brata i przewracając ich obu.
-Ty chamie jeden... Wiesz jak się martwimy o Ciebie? Ktoś Ci dupę powinien skopać! - Wrzeszczał przybysz... minę miał groźną a czarne oczy ciskały błyskawicami. Torba chwilę potem wylądowała na podłodze a Bartek zrzucił zielonookiego z siebie czymprędzej.
-Co Ty do cholery robisz Piotrek? - Warknął starszy z braci.
-Ratuję dupę Twojemu bratu. I Tobie też... - Wrzasnął prawie na nich... - Ta suka Ada... coś nagadała mojemu bratu i chce sprać skórę Kamilowi.
-C...co? - Wybąknął z siebie blondyn. - Ja nic nie zrobiłem...
-No co Ty nie powiesz? A Ty- wskazał na Bartka. - Cokolwiek jej powiedziałeś to radzę Ci odwołać, bo oberwiesz ode mnie! - Po chwili do mieszkania wpadł zdenerwowany Igor. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować już Kamil został z pięści w szczękę. Szatyn spojrzał oszołomiony a brat agresora, zaczął go odciągać od zdezorientowanego przyjaciela.
-Ty pedale... odwal się od mojego brata i Bartka, do brata też się przystawiasz?. - Wrzeszczał. Cała trójka spojrzała na niego jak na idiotę, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
-Oszalałeś? - Krzyknął Piotr – O czym Ty gadasz? Ja mam dziewczynę, a Ada jest pieprznięta. Odwal się od niego. - Igor pod wpływem brata ochłonął trochę. Z wargi blondyna sączyła się krew i czarnooki wziął przyjaciela do kuchni. Szatyn wstał i ze złożonymi rękami na piersi, spojrzał surowo na mężczyznę. Był zły, że ktoś w jego obeności uderzył Kamila, był jeszcze bardziej wściekły o to, że Igor uwierzył w te bzdury, które naopowiadała Ada.
-Co to było? - Rzucił przez zaciśnięte zęby.
-Ada... powiedziała, że nie chcesz z nią być bo... on...
-Co?? Czy ona oszalała? Nie przeleciałem jej ale to dlatego, że blondyn był w pobliżu, dodatkowo od samego początku jej odbiło i od progu rzucała w niego epitetami. - Oburzył się. Nie rozumiał całej sytuacji a także dziewczyny, która wyraźnie mija się z prawdą w tym co opowiada na prawo i lewo. Nie miał zamiaru tłumaczenia się z tego jak się zachowuje i dlaczego nie poszedł z nią do łóżka, jednak teraz był wdzięczny że tak się nie stało. Miał ją jeszcze kilka minut wcześniej za osobę godną zaufania, a teraz myślał o niej coraz gorzej.
Igor opowiedział Bartkowi wszystko, co mówiła Ada o Kamilu. Od kiedy dowiedziała się, że brat szatyna jest gejem, postanowiła się go pozbyć, jak tylko ona i Bartek byliby razem. Jednak tak się nie stało i w zemście za to że Bartek zwlekał z seksem i związkiem, zaczęła opowiadać że stalowooki kręci z blondynem i mają się ku sobie. Bartek słuchał tego z coraz większym szokiem. Nie rozumiał, dlaczego ta dziewczyna tak próbuje mu namieszać w życiu.
-Słuchaj... ona naprawdę chce mu zrobić krzywdę. Z tego co mi powiedziałeś, widać że ta kobieta jest walnięta. Nie wiem co jej przyjdzie na myśl ale serio nie zadawaj się z nią. Mówie to w dobrej wierze.- Ich rozważania przerwał Piotrek wkraczający do pokoju z rozjuszonym spojrzeniem.
-Mam nadzieję, że się wstydzisz swojego głupiego wybuchu, Kretynie. A Ty... Ty masz dużo do wyjaśnienia... Jesteś pieprzonym imbecylem Bartek. Olać własnego brata bo jest gejem... Myślisz, że to jego wina?
Krzyki zwabiły blondyna do salonu. Przez chwile słuchał drącego się przyjaciela. Kiedy ten skończył rzekł spokojnie.
-Nie musisz się wtrącać w moje sprawy Piotrek. Zostaw ich dwóch, niech robią co chcą... Ja stąd spadam.- To mówiąc wyszedł z domu.
-Swoje kroki skierował do chatki w ukochanym lesie. Nie miał pojęcia, że jest śledzony. Po drodze, oglądał ukochaną przyrodę, przepiękny las i wsłuchiwał się w śpiew ptaków, kiedy doszedł do domku od razu wszedł tam i położył się na kanapie. Bardzo źle się czuł i nie potrafił powtrzymać płaczu. Nagle cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu, nawet w domu już nie czuł się spokojnie i bezpiecznie. Nie chodziło tu nawet o kubek ale o samo zachowanie domowników. Coraz częściej i bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest chciany ani kochany w życiu najbliższych. Dlatego postanowił, że podejmie decyzję o przeniesieniu się do szkoły z internatem, z dala od domu będzie mógł zacząć nowe życie. Poczeka na rodziców z oznajmieniem tego, jednak decyzję już podjął i nie chciał jej zmieniać.
Po kilku chwilach kołysany szumem wiatru zasnął. Czuł, że będzie mu brakowało tego miejsca i Piotrka oraz innych przyjaciół. Tym razem śnił mu się szczęśliwy dom. Uśmiechnięty siedział wtulając się w ramiona brata, okryty kocem, czule głaskany. A obok nich łasił się mały kotek.

W tym samym czasie Piotrek krzyczał na swojego brata i jego przyjaciela. Musiał wyrzucić z siebie cały żal, jaki czuł za swojego przyjaciela i całą złość. Nie zdawał sobie nawet sprawy jak bardzo był sfrustrowany, dopóki to nie wybuchło w nim. Igor nie dowierzał, że jego spokojny brat potrafi tak się ciskać o cokolwiek.
-Jak w ogóle mogłeś? Pozwalasz go obrażać! Igor nigdy by na to nie porozwolił! Broni mnie zawsze, nie ważne jakie mam przekonania. Tak powinna postępować rodzina. A co Ty robisz? Wystawiasz go na pośmiewisko, ranisz i jeszcze potem udajesz, że nic się nie stało! Masz niesamowitego brata, a nie potrafisz nawet tego docenić!
Słuchali tego wszystkiego z szeroko otwartymi oczami. Bartek czuł się niesamowicie głupio kiedy usłyszał, że jest złym bratem i w ogóle jak on sobie wyobraża tak traktować swoją rodzinę. Zrozumiał, że powinien stać w jego obronie, tak jak robił to do tej pory Piotrek. Igor przecież zawsze stawał po stronie młodszego chłopaka.

Obudził się w nienajlepszym humorze. Było mu źle wewnętrznie. Nie rozumiał do końca tego stanu, wiedział jednak, że nie chce wracać do domu, miał dość już tego wszystkiego a najbardziej swojego starszego brata. Chciał tylko spokoju. Jednak nie był mu dany. Usłyszał, jak ktoś zbliża się do jego kryjówki. Niewielu o niej wiedziało, dlatego nie ruszył się z miejsca. Przybysz pojawił się w drzwiach, uśmiechajac się delikatnie.
-Cześć Piotrek -Westchnął Kamil
-Hej. Pomyślałem, że zgłodniałeś. Jak się czujesz? - Wszedł do środka i zdjął plecak.
-Do dupy... a jak myślisz? - Odparł kąśliwie jego przyjaciel. Nie miał ochoty na odwiedziny nikogo, nawet najlepszego przyjaciela. Szatyn spojrzał na niego zatroskany i w końcu się odezwał.
-Wiesz... przykro mi, że tak wyszło i że Igor Cię uderzył. Oberwał za to.
-Daj spokój... to Twój brat... nie odgrywaj się na nim.. Szanuj to co masz- Powiedział coraz bardziej zły Kamil. Nienawidził jak rodzeństwo się kłóciło i stawało przeciwko sobie. Nie rozumiał tego. Samemu brakowało mu braterskiego wsparcia i nie chciał by inni musieli przez to przechodzić.
-Kamil... spokojnie...
-Wybacz... Już mi nerwy puszczają... Nie powiem, że się tym nie przejmuję, bo tak nie jest... Cholernie się tym przejmuję. Codziennie to pieprzone gówno. Nie dość, że muszę te upokorzenia znosić na co dzień w szkole, to jeszcze w domu. Bartek dzisiaj zbił ten cholerny kubek, który dał mi na urodziny... Pamiętasz?
-Ten z uszkami? Bardzo go lubiłeś...
-Wiem... I co z tego... Skoro wylądował na ścianie. Inni by powiedzieli, że to tylko cholerny kubek. Nie dla mnie. Czułem się bezpiecznie w domu, bo miałem swoje miejsce w tej rodzinie. Każdy ma swój kubek... A teraz nawet ten cholerny symbol... wiesz... wyprowadzam się... Myślałem o szkole z internatem... Chcę być już z dala od tego wszystkiego. Kocham moją rodzinę, ale oni mnie najwyraźniej nie. Tak będzie lepiej...
-Nie uważasz że to zbyt pochopna decyzja? -Zauważył Piotrek
-Nie wiem już sam... Mam tego wszystkiego dość... Nie chcę przebywać już obok tej rodziny, w tym zakłamaniu... Ojciec i brat mnie nie akceprują, tylko mama jakoś nie ma z tym problemu. To już mnie męczy. Poza tym to miasto, ludzie... Dołujące.
Przyjaciel spojrzał na Kamila smutnym wzrokiem. Wcale nie chciał go stracić, nie rozumiał też postępowania wielu ludzi... Chciał coś z tym zrobić, jednak jako przyjaciel musiał uszanować decyzję chłopaka. Miał tylko nadzieję, że ona się zmieni.

niedziela, 22 września 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 1

Nie betowane, wybaczcie za błędy.
Ciesze się, że wreszcie wstawiam ten rozdział, ponieważ długo zastanawiałam się czy w ogóle puścić to opowiadanie. 
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tutaj to czyta. 
Pozdrawiam. A.
Ps. Proszę o koemtarze. 

   

Siedział naprzeciwko Kamila, patrząc na niego z wielkim zdegustowaniem, jakby ten był jakimś robakiem, którego powinno się zdeptać. Nie słuchał tego, co rodzice próbują mu wytlumaczyć i wciąż uparcie odpowiadał jednym zdaniem
-Zabierzcie go ze sobą, bo nie będę się opiekować tym szczylem. - Jego ciemne włosy spływały delikatnie na policzki, a szare oczy ciskały błyskawicami. Wąskie, lecz kuszące usta zacisnęły się w linie i pobielały boleśnie a zęby mogłyby się pokruszyć z nacisku na siebie. Był zły, bardzo zły. A kiedy to się działo, to lepiej było uciekać od Bartka, gdzie pieprz rośnie, bo nikt nie był w stanie przewidzieć co też on zrobi.

Po drugiej stronie siedział blondyn o zielonych oczach, które również ciskały błyskawicami we wszystkie strony. Miał 168 cm wzrostu i włosy do ramion. Ręce założone na piersiach wskazywały pozę obronną a mina jak zwierze przed atakiem, zrobi wszystko byle nie podporządkować się rodzicom.
-Nie. Nie i nie. To jest Twój brat. Nie może jechać z nami na wakacje. Chcemy od Was odpocząć. Masz się nim zająć i już...
-Ale mamo! - Krzyknęli obaj. W tym jednym temacie się nie spierali. Nie chcieli zostać tygonia tylko sami w domu. Mogłoby to się skończyć katastrofą i wysadzeniem posiadłości w powietrze. Charakterki obu chłopaków znali już sąsiedzi i nawet okoliczni policjanci. Wielokrotnie byli świadkami wyskoków młodszego z braci lub kłótniami z Bartkiem. Wszyscy doskonale wiedzieli jak obaj się nieznoszą.
-Koniec dyskusji – Warknął ojciec i wstał od stołu. - Zostajecie i nie ważcie się robić żadnych głupot. Tym razem wyczerpaliście limit kłótni i wybryków. To się tyczy najardziej Ciebie Kamil. Żadnego sprowadzania do domu chłopaków... - Na te słowa starszy brat wzdrygnął się z obrzydzeniem.
-Ale on może sprowadzać Panienki i posuwać je na prawo i lewo... - Odszczeknął młodszy.
-Uważaj na słowa szczeniaku. - Odparł ostro ojciec. - On jest starszy i może robić co chce... - To mówiąc wyszedł. Kamil podniósł się gwałtownie, przewracając krzesło i pobiegł do swojego pokoju.
Był wściekły. Tak bardzo nienawidził swojego starszego brata za wiele rzeczy, głównie za to że był starszy i rodzice pozwalali mu na wszystko. Jednak nie tylko to decydowało o takim nastawieniu do niego. Bartek nakrył go jak kochał się ze swoim ówczesnym chłopakiem, zamiast wyjść ten rzucił się na nich i wyrzucając chłopaka z domu, pobił dotkliwie Kamila i szarpiąc za włosy powlókł na balkon, zostawiając go na kilka godzin tam na zimnie dopóki blondyn nie stracił przytomności. Wtedy został zawieziony do szpitala, a historyjka o pobiciu i wymrożeniu została przez Bartka zmyślona. Nikt nie spodziewał się, że złamane żebra i ręka oraz wstrząs mózgu to wina szatyna.
To właśnie od tamtego czasu Kamil przestał wierzyć, że relacje z jego bratem mogą być choć trochę lepsze. Po tym jak został wyśmiany i upokorzony w szkole oraz przez chłopaka, który z nim zerwał, zaczął sprawiać duże kłopoty. Zapomniał o wrażliwej części swojej duszy i kiedy brat go gnębił przyjmował to do wiadomości i robił obojetną poze. Nie obchodziło go czy jest bity, czy nie. Przyjął to do wiadomości. Jednak Bartek więcej nie podniósł na niego ręki. Ale za to robili to inni, w szkole i na boisku. Zanim nauczył się walczyć obrywał nieźle od większych i silniejszych. Głównie dlatego, że już wszyscy wiedzieli, że był gejem. Cała reszta zdawała się tego nie widzieć i mimo że Kamil miał przyjaciół i kumpli to prosił ich aby nikt nie mieszał się w jego sprawy. Przyjmowali to z bólem, domyślając się jak trudne może być to wszystko dla chłopaka.
Sam nie wiedział kiedy zasnął, z tego stanu wyrwało go dopiero pukanie delikatnie do drzwi. Chwilę potem do pomieszczenia weszła mama.
-Synku... nie sprawiaj bratu kłotów... Przykro mi, że zostajesz z nim sam... Ale ojciec chciał, żebyśmy jechali tylko we dwoje.
-Wiem mamo... I tak Bartek ma mnie gdzieś... nie akceptuje że jestem gejem... Widziałaś... - Odparł beznamiętnie chłopak.
-Może się dogadacie co? Wiesz on nie jest taki zły...Tylko trudno mu przyjąć takie rzeczy do wiadomości. Jest taki sam jak ojciec... Wiesz to... Może porozmawiaj z nim... Napewno Cię wysłucha.
-Wcale... - Odburkął. Mama zawsze była dla niego oparciem i tylko ona w tym domu zdawała się go rozumieć i nie potępiać za orientacje i styl bycia. Wielokrotnie wspominała, że są do siebie podobni. Ona też robiła bardzo dużo rzeczy jak była w wieku swojego syna i doskonale pamiętała jak jej rodzice reagowali na wybryki 16 latki. Kiedy jej brakowało wsparcia od nich, by radzić sobie z problemami i otoczeniem, teraz sama nie chciała być takim rodzicem i zawsze potrafiła porozmawiać z synem i jakoś go zrozumieć. Podczas kiedy tata chłopaka bardziej akceptował Bartka. Od początku wolał, żeby Kamil był dziewczyna. Tak bardzo chciał córkę. Trudno było mu pogodzić się również z orientacją syna.
Rozmawiał z mamą jeszcze długi czas zanim doszli do porozumienia. Opowiadał jej jak to podoba mu się jakiś chłopak i jak bardzo nie ma szans i nawet nie chce próbować . Kiedy kobieta wyszła, włączył sobie muzykę, tak by zagłuszała wszystko dookoła. Często tak robił, kiedy był z czegoś niezadowolony. Nie lubił Bartka, przystojnego chłopaka, za którym wszyscy szaleli. Dla innych, głównie przez orientacje Kamil był wyrzutkiem. Charakter też nie pozwalał mu na poznawanie wielu ludzi. Z natury był szalonym chłopakiem z mnóstwem pomysłów, jednak dla obcych był wycofany i często obserwował, co denerwowało na dłuższą metę. Ludzie również jego denerwowali. Nie rozumiał większości ich podchodów i zachowań. On robił jak sam uważał za stosowne. Nie lubił intryg ani tego typu rzeczy. Był prostolinijnym człowiekiem, który mówił co myślał i robił jak mówił. Czego nie można było powiedzieć o większości ludzi, których znał. Dlatego często dystansował się od nich, nie umiał obiecać czegoś i tego nie dotrzymać. Nie potrafił upokarzać ludzi, po to by przypodobać się innym. Chciał szczęścia swoich bliskich i przyjaciół i sam chciał zaznać go choć trochę.

Bartek wkurzony usiadł przy komputerze. Nie miał ochoty niańczyć swojego znienawidzonego brata. Akurat umówił się na seks z dziewczyną, z która od jakiegoś czasu się spotykał i nie chciał by ktoś im przeszkadzał. Miał ochotę na tydzień wolności a tu taka niespodzianka. Nie podobało mu się to wszystko. Żałował, że miał brata odmieńca, którego musiał się wstydzić. Wolał więc o nim nie wspominać nawet na chwilę wśród jego znajomych. Od czasu kiedy dowiedział się, kim jest Kamil nie poświęcał mu żadnej uwagi. Ignorował jego obecność albo uprzykrzał mu życie jak tylko mógł. Część ze znajomych wiedziała jednak o blondynie i sam nasłuchał się „dobrych rad” oraz złośliwych komentarzy na temat młodszego. Nie reagował wtedy, bo też było mu głupio. Bo co miał powiedzieć? Że skopałby dupę Kamilowi, żeby tylko ten wybił sobie z głowy „pedalstwo”, i tak to nic by nie dało, bo jako inteligentny człowiek doskoanle wiedział, że tego nie da się „wybić”
Nie potrafił zrozumieć jak jego brat, którego tak bardzo kiedyś kochał mógł być takim odmieńcem... homoseksualiści od dawna go obrzydzali, jednak kiedy nakrył Kamila, jak uprawiał seks z jakimś chłopakiem, szala się przebrała. Dokładnie wiedział, ze zaprzepaścił relacje między nimi, jednak nie obchodziło go to. Bartek nie chciał mieć z bratem nic wspólnego. Właściwie to wcale tak nie myślał. Kochał swojego młodszego brata i sam oszukiwał siebie w tym względzie. Jednak to wszystko zaszło za daleko. Nie potrafił teraz tego przerwać.

Rano rodzice żegnając się z szatynem zostawili ich samych z pewną obawą. Od dawna wiedzieli, co może się między nimi stać, jednak Bartek obiecał ojcu, że wszystko będzie dobrze. Po chwili kiedy samochód rodziców odjechał, chłopak postanowił obudzić swojego upierdliwego współlokatora i zagonić do roboty. Miał ochote nałożyć na niego tyle obowiązków jak to tylko możliwe. Byle młody wiedział, że teraz brat może się na nim odegrać za wszystko, łącznie z odwołaniem randki z piękną blondyną z dużym biustem.
Wparował do pokoju z zamiarem wywrócenia łóżka, jednak powtrzymał się. Spojrzał na śpiącego Kamila i ...
- Wstawaj debilu... - Usłyszał przy swoim uchu chłopak. Otworzył oczy a przed nim zobaczył wściekłego Bartka. - Zamierzasz spać cały ranek ? Rodzice już pojechali więc nie ma spania.- Kamil otworzył oczy znudzony i chwycił poduszkę ciskając ją w swojego brata. Ten zasłonił się i wyszedł z pokoju.Blondyn uśmiechnął się i przewrócił na drugi bok, ciesząc się z chwilowej wygranej. Po chwili szatyn wrócił z wiadrem wody i wylał na zielonookiego.
Oburzony Kamil podniósł się i rzucił na Bartka z pięściami. Ten jednak zrobił unik i blondyn wylądował na podłodze. Szamotali się przez jakiś czas, gryząc się i warcząc na siebie przy okazji. W końcu blondyn odepchnął brata od siebie i wstał. Wściekły powlókł nogi do łazienki
-Pieprzony dupek- Dodał, po zamknięciu drzwi. Spojrzał w lustro przygnebiony, sprawdzając poziom siniaków a także innych obrażeń po wcześniejszej walce., za którą siedział na komisariacie, prowadząc pogawędkę z policjantami i jedząc pączki. Przyzwyczaił się już do takich sytuacji i znał dobrze policjantów z tamtego posterunku.
Pretarł twarz, po umyciu zębów i spojrzał w lustro jeszcze raz. Tego poranka znów nienawidził siebie i swojej orientacji, na którą nic nie mógł poradzić. Czasami mu się to zdarzało, zwłaszcza kiedy musiał zostawać z Bartkiem w domu.
Szatyn krzątał się po kuchni, przygotowując jedzenie. Po odwołaniu swoich planów był bardzo zły i musiał jakoś się wyżyć. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego rodzice nie wzięli ze sobą tego odmieńca. Nie brakowało mu czasów, kiedy zajmował się bratem, kiedy robił mu śniadanie i brał na spacery jak Kamil był mały. Uwielbiał bawić się z nim i uczyć różnych rzeczy na komputerze. Jednak ten czas się skończył i nic go już nie łączyło z młodszym chłopakiem.
Kiedy jajecznica była gotowa, Kamil zdążył zejść na dół przeciągając się. Bartek nie zaszczycił go nawet spojrzeniem, tylko usiadł przy stole ze swoim śniadaniem i zaczął bez słowa jeść. Część jajka została na patelni, co blondyn wykorzystał i po chwili siedział już nad swoją częścią pożywienia i zastanwiał się czy zrobić kubek gorącej kawy teraz, czy po zjedzeniu posiłku. Lenistwo wygrało i czas na kawę przyszedł później. Bartek siedział naprzeciwko nie odzywając się ani słowem. Pochłaniał jedzenie i czasami zerkał wilkiem na swojego brata, którego smak jajecznicy pochłonął. Przypomniał sobie, jak bardzo uwielbiam smak śniadania przygotowanego przez szatyna, tak dawno nie dane mu było spróbować gotowanych dań czy nawet zwykłych kanapek.

Po śniadaniu Bartek poszedł do pokoju, uprzednio wkładając naczynia do zlewu. Nie chciał przebywać z Kamilem dłużej niż musiał. Blondyn z kolei po zaparzeniu kawy rozsiadł się na kanapie w salonie i włączył telewizje. Tak rzadko oglądał cokolwiek, zamknięty w czterech ścianach, przy swoim laptopie i słuchawkach. W pewnym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Podniósł się i otworzył. Po chwili po całym salonie rozniosło się głośne powitanie jego przyjciela Piotrka, który wpadł na kawę i pogaduchy. Ten roześmiany rudzielec właśnie związał się z ich przyjaciółką i chciał obgadać dobre niusy. Kamil bardzo im kibicował, ponieważ wiedział że chłopak był zakochany w Patrycji już od drugiej klasy podstawówki. Dopiero niedawno kumple przekonali go do wyznania swoich uczuć. Okazało się, że dziewczyna również czuła do niego to samo i wreszcie mogli być razem.
Bardzo dobrze im się układało. Widać było, że są dobraną parą. Właśnie wrócili ze wspólnego wypadu nad jezioro i Piotrek chciał opowiedzieć Kamilowi o wszystkim. Blondyn poszedł do kuchni zaparzyć kawę i poprosił kumpla by usiadł przy stole. Uwielbiał przesiadywać w tym miejscu, najchętniej z książką lub kubkiem dobrego napoju, herbatą lub gorącym kakaem.
-I jak było? Opowiadaj.
-Wiesz... Ta dziewczyna jest cudowna. Byliśmy nad tym jeziorem z jej rodzicami. Bardzo ich polubiłem oni zresztą mnie też. Prawie cały czas zajmowaliśmy się jej małym braciszkiem Mirkiem. Naprawdę uroczy dzieciak. Jej mama jest bardzo fajna i miła, a ojciec wziął mnie na rozmowę w stylu „jeśli ją skrzywdzisz... to ona sama Ci jaja urwie”. Także uśmialiśmy się bardzo.Nie no, tak poważnie to cieszę się, że z nią jestem.
-To dobrze, cieszę się Waszym szczęściem. Ja jeszcze muszę trochę poczekać na swoje... O ile Bartek znowu mi go nie zjebie...
-Wiesz... to Twój brat...
-I co z tego... Głupek nie brat. Nie akcepuje tego, że jestem gejem. Nic na to nie poradzę, jestem jaki jestem i nic nie zmienię. To nie jest moja wina, że jestem jaki jestem. Już od dawna to trwa i nic się raczej nie poprawi, nawet gdybym chciał. A nie mówię, że chcę nawet... Zaakceptowałem sytuacje i trudno. Jest jak jest. - Powiedział spokojnie Kami, trochę jeszcze rożzalony, jednak czuł że sam musi się z tym pogodzić. Zaakceptował sytuacje, jednak czasami było mu bardzo przykro, że jest „inny”, że Bartek nie może tego przyjąć i nadal traktować go jak brata. To bolało. Takie odrzucenie... Ze strony męskiej tego domu, bo nie tylko szatyn zachowywał dystans. Również ich ojciec Sławek. Jedyne co ratowało sytuacje to ich mama, która zawsze potrafiła załagodzić jakoś sytuację i doprowadzić do jakiegokolwiek porozumienia.
Chłopaki rozmawiali w kuchni jeszcze chwilę, po czym poszli grać na konsoli. W tym samym czasie Bartek rozmyślał nad kilkoma rzeczami. Tak naprawdę dawno pogodził się z orientacją Kamila, jednak czego nie mógł przyjąć, to tego że brat nie powiedział mu tego sam. Im dłużej był zły i wrogi, tym bardziej nie potrafił się przemóc do tego, żeby wytłumaczyć bratu, że go akceptuje. Po prostu nie potrafił. Wiele razy chciał mu już powiedzieć, jak bardzo przeprasza, jednak nie potrafił. Coś mówiło mu, że nie umie spojrzeć w oczy Kamilowi, ani dotknąć go. Tyle bólu mu już sprawił i upokorzenia, że teraz odkręcenie tego wszystkiego byłoby bardzo trudne, wręcz bezsensowne.

niedziela, 1 września 2013

Kolejna recenzja tym razem "Poślizgiem pod choinkę" autorstwa AkFy ( jej ebooka)

Czy wierzycie w przeznaczenie? Czy zastanawialiście się co może stać się, kiedy zrobicie krok w prawo, zamiast w lewo?

 Historia Simona i Tyrona jest jedną z tych, które się nie zdarzają.
Zabiegani ludzie w świątecznej atmosferze, nie zwracają na nic ani na nikogo uwagi i tylko jeden bardzo bolesny wypadek sprawia, że oczy tych dwóch mężczyzn się ze sobą spotykają?
 „ ale nie wyobrażam sobie teraz, że mógłbym to przegapić. Że mógłbym minąć cię w pasażu i nie poznać”
Simon jest pogodnym, miłym mężczyzną, otwartym na świat, lubiącym pomagać innym. Tyron z kolei jest jego odwrotnością. Nienawidzi świąt i wszystkiego co z tym związane. Los jednak sprawia, że wpadają na siebie i Ty musi opiekować się mężczyzną, który ucierpiał w ich zderzeniu. Jak to w historii tego typu bywa, na początku średnio idzie im dogadanie się, jednak z czasem idzie im coraz lepiej. W końcu jak wszyscy wiemy, przeciwieństwa się przyciągają...
 „Poślizgiem pod choinkę” jest ciepłą opowieścią o szukaniu ciepła i drugiej osoby, a także o tym, że historie, które nie mają prawa się zdarzyć jednak mogą i nie ma w tym nic niemożliwego. Los czasami sam stwarza takie niesamowite sytuacje tylko od nas zależy jak one się skończą.
 Ta świąteczna historia jest godna polecenia, na długie zimowe wieczory jak i na letnie upalne dni. Serdecznie polecam.


Zapraszam również na jej bloga
http://akfa-dreamlandpress.blogspot.com/