środa, 20 listopada 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 9

Drodzy czytelnicy zanim rozdział, mam pewne ogłoszenie:
Po pierwsze, NIGDY nie mam w dupie ocen czytelników.
Po drugie, zważcie na to określenie "zepsułaś mi opowiadanie", rozumiem nie podoba się, jednak akcja się toczy, nie oczekujcie, że nagle ją zmienię z powodu niezadowolenia. Czasami w nieodpowiednim kontekście możecie zrobić komuś przykrość i sprawić, że poczuje, że to Wy macie w dupie czyjąś pracę.
Po trzecie, bardzo sobie cenię konktruktywną krytyke, nie jechanie po kimś.
Tyle ogłoszeń,
A teraz rozdział, dodatkowo przyda się informacja, że jest to przedostatni rozdział.
A.
Ps. Dla wszystkich, którzy czekają na dokończenie historii z poprzedniego bloga, będę je publikować na nowym blogu. Oto link
http://chce-byc-w-centrum-twojego-swiata.blogspot.com





**Rok później**

Piotrek wysiadł z pociągu w mieście w którym dorastał, wyglądał inaczej niż przedtem. Miał brązowe pocieniowane włosy, sięgające do połowy szyi. Oczy patrzyły chłodnym wzrokiem a jego ciało było bardziej umięśnione niż przed zniknięciem. Bardzo stęsknił się za swoimi rodzicami oraz kolegami a w szczególności za Kamilem. Nie miał z nim kontaktu, zdobył się tylko na napisanie mu listu z wyjaśnieniem wszystkiego co się u niego dzieje i dlaczego ostatecznie podjął decyzje o tym by nie wrócić do domu.
Ostatnimi czasy dużo się zmieniło w jego patrzeniu na świat i postępowaniu. Stał się bardziej nieufny i nie lubił dopuszczać do siebie zbyt wielu ludzi. Miał tylko nadzieję, że Kamil go nie wyrzuci i nie będzie na niego zły...
Stanął przed domem swojego przyjaciela, wahając się zapukać. Jednak będąc tu, postanowił że musi to zrobić i nacisnął dzwonek. Po chwili, która wydawała się wiecznością, w końcu dżwi się otworzyły. Kiedy zobaczył swojego przyjaciela, zdziwionego, wyglądającego jakby zobaczył ducha, rzucił mu się na szyję. Tak długo go nie widział i już miał gdzieś co sobie o nim pomyśli. Po chwili usłyszał
-Kochani, kto Cię tak tuli? Czyżbyś znalazł sobie kochanka? -Zapytał rozbawiony Bartek. W końcu kiedy po chwili oderwał się od niego, postanowił się przywitać.
-Hej mężczyzno mojego przyjaciela. -Uśmiechnął się pogodnie. Nie wiedział jak go przyjmą ani ja zareagują na jego powrót, ale okazało się, że nie miał się czego obawiać.
-Piotrek. Miło Cię widzieć, po tak długiej nieobecności. Postanowiłeś wrócić do domu?
-Nie. Chciałem się tylko zobaczyć z rodzicami, oraz znajomymi...
-A z bratem?-Zapytał Bartek
-Nie... z nim nie chcę mieć nic wspólnego, a już tym bardziej nie chcę go widzieć... -Odpowiedział chłopak
-A gdzie się zatrzymasz?-Zapytał starszy z braci.
-W hotelu...-Nie chciał sprawiać im problemów, wiedział, że pewnie chcą pobyć sami.
-No bez przesady. Zostajesz z nami. -Zarekomendował Bartek. -Będziesz spał w moim pokoju. -Kamil uśmiechnął się na taki obrót spraw. Mieli sobie bardzo dużo do powiedzenia, łącznie z opisem procesu Pawła, ale i odnośnie zachowania Igora. Kamil uważał, że trzeba ten temat poruszyć, nie ważne czy chłopak chce czy nie.

Igor siedział w salonie i grał na play station, jak zwykle o tej porze. Nie miał za dużo rzeczy do robienia, zwłaszcza że miał wolne od pracy. Nadal zastanawiał się gdzie jest Piotrek, nie potrafił się do tej pory pogodzić z tym, że wyjechał. Każdego dnia myslał o tym co mógłby zrobić lepiej, czego nie mówić i jak wynagrodziłby mu wszystkie zranienia, gdyby tylko miał szansę. Ale teraz jej nie miał.
Znów stracił ochotę na granie i wyłączył ją. Przemiścił się do swojego pokoju i rzucił na łóżko. Myślał od dłuższego czasu nad przeprowadzką, w końcu nie musiałby już mieszkać w tym domu pełnym wspomnień o Piotrku... i smutku. Brakowało mu tutaj wszystkiego co związane z nim i często łapał się na tym,że siedział na łóżku w pokoju brata godzinami, myśląc i cierpiąc. Dorósł do momentu, w którym przeprosił Jessicę i wytłumaczył wszystko najlepiej jak umiał. Nie liczył, że ona mu wybaczy ani go zrozumie, on sam zrozumiał, że musi ją przeprosić, bo jest jej to winien i chcę naprawić cokolwiek.
Przez ostatni rok nie widywał się za często z Bartkiem. Po pierwsze dlatego, że chłopak był zajęty swoim bratem, w końcu wyznali sobie miłość i związali ze sobą, po drugie i chyba najważniejsze, musiał wspierać ukochanego w czasie procesu, który był dla całej rodziny trudny. Oczywiście był dla swojego przyjaciela, który mógł na niego liczyć, ale zaczął na wiele spraw patrzeć przez pryzmat Piotrka. I mimo że dni stawały się coraz bardziej monotonne, to czasami nie wytrzymywał i zamykał się na wiele godzin w garażu, robiąc wszystko i nic, żeby się wyżyć i po prostu nie myśleć.

Po zjedzonym obiedzie, chłopcy musieli w końcu porozmawiać. Piotrek był bardzo ciekawy jak to wszystko się skończyło i czego się dowiedzieli w trakcie procesu.
-Okazało się, że to wszystko Ada... Ona namówiła Pawła do tego, żeby próbował mnie zabić. Postawili jej zarzuty, jednak kilka miesięcy temu się powiesiła. W liscie napisała, że za żadne skarby nie pójdzie do pierdla i woli umrzeć... Nie byliśmy na jej pogrzebie. Igor poszedł... -Dodał obserwując reakcje przyjaciela.
-Kiedyś byli przyjaciółmi... Jeszcze w podstawówce. Nie mówił Ci tego nigdy?
-Jakoś mi to umknęło... -Odparł beznamiętnie chłopak. Dziwił się, że pomimo tego, co ona zrobiła jego brat poszedł się z nią pożegnać. On by tak nie potrafił... -A co z Pawłem?
-Dostał dożywocie i z tego co wiemy jest dziwką jakiegoś gangstera. Jak byłem u niego to mówił, że jest w tym kolesiu zakochany... -Odpowiedział mu Kamil
-Dlaczego tam poszedłeś? -Zdziwił się Piotr -Wybaczyłeś mu?
-Dlaczego miałbym nie? Prosił o wybaczenie... Tak naprawdę, gdyby nie to wszystko, moje życie potoczyłoby się inaczej... A ja jestem wdzięczny, bo mam miłość Bartka i wiem, że razem możemy dokonać wszystkiego... -Takie podejście zdziwiło przyjaciela. Widział wielką zmianę w sposobie myślenia chłopaka i nie wiedział do końca czy jest ona dobra czy zła. Ale nie wybaczyłby sam, gdyby ktoś mu zrobił to samo.
-Porozmawiaj z nim... -Zagadnął Kamil... -On naprawdę cierpi...
-Nie mam o czym...
-Piotrek... myślę, że powinieneś dać mu chociaż szansę na wytłumaczenie się... to Twoja rodzina... -Wtrącił się Bartek.
-No dobrze... ale tylko raz... a potem nie chcę go widzieć... -Wiedział, że nie da rady tym dwóm uparciuchom...
Bartek pocałował Kamila w usta przelotnie, po czym poszedł zadzwonić do swojego przyjaciela. W tym samym czasie Piotr nie był pewien, czy to wszystko ma sens. Kamil starał się go uspokoić oraz namawiał go do nie wycofywania się z rozmowy z Igorem.

Telefon Igora zadzwonił, chłopak odebrał będąc lekko rozbitym. Usłyszał głos swojego kumpla.
-Siema...
-No hej. Co tam?
-Wszystko w porządku. -Odparł Bartek -Muszę Ci coś powiedzieć. Piotrek przyjechał, jest u nas...
-Co? -Wrzasnął chłopak zdziwiony. -Jak to?
-Obiecał nam, że z Tobą porozmawia... -Nie zdążył dokończyć bo Igor od razu krzyknął
-Zaraz u Was będę.. -Wybiegł szczęśliwy i przejęty jak nigdy, był również przerażony, wiedział co mu powie, jednak bał się reakcji brata.
Już po niedługiej chwili stanął pzed drzwiami. Zdyszamy, jego serce waliło jak szalone a on nie potrafił się uspokoić. Zadzwonił dzwonkiem i przywitał go uśmiechnięty Kamil.
-Cześć Igor. -Powiedział łagodnie. -Piotrek! Ktoś do Ciebie! -Krzyknął blondyn, by po chwili szepnąć starszemu kilka słów
-Bądź dobrej myśli... bardzo tęskni za Tobą... nie powie Ci tego, ale to widać... -Przepuścił go w drzwiach i poszedł do kuchni, by przytulić się do ukochnaego Bartka. Od razu przywitały go czułe ramiona i kilka namiętnych pocałunków. Kamil do tej pory nie wierzył w swoje szczęście.


Stał w salonie, czekając na wyrok. Sekundy dłużyły mu się niemiłosiernie. Co miał powiedzieć? Jak się zachować? Nie mógł teraz tego skopać, bo chyba by poszedł umrzeć. Z zamyśleń wyrwało go chrząknięcie, podniósł wzrok i zobaczył Piotrka. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w niego jak w ducha. Zbladł zupełnie i ręcę mu się trzęsły, tak długo czekał na ten moment. On tam był, stał przed nim jego braciszek, za którym tak bardzo tęsknił.
-Piotrek... To naprawdę Ty... -Powiedział prawie szeptem, by nie okazało się to żadnym snem
-Taa...-Odparł. -Gdyby nie Bartek i Kamil to byś mnie w ogóle nie zobaczył. A teraz mów co chcesz a potem nie mam ochoty Cie widzieć... -Jego słowa przecinały jak stał, widać było, że zmienił się i to bardzo, ale Igor również to zrobił. Wiedział już czego chciał i nie miał zamiru znów tego schrzanić.
Podszedł do brata i wziął go z nienacka w ramiona całując długo i namiętnie. Jego brat na początku uległ mu, spragniony bliskości i zawsze marzący o tych ustach, jednak szybko opanował się odepchnął policzkując Igora.
-Jak śmiałeś? Nie waż się mnie nawet dotykać! -Krzyknął chłopak. Był bardzo zły, ponieważ jego brat zachowywał się, jakby nic się nie wydarzyło.-Nie masz prawda tego robić! Wiesz jak bardzo mnie skrzywdziłeś? Zdajesz sobie z tego sprawę? Jak ja cierpiałem przez ten rok i nie tylko? Ile wcześniej, kiedy Ty mnie nie zauważałeś, a potem pomiatałeś! Nienawidzę Cię! Po prostu nienawidzę!-Zakończył swój wywód i chciał wyjść z salonu, kiedy Igor odezwał się.
-Jakbyś nie wiedział, to zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo Cię skrzywdziłem! Każdej chwili, każdej minuty i nie mogłem nic z tym zrobić! Nic, bo uciekłeś i nikt nie wiedział dokąd! Nie wiesz jak bardzo nienawidzę siebie za to, jaki byłem wtedy zaślepiony chęcią zemsty! Każdego dnia chciałem Cię przeprosić i bałem się że nie wrócisz.
-Nie wybaczę Ci tego... -Powiedział chłopak butnie-Skrzywdziłeś nie tylko mnie, ale i Jessicę! Byłeś tak zaslepiony zemstą i odrazą do mnie, że przysłoniło Ci to wszystko... Ona też Ci tego nie wybaczy!
-Jessica mi wybaczyła... Ale nawet Ciebie o to nie proszę... Chciałem tylko, żebyś wiedział, jak bardzo mi przykro i Cię przepraszam... -Dodał na sam koniec Igor. Rzeczywiście stracił już nadzieję, teraz kiedy pojawiła się ona znowu, została znów stłamszona
-Rozmawiałeś z nią?... -Zapytał zdziwiony Piotrek. Nie chciał wierzyć bratu, że się zmienił, ale nie potrafił nie być w szoku, że on ja przeprosił...
-Tak... byłem u niej ją przeprosić i wytłumaczyć, że to nie była Twoja wina... Gdybyś chociaż zostawił adres... Tak bardzo za Tobą tęskniłem... -Nie mógł mu tego nie powiedzieć. Nie teraz, kiedy obawiał się jeszcze bardziej że już nigdy go nie zobaczy, bo ten nie będzie chciał...
-To niczego nie zmieni... Nie chcę Cię znać... -Powiedział Piotrek. Igor chciał walczyć o niego, jednak nie bardzo wiedział co mógłby jeszcze zrobić. Poczuł nagły przypływ smutku i na sam koniec odrzekł
-Wiem... Bądź szczęśliwy Piotrek. - Odwrócił się od niego i wyszedł z domu Bartka i Kamila bardzo przygnębiony. Jego brat stał jeszcze chwilę nie bardzo wiedząc czy dobrze postąpił. Wszedł do kuchni z markotną miną...
-Poszedł... spławiłem go... -Powiedział, widząc pytające miny chłopaków.
-Jak to? -Odpowiedzieli obaj naraz. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewali. Mieli nadzieję, że oni jednak sobie wszystko wyjaśnią i się pogodzą...
-Po prostu powiedziałem, że nie chce go znać... i że mu nie wybaczę. -Kamil westchnął cierpiętniczo a Bartek złapał się za głowę.
-Boże... Wy jak dzieci... Jedno gorsze od drugiego. Posłuchaj, Igor naprawdę się nacierpiał jak Ciebie nie było... Aż tak bardzo go nienawidzisz, że nie możesz dać mu jeszcze jednej szasny?
-Wybacz, że to mówie ale jesteś głupi! -Powiedział Kamil. -Obaj cierpicie, ale nie chcesz tego zakończyć. Nie karzesz tylko jego ale i siebie!
Popatrzył na chłopaków z lekkim niezrozumieniem. Spodziewał się ich zrozumienia, jednak po chwili dotarło do niego, że mają racje. Od razu wypowiedział krótkie
-Dziękuję... -I pobiegł do swojego domu. W drodze przemyślał sobie wszystko i to utwierdziło go w przekonaniu, że warto zaryzykować. Bardzo tęsknił za Igorem, gdzieś w środku ciągnęło go do domu, ale był zaślepiony tak jak jego brat wcześniej.
Wszedł bez pukania i udał się od razu do kuchni, gdzie miał nadzieję, zobaczy chłopaka. Nie mylił się. Igor stał odwrócony do okna i patrzył gdzieś w dal. Młodszy nie potrafił przez chwilę wypowiedzieć ani jednego słowa. Dopiero kichnięcie zdradziło jego obecność. Igor odwrócił się od razu i stanął jak wryty.
-Nie nienawidzę Cię... -Zaczął Piotrek.-Nie mogę znieść tego, że tak łatwo przychodzi mi to mówić, ale to prawda. Nie umiem się dłużej gniewać... Nie znaczy to, że Ci wyczyłem w całości...
-Piotr... -Zaczął ale ten mu przerwał
-Chłopaki mi mówili, że też się bardzo nacierpiałeś... A skoro Kamil potrafił wybaczyć Pawłowi, to ja też mogę spróbować Tobie... -Dodał z lekkim wahaniem. Nie wiedział, czy dobrze robi, ale naprawdę stęsknił się za Igorem...
-O Boże... naprawdę? -zapytał uradowany chłopak. -Nie żartujesz? -Dopytywał podejżliwie...
-Nie... -Odparł młodszy.
-Jest coś o czym musisz wiedzieć, ale najpierw... -Podszedł do niego i stanął bardzo blisko... za blisko...
-Nie... -jęknął Piotr jednak się nie odsunął.
-Tak... -Westchnął jego brat... Zbliżył się jeszcze bardziej i delikatnie biorąc go w ramiona, oplótł swoimi wargami, jego własne całując delikatnie. Spragnionieni siebie i swojej bliskości chłopcy nie zauważyli nawet jak ich pocałunek przerodził się w głęboki i niezwykle namiętny. Chęć bycia jeszcze bliżej ich spalała a coraz bardziej podnieceni zaczęli się o siebie ocierać. Wszystko przestało mieć dla nich znaczenie, tylko partner. Oni jedni wiedzieli co może czuć osoba, po takiej długiej rozłące z tą drugą ukochaną... Oni czuli to każdą komórką swojego ciała, mogliby płakać z tego nagłego wybuchu.
Oderwali się od siebie dopiero, kiedy obaj zaczęli się dusić z braku powietrza. Czuły a jednak roziskrzony wzrok Igora mówił w tym momencie wszystko. Już po chwili byli na górze, serwując sobie kolejną porcje żarłocznych pocałunków. Ich opuchnięte usta nie miały dosyć i nie chciały się od siebie oderwać... Znaleźli łóżko, i nie odrywając się od siebie padli na nie. Dopiero wtedy starszy zaprzestał pocałunków i zaczął rozbierać Piotrka... Ten jęknął, na taki obrót spraw. Idąc tu nie miał pojęcia, że wyląduje z bratem po tak długiej rozłące w łóżku. A to jeszcze nie wszystko co na niego czekało. Zdążył tylko wyjęczeć
-Nie... Igor... -I to było wszystko, zanim jego myśli poszybkowały w obłoki rozkoszy i cudownych uniesień. Już po niedługim czasie jęczał i wił się pod dotykiem starszego chłopaka, a nawet krzyczał, kiedy Igor sprawnie odnajdywał raz po raz jego prostatę. To było takie cudowne, dobre wręcz idealne, za każdym razem i w każdej pozycji.
Na jednym spełnieniu się nie skończyło i po nocy pełnej cudownych pieśni wyśpiewywanych przez młodszego, padli obaj na pościel.
-To było... o jejku... -Wydyszał Piotr. -Cudowne... -Dodał łapiąc oddech.
-To prawda, idealne... -Igor patrzył na niego czule i głaskał wierzchem ręki jego policzek. Wreszcie był szczęśliwy, chociaż dwie rzeczy sprawiały, że jego szczęście nie było pełne. -Muszę Ci o czymś powiedzieć... -Szepnął, cmokając te kuszące usta po każdym słowie...
-Masz kogoś? -Zapytał z przekąsem Piotrek.
-Mam nadzieję, że tak. -Odparł mu starszy – Wiesz, jest pewna tajemnica... coś o czym nie wiesz, a powinieneś...
-Miałeś zmianę płci? -Dogryzał mu młodszy chłopaka.
-Tak. Skąd wiedziałeś? -Odparł. -Nie jesteśmy braćmi... tzn nie takimi rodzonymi...
-Jak to? -Zdziwił się.
-Twoja i moja mama były siostrami... Moi rodzice umarli, kiedy miałem dwa lata... Zginęli w wypadku.Nie pamiętam ich nawet za bardzo... Po śmierci rodziców ciocia, czyli Twoja mama wzięła mnie do siebie i przyrzekła sobie i siostrze, że zajmie się mną najlepiej jak umie. Nie chciała, żebyś wiedział, tak naprawdę na początku nie chciała mi też tego powiedzieć, jednak tata ją przekonał... Traktuję Twoich rodziców jak moich... wiele im zawdzięczam ale my jesteśmy...
-Kuzynami... -Dokończył za niego Piotrek. -Dlaczego nic o tym nie wiem?
-Tak jakoś... trudno mi było... myślę, że Twoim rodzicom również... -Odparł szczerze Igor
-To niczego nie zmienia... -Skwitował jego kochanek.
-To prawda. - Nie do końca wiedział jak się teraz zachować, jednak jego kuzyn wybawił go z opresji.
-Nie myśl tyle, śpij... -Przytulił się do niego mocno i z lżejszym sercem zasnął. Po chwili Igor uśmiechnął się trochę bardziej szczęśliwy i zamknął oczy, by oddać się w ramiona morfeusza.

Ranek, a właściwie południe nastało za szybko. Kiedy to starszy obudził się pod wpływem czyjegoś natrętnego wzroku.
-Gdyby Twój wzrok mógł zabijać -Powiedział zachrypnięty, mając całkiem niezły humor.
-Gdybyś wiedział jak mnie dupa boli... Odparł mu z przekąsem kochanek. Zanim jego kuzyn się obudził, obserwował tę przystojną twarz dłuższą chwilę. Nie wiedział, że tak bardzo za nim tęsknił i jak teraz czuł się, kiedy leżeli razem w łóżku przytuleni do siebie, po cudownej i jakże rozkosznej nocy.
-No co? Uroki seksu... -Skwitował rozbawiony Igor, jednak po chwili spoważniał.
-Nie wyjeżdzaj. -Spojrzał na niego i zmusił by położył się na plecach a sam nad nim zawisł, całując namiętnie. -Nie zniosę rozłąki. -Dodał miziajac jego nosek swoim.
-Muszę... -odpowiedział Piotrek. -Teraz tam żyję i … nie dokończył, ponieważ kolejna fala czułości na niego spłynęła. Uwielbiał się tak czuć, rozpieszczany, mógłoby już być tak zawsze, jednak decyzja zależała od niego...
-i... chcę spakować swoje rzeczy... -Wyjęczał pomiędzy rozkoszą jaką aktualnie między nogami serwował mu kuzyn. Ten drań wykorzystywał pozycję swoją by go zatrzymać. Ale nie miał nic przeciwko temu. Dobrze było czuć, że ktoś bardzo go tutaj pragnie i potrzebuje jego bliskości.
Jeden, drugi, trzeci palec zakradający się do wnętrza chłopaka a potem penis kochanka, doprowadził do kolejnych fal jęków i wzdychań. Kolejny raz kochali się przytuleni do siebie, tym razem powoli i spokojnie, dokładnie smakując swoje ciała i sprawdzając co sprawia im najwięcej przyjemności...
Po godzinie, włączając w to prysznic i przytulanki, zeszli w końcu na dół, by pokazać się rodzicom. Nie obyło się bez płaczu mamy i wyjaśnień chłopaka, oraz zapewnień, że wraca do domu. Nadmienił też, że wie o prawdziwych rodzicach Igora oraz to, że nie ma z tym najmniejszego problemu.
-Naprawdę mamo, mogliście mi powiedzieć...
-Baliśmy się kochanie... byłeś bardzo... porywczy i baliśmy się, jak to zniesiesz... -Odpowiedziała kobieta.
-Ale ja to akceptuje... -Odparł Piotrek. -Przepraszam, że tak zniknąłem... Wracam do domu, bardzo tęskniłem i kocham Was! -To mówiąc wtulił się w kobietę. Igor patrzył na tą scenkę rozczulony, miał ochotę płakać ze szczęścia, w które nie wierzył. Wreszcie, po roku pełnym męki, jego ukochany tu był, tak jak kiedyś, tylko trochę lepiej...

**
-Kochanie myślisz, że się pogodzą? -Zapytał Kamil następnego dnia po południu, kiedy Bartek robił mu codzienny masaż, bardzo erotyczny. Kilka westchnień wydostało się z niego, kiedy jego mężczyzna zajmował się jego karkiem. Użycie języka i ust przez tego człowieka, powinno być surowo zabronione, bo doprowadzało Kamila do szaleństwa
-Oczywiście, coś sądzę, że już są w łóżku i nadrabiają... -Uśmiechnął się łobuzersko, sięgając krocza ukochanego i trącając je z psotnym uśmieszkiem. Uwielbiał, kiedy jego chłopak się podniecał, rozkoszne rumieńce pojawiały się wtedy na jego policzkach a rozchylone usta tak pięknie błagały.
-Oh Ty tylko o jednym... -Ofukał go chłopak. Po chwili jednak wrócił z powrotem do krainy rozkoszy...
-A Ty myślisz, że jakby nie widział Cię rok, był w Tobą pokłócony i Cię kochał, to nie poszedłbym z Tobą do łóżka? -Zwinna ręka robiła młodszemu dobrze na dole, podczas kiedy wargi błądziły po każdym napotkanym skrawku ciała. Teraz, wtulał w swoją pierś blondyna, który wił się w jego ramionach, opierając się na piętach i klęcząc... Co chwilę podnosił się i chwycił ukochanego za jego kark przyciągając do swojej szyi.
-A no, masz racje... ohhh-Przyznał mu Kamil. -Dobrze, jak się pogodzą...yyym... tak mi rób... jak dobrze...
-Chcesz tam języczek? -Zapytał namiętnie Bartek, jego niski, zmysłowy i wibrujacy głos sprawiał, że jego kochanie drżało na całym ciele
-Bardzo... -Jęczał
-Proś mnie... -Szepnął. Uwielbiał, jak jego kochanek był zdany na łaskę swojego seme. Bardzo go to podniecało...
-Proszę...
-O nie... Całym zdaniem, kochanie... -Odparł złośliwie... Jego ręka ślizgała się na penisie ukochanego, jednak potrafił wyczuć go na tyle dobrze, żeby nie pozwolić mu dojść za szybko.
-Proszę... wyliż moją dziurkę... zanóż się tam i zrób mi dobrze... -Jęknął. Było to dla niego zawstydzające, prosić partnera o tak perwersyjne rzeczy. Rumieńce wykwitły znów na jego policzkach.
-Jesteś przesłodki, jak tak cudownie mnie błagasz... -Już po chwili, Kamil przyciskał głowę do poduszki a jego kochanek zaspokajał go językiem między pośladkami, wyrywając z jego gardła jęki i czasami krzyki. Nie wytrzymał jednak długo i dość szybko po prostu wbił się w chętne i rozluźnione ciało kochanka, od razu poruszając się szybko. Wiedział, że Kamil uwielbiał kochać się ostro a nawet brutalnie, a na tyle dobrze go znał, że potrafił wyczuć, kiedy młodszy chce czułego seksu, bądź pieszczot. Obiecali też sobie, mówić takie rzeczy, żeby potem nie było nieporozumień lub płaczu.
Młodszemu chłopakowi było tak dobrze, że nie zarejestrował, kiedy zaczął krzyczeć z przyjemności. Po dłuższej chwili doszedł wijąc się w spazmach i wykrzykując imię swojego skarba. W tym momencie Bartek robił wszystko, by sam nie doszedł, pod wpływem zaciskania się mięśni partnera na jego członku. Udało mu się to, sam nie wiedział jak i już po chwili mógł znów się poruszać, jednak nie skorzystał z okazji i wyszedł z niego, odwracając chłopaka do siebie. Po chwili dotknął swojego penisa i zaczął poruszać ręką dość szybko, przysuwając się do twarzy ukochanego. Kamil patrzył na niego zafascynowany a Bartek nie mogąc się powstrzymać, wystrzelił na jego twarz, jęcząc jego imie. Strumień spermy wylądował na wargach, nosie, powiekach oraz czole i włosach młodszego. Kiedy rozszkoszne soki jego kochania przestały się lać na niego, spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się słodko. Zbliżył się do niego i pocałował go namiętnie, wciąż mając na nich sperme Bartka.
-Mój... mały... perwersie... -Szeptał pomiędzy pocałunkami starszy.
-Ja? To Ty jesteś zboczony. -Odparł mu blondyn z figlarnym uśmiechem. -Wiesz, że bardzo lubię jak się spuszczasz na moją twarz...
-Wyglądasz wedy tak seksownie i wyuzdanie. -Dopowiedział mężczyzna. -Tak bardzo Cię kocham.
-Oh... Ja Ciebie też, mój Kochany. -Po chwili wtuleni w siebie opadli na pościel. Przykryci kołderką zasnęli uśmiechnięci i bardzo szczęśliwi.

**

Igor siedział na łóżku kuzyna, którego głowa leżała na kolanach. Włosy Piotrka były delikatnie głaskane, co mu bardzo odpowiadało. Czuł się pierwszy raz od dłuższego czasu dobrze, jakby kamień spadł mu z serca, nie licząc oczywiście dnia poprzedniego, kiedy kochali się jak szaleni, do upadłego dając sobie do zrozumienia, jak bardzo za sobą tęsknili oraz jakie są ich uczucia.
-Piotrek. -Zaczął Igor -Kochasz mnie jeszcze?
-Oczywiście- roześmiał się chłopak. -Gdyby Cię nie kochał, nie poszedłbym z Tobą do łóżka. I nie tylko...
-To dobrze,-Uśmiechnął się starszy -Bo ja Ciebie też kocham, bardzo. -Popatrzył na niego czule, uśmiechając się delikatnie. Piotr podniósł się i usiadł kuzynowi na kolanach, oplatając swoje nogi w jego talii, na krótką chwilę, po czym złączył ich usta w czułym a zarazem namiętnym pocałunku. Uwielbiał być blisko kuzyna.
-To... jaki jest teraz nasz status? -Zapytał nieśmiało młodszy, uśmiechając się niewinnie
-No jak to jaki? Gorący, namiętny romans, mój Skarbie. -Szepnął i pocałował ukochanego namiętnie, kładąc ich na łóżko. Już po chwili odpłynęli w namiętnych jękach i rozkoszy, na nowo pragnąć wzajemnej bliskości i spełnienia, w ramionach kochanka.  

wtorek, 19 listopada 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 8

Wiem, że wyszedł mi bardzo krótki, ale trudno.
Blog zostaje odwieszony. 
Zapraszam do komentowania. 
A. 


Piotrek szedł zawiedziony, smutny , czując się beznadziejnie. Cały jego świat legł w gruzach. Cierpiał z powodu tak okrutnie złamanego serca i nie potrafił nic z tym zrobić.Nie potrafił wrócić do domu, nie teraz po tym wszystkim co się wydarzyło.
Nogi same skierowały go do domu przyjaciela, który potrafił przyjąć go bez żadnych wyjaśnień w każdej chwili. Jednak tym razem nie poszedł szukać pomocy.
-Wyjeżdzam... na jakiś czas. Nie szukaj mnie... Chcę odpocząć... -Powiedział tylko stojąc w drzwiach.
-Piotrek.... Co się stało?
-Proszę, nie pytaj o nic.Mam tego wszystkiego dość i nie chcę tu być... -Westchnął. Kamil szanował jego prośby, nie ważne jakie by były. Dlatego i tym razem nie zrobił wyjątku. Bardzo martwił się o chłopaka, jako jedyny wiedząc co się dzieje, jednak wiedział że ten jest dorosły i musi sobie z pewnymi rzeczami sam poradzić.
Wrócił jeszcze na chwilę do domu, by pozbierać swoje rzeczy i zostawić kartkę rodzicom
Wyjechałem. Nie szukajcie mnie.
Kocham. Piotr.
Wziął jakieś pieniądze i wszystkie dokumenty i po chwili już szedł drogą, nie wiedząc dokąd chce iść, ani co dalej robić z życiem...

**
Wszedł do pokoju, bardzo zasmucony, nie rozumiał decyzji swojego przyjaciela. Bartek obserwował go przez dłuższą chwilę, w milczeniu.
-Co się stało, Skabie? -Zapytał Bartek, widząc zdziwienie i smutek na twarzy ukochanego brata
-Coś między Igorem a Piotrkiem... Piotrek wyjeżdża...
-Jak to wyjeżdza? -Dopytywał starszy. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i nie chciał w to wierzyć. Tak naprawdę to miał nadzieję, że Igor się zreflektuje i nie odrzuci młodszego, jednak bardzo się pomylił. Zamyślony nie usłyszał nawet kolejnych słów ukochanego.
**
Igor wszedł do kuchni, nadal w nim wrzało. Postanowił zrobić sobie coś do jedzenia i picia. Przechodząc obok wielkiego, okrągłego stołu zobaczył mały liścik. Przeczytał od razu i pobladł. Chociaż na początku myślał, że to jakieś kpiny, albo co gorsza żart, już po kilku dniach przekonał się, jak i cała jego rodzina, że jednak nie. I mimo że pytał Kamila, Bartka na wiele sposobów oni nie powiedzieli mu, gdzie jest Piotrek, bo sami nie mieli pojęcia. Wszyscy mieli nadzieję, że chłopak wróci na rozpoczęcie roku szkolnego, ale jak się potem okazało, chłopak zabrał papiery z niej już dawno temu.

Po jakimś czasie złości jaka w Igorze wrzała pojawiło się cierpienie i to wielkie. Miał dużo czasu na przemyślenie sobie pewnych spraw a także zastanowienie się nad swoim życiem. Teraz wszystko się zmieniło a nienawiść do niego samego wzrastała z minuty na minutę i kompletnie już sobie z tym nie radził. Rozdarcie spowodowane z jednej strony uczuciem tęsknoty, a z drugiej złością na samego siebie, wykańczały go, nie tylko psychicznie. Po jakimś czasie marnego funkcjonowania zrozumiał jakie są jego uczucia do Piotrka i to, że już go nie odzyska. To dopradziło do skrajnego wyczerpania organizmu, co skończyło się szpitalem. Ciągłe treningi biegania, jakimi się poddawał i praktyczny brak jedzenia wpłynął na jego zdrowie w znaczącym stopniu.
Dopiero po kilku miesiącach i pomocy Bartka oraz Kamila i rodziców wyszedł z załamania. Ale to i tak była tylko kropla w morzu. Praktycznie na jakiś czas zamieszkał w pokoju brata, leżąc na jego łóżku i próbując wyłapać jego zapach z czegokolwiek. Powoli zapominał rysy jego twarzy i głos chłopaka, jednak nie potrafił zapomnieć ostatniego momentu, w którym się widzieli... Nie potrafił zapomnieć o tym, jak skrzywdził jego i Jessicę.
Dopiero zniknięcie Piotrka uświadomiło mu, jak bardzo go kocha, nie w ten sposób, w jaki kocha się braci, mimo że się tego wypierał, tęsknota, która pojawiła się w jego życiu pokazała mu, że bardzo kocha Piotrka. Dlaczego go odrzucił? Bo bał się kilku rzeczy. Najbardziej tego, że miłość młodszego jest chwilowym kaprysem, który zrodził się pod wpływem głębokiego uczucia między Bartkiem i Kamilem. Tajemnica, strzeżona w przed Piotrem też nie pomagała, nie chciał, zostać odrzucony przez niego, z powodu przeszłości.
Jak jego uczucie mogłobyć dobre? Zawsze wartościował je przez pryzmat relacji międzyludzkich. Zaakceptował miłość przyjaciela do jego brata z powodu tego co działo się między nimi wcześniej. Poza tym, sam widział, jak bardzo jego przyjaciel uwielbia swojego brata. Dlaczego teraz sam odebrał sobie szczęście? Już nie wiedział i sam siebie nie rozumiał, był głupcem i tak bardzo chciał naprawić swoje winy, tylko by móc swoje cudo trzymać w ramionach. Przez to miał ochotę wyć z wielkiego żalu, który zapewne się nie skończy...
Po kolejnych przemyśleniach zdecydował się przeprosić dziewczynę.

Stanął pod domem Jessici z wielką obawą. Nie wiedział co go tam czeka ani jak ona się zachowa. Zapukał i po chwili zobaczył z nich dziewczynę.
-Czego tu chcesz? -Warknęła złowieszczo
-Możemy porozmawiać? -Zapytał zdeterminowany. Nie po to przychodził tutaj, by dziewczyna go zbyła i zamknęła mu drzwi przez nosem.
-O czym chcesz rozmawiać?Chyba nie mamy o czym... -Odpowiedziała mu butnie, jednak wpuszczając go do pomieszczenia. Igor wszedł niepewnie, rozglądając się dookoła. Dziewczyna przeszła do salonu i wskazała mu miejsce, by usiadł.
-Chcę Cię przeprosić. -Odpowiedział siadając. -Właściwie to wiem, że nie wybaczysz mi, że Cię zraniłem, jednak chciałbym żebyś wiedziała, że to nie była wina Piotrka. To ja byłem i nadal jestem idiotą... Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że nie tylko krzywdzę jego ale i Ciebie...- Jessica słuchała tego co on ma mu do powiedzenia mimo wszystko z pewnego rodzaju ciekawością. Sama nie była pewna co zrobic w tej sytuacji, jednak miała pewną zasadę. Dawać ludziom drugą szansę. -Nie wiedziałem, że ucieknie... W sumie nie dziwie się mu. Nawaliłem i to cholernie. Proszę, Jessica... przyjmij moje przeprosiny i nie myśl o swoim byłym chłopaku źle, on naprawdę nie chciał Cię skrzywdzić...
-Mówiąc szczerze... Trochę czuję się winna temu, że zniknął. Nie powinnam była aż tak zareagować, mimo wszystko. Byłam wściekła, ale nie uważam, że to co czujecie jest złe... Nikt nie ma wpływu na to co czuje Igor. Serce jest sercem i tyle. Ma swoje własne reguły i my nic na nie nie możemy poradzić... Wiesz, już dawno Wam wybaczyłam, ale zastanów się, co Ty do niego czujesz. Chcesz żeby wrócił?
-Bardzo, każdego dnia nie myślę o niczym innym... -Westchnął chłopak. -Nie wiedziałem co do niego czuję, naprawdę. To co mi powiedział, spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Co miałem zrobić? -Zapytał retorycznie.
-To pomyśl, co byś mu powiedział, gdybyś miał szansę go zobaczyć... -Słowa te bardzo zdziwiły Igora. Po pierwsze nie przypuszczał, że była dziewczyna Piotrka jest tak mądrą osobą i że mu wybaczy. Po drugie miała racje, gdyby mógł zobaczyć brata, nie wiedziałby co mu powiedzieć. Po krótkiej konwersacji z dziewczyną udał się do domu, by zastanowić się po raz kolejny co by zrobił i powiedział, gdyby w drzwiach stanął jego młodszy brat.
Bartek po raz kolejny robił masaż swojemu ukochanemu. Po rozprawie, gdzie okazało się, że zamieszaną we wszystko była też Ada, wszystkie nerwy puściły w chłopaku i trudno było mu dojść do siebie. Kamil zniósł to o wiele lepiej, ponieważ to nie on kumplował się z dziewczyną przez kilka dobrych lat. Dodatkowo jeszcze problemy z Igorem i tęsknota za Piotrem przyjaciela i brata nie pomagały mu w sytuacji. Jedyną pozytywną rzeczą oprócz zmiany poglądów na świat i miłość była przemiana jego ojca i niesamowicie wsparcie ze strony rodziców. Nagle wszystko dla nich przestało mieć znaczenie, oprócz pomocy synom. Kamil nienajlepiej zniósł przesłuchanie Pawła, jednak zrozumiał, że Ada to manipulantka żadkiej wody, dlatego w jakimś stopniu miał mniej za złe mężczyźnie to co zrobił. Mimo, że jego chłopak nie podzielał takiego myślenia, mógł zrozumieć, dlaczego jego blondynek tak myślał. Gdyby nie spalenie tego domku, nie byłby teraz szczęśliwy ze swoim kochaniem, a on nie dostałby takiej pewności siebie jak teraz.
Z rozmyślań wyrwał go ciepły i aksamitny głos młodszego.
-O czym myślisz, Kochanie?
-O ostatnich wydarzeniach, o Igorze i Piotrku i w ogóle o tym, że wszystko się prostuje powolutku.
-Oby Piotrek wrócił i im też się wyprostowało... -Westchnął smutno.
-Boję się, że on nie wróci... Poza tym, Igor zrobił kolosalny postęp w zmianie siebie. Jestem z niego dumny, jednak może nie mieć szansy wyprostowania sprawy z bratem... -Obaj ponownie się zamyślili. Chcieli coś zrobić, żeby pomóc chłopakom, ale nie wiele sami mogli zrobić... Gdyby tylko Piotr przyjechał... chociaż na kilka dni...

czwartek, 7 listopada 2013

Ogłoszenie

Blog zostaje zawieszony na dwa tygodnie.  Nie chce pogorszyć opowiadań.

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 7

Oto kolejny rozdział mojego opowiadania. 
Proszę bez hejtów i zjeżdżania. Nie betowane, błędy poprawię na dniach.
Wasza,
A.


Piotrek wylegiwał się w kraciastej pościeli, na dużym, dwuosobowym łóżku, w swoim pokoju już od dłuższego czasu. Jego głowę zaprzątały myśli poprzedniego dnia, oraz słowa Igora, które wypowiedział do niego w kuchni. Nie zdziwiły go tak naprawdę, ponieważ miał świadomość tego, że uczucia które żywi do brata są nienormalne. Zdawał sobie również sprawę, że sytuacja między jego przyjacielem i Bartkiem jest bardziej skomplikowana. Być może, gdyby on przeszedł to co Kamil, byłby teraz z Igorem.
Nie myślał o tym jednak długo, ponieważ nie życzył nikomu takich przeżyć, nawet dla i w imię miłości.
Tak bardzo nie miał ochoty wstawać z łóżka, by nie musieć patrzeć na brata. Ale wiedział, że nie może uciekać od problemu, dlatego wstał, naciągnął swoje czarne obcisłe bokserki i nałożył na siebie szarą koszulkę, potem podreptał w poszukiwaniu spodni, które zostały na szafie, nie wiedzieć czemu i udał się do łazienki. Po standardowych czynnościach takich jak mycie zębów oraz skorzystanie z toalety oraz prysznica, jego kiszki zagrały marsza ciągnąc go do kuchni. Nie miał jednak zbyt wielkiego szczęścia, ponieważ od progu kuchni natknął się na krzątającego się po jasnym pomieszczeniu Igora. Najwyraźniej sprzątał po swoim posiłku. Nie uraczył nawet brata spojrzeniem ani żadnym słowem i skupił się na zmywaniu naczyń, podczas kiedy Piotrek podszedł do chlebownika, by wyjąć chlebek i potem do lodówki. Mając wszystko co potrzebne bez słowa zaczął robić sobie śniadanie.
Trwali dobre 10 minut w kompletnej ciszy, aż telefon młodszego zadzwonił. Spojrzał na wyświetlacz i zignorował, raz, drugi i kolejny. Za każdym razem kiedy widział imię „Jessica” zaczynał się irytować, co nie uszło uwadze Igora. Zerknął na niego raz czy dwa, lecz nic nawet nie powiedział. Nie miał zamiaru mieszać się w nie swoje sprawy. W końcu starszy wyszedł z kuchni i udał się do ogrodu by zrobić coś produktywnego. Otworzył drzwi na taras i spojrzał na duży basen, który tam się znajdował. „O tak... kąpiel mi się na pewno przyda” i już po niedługim czasie zanurzał się w chłodnej wodzie, kojąc swoje zmysły.
Piotrek w końcu odebrał telefon od swojej dziewczyny. Jej też nie mógł przecież cały czas unikać, nie chciał jej skrzywdzić w końcu. Nie potrafił jej zostawić, nie chciał nawet, czuł się winny za swoje myśli i zachowanie, odkąd przestawał sobie dawać radę z uczuciem do starszego brata, ale wiedział że to nie była wina dziewczyny, tylko jego.
-Halo...-Odezwał się w końcu...
Po krótkiej rozmowie, rozłączył się, mając dziwne przeczucie, że zapraszanie do siebie Jessici nie było najlepszym pomysłem na świecie. Ale musiał udowodnić Igorowi, że go to nie ruszyło, nawet jeśli tym oszukuje samego siebie.

Igor rozkoszował się swoim wolnym czasem, już będąc na leżaku, aż usłyszał dochodzące z kuchni rozmowy jakieś dziewczyny z jego bratem. Nie rozpoznał jej,dlatego postanowił sprawdzić kim ona jest. Wszedł do salonu i od razu skierował się do kuchni, gdzie zobaczył Jessicę zagadującą Piotrka i uśmiechającą się słodko.
-Pojedziemy tam Kochanie? Obiecujesz? -Dopytywała się.
-Pewnie, dlaczego nie. -Odpowiedział siląc się na pozytywne nastawienie chłopak, jednak słabo mu to wychodziło.
-A wiesz... ta wredna Carmen ostrzy sobie na Ciebie ząbki... harpia jedna. Moja siostra mi mówiła, że bardzo by się ucieszyła,gdybyśmy zerwali bo mogłaby do Ciebie podbijać... strasznie mnie denerwuje suka jedna...
Igor zdawał sobie sprawę, że jego brat miał kogoś, jednak myślał, że skoro go kocha to się z nią rozstał. Cała konwersacja wywała w nim lekkie skonsternowanie. Zauważony przez dziewczynę, uśmiechnął się delikatnie i wszedł do pomieszczenia.
-Cześć Igor... -Zatrajkotała radośnie.
-Hej. Jessica. - Odpowiedział uprzejmie. Z Piotrkiem nadal nie zamienili ani słowa od wczorajszego wieczoru.
Już po chwili gawędzili sobie spokojnie, co niesamowicie irytowało młodszego. Nie potrafił jednak z nią zerwać, nienawidził doprowadzać ludzi do łez, w przeciwieństwie do Igora, jak mniemał.
W końcu miał dość
-Jessi, możemy iść do mnie do pokoju? -Powiedział próbując się opanować. Nagle zrobiło mu się niesamowicie smutno i złość opanowała jego serce.
-Oczywiście Kochanie. -Powiedziała dziewczyna i pożegnała się ze starszym bratem swojego chłopaka.

Weszli do pokoju, Piotrek zamknął drzwi i odetchnął z ulgą. Jessica dziwnie się na niego patrzyła przez dłuższą chwilę, by w końcu dowiedzieć się co się stało między chłopakami. Zauważyła od początku, że coś się dzieje.
-Słuchaj... co jest z Tobą i Igorem...?
-Co masz na myśli? -Udał, że nie ma pojęcia o co dziewczynie chodzi.
-Widzę napięcie między Wami, coś jest nie tak. Dziwnie na niego patrzysz...
-Wydaje Ci się, Jess.-Odpowiedział Piotrek. Bardzo nie chciał, żeby jego zachowanie i uczucia się wydały i wiedział, że teraz będzie musiał uważać na to jak się zachowuje, o ile wyjdzie z tego żywy.
-W sumie tylko sprawy między braćmi. Nie masz się o co martwić, pokłóciliśmy się o pierdoły. -Skłamał, mając lekkie wyrzuty sumienia. Ale co miał powiedzieć? Że kocha Igora, swojego brata i Jess jest tylko przykrywką, która nie wypaliła? To by złamało jej serce, dodatkowo nie tylko jej. Nienawidził krzywdzić ludzi, a tym bardziej niewinnych. Musiał jakoś zmierzyć się z tą sytuacją i ją naprawić...

Igor zastanawiał się w swoim pokoju, co takiego jego brat znowu wymyślił. Jessica wydawała się miłą osobą i naprawdę zakochaną w nim, jednak to co on robił nie było zbytnio odpowiedzialne. Ale nie zamierzał się wtrącać, poza tym był na niego bardzo zły. Nie rozumiał, co takiego odbiło jego bratu, że nagle ubzdurał sobie jakąś tam miłość do niego i dodatkowo całkiem niewinna dziewczyna miała na tym ucierpieć. To według niego było bardzo nie wporządku i po prostu szczeniackie. Trudno było mu tego typu rzeczy zaakceptować, może nie w stosunku do innych, jednak w stosunku do siebie. Nie miał nic przeciwko związkowi Bartka z Kamilem, ale kiedy doszło do tego, że Piotrek musiał zrobić dokładnie to samo co ich przyjaciele. Dodatkowo był jeden mały szczegół... A właściwie tajemnica, o której wiedziała cała rodzina, oprócz Piotrka. Miał nadzieję, że to się nigdy nie wyda a teraz odkrycie jej wisiało na włosku. A w związku z tym wielkie pretensje i awantury.

Minęło kilka tygodni, w których sprawy się bardzo mocno pokomplikowały. Nie tylko w życiu Igora i Piotrka ale także Bartka i Kamila. Rodzice tych drugich poszli na terapie po serii wielkich awantur synów z ojcem a także coraz większych problemów małżeńskich. Natomiast u pierwszej dwójki nic się nie zmieniło w ich stosunkach. Bracia dalej nie odzywali się do siebie, a Jessica nie miała pojęcia o uczuciach jakie targały jej chłopakiem. Apogeum nastało, kiedy Igor postanowił się zemścić na Piotrku. Nic już nie obchodziło chłopaka, tym bardziej uczucia młodszego ani Jessici. Kiedy on chodził wściekły, Piotrek zdawał się dobrze bawić z dziewczyną. Nie wiedział tego, że chłopak po prostu wkładał całe swoje siły na udawanie tego przed wszystkimi, jedyną osobą, która zdawała sobie z tego sprawę był Kamil. Wiele razy mu mówił, że odbije się to rykoszetem od niego, dodatkowo skrzywdzi nie tylko siebie ale i Jess. Jednak nie potrafił go przekonać do innej decyzji ani mówić o tym Bartkowi, bo ten powiedziałby o wszystkim Igorowi.
Z kolei starszy nie rozmawiał z bratem Kamila o całej sytuacji, nie wiedząc na początku co zrobić. Wybrał najgorszą opcję i kiedy przyszła Jessica, wstał z łóżka i zakładając czarny t-shirt z wrednym uśmieszkiem na ustach postanowił wcielić plan w życie.
-Hej, Jessica, czekasz na swojego chłopaka? -Zapytał pewnego popołudnia.
-Tak... przebiera się i zaraz wychodzimy -Odpowiedziała radośnie...
-To zainteresuje Cie może fakt, że Twój chłopak jest gejem... Nota bene przystawiał się do mnie. -Powiedział prosto z mostu. -Dodatkowo, powiedział, że mnie kocha w sposób w jaki powinien kochać Ciebie. -Dodał z bezczelnością. Właśnie tak, miał ochotę skrzywdzić swojego brat, żeby zobaczył jak to jest. Chęć zemsty zaślepiła go całkowicie i nie zdawał sobie sprawy, że nie tylko Piotrek będzie tą osobą, którą zrani.
Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze poczuł ból na policzku i wściekły wzrok Jessici na sobie. Dziewczyna zionęła wściekłością.
-Nie waż się tak mówić! To nie prawda! On mnie kocha! -Krzyczała.
-Głupio się dowiedzieć o tym, że Twój ukochany woli być pieprzony przez swojego starszego brata. W sumie nie dziwię się jakbyś skopała mu tyłek. Ale on mnie nie interesuje... Nie mam takich zapędów. -Powiedział ironicznie i z sączącym się jadem. To rozjuszyło Jessicę na tyle, że zaczyła krzyczeć na niego, tak jak nigdy wcześniej. Serce jej prawie pękło z bólu i bardzo chciała,żeby jej chłopak zaprzeczył wszystkiemu. Miała nadzieję, że to wszystko jest kłamstwem Igora, który z jakiś powodów przestał lubić swojego brata.

Krzyki sprowadziły Piotrka na dół. Nie wiedząc jak to się dla niego skończy wszedł pomiędzy dwójkę krzyczących na siebie osób.
-Piotrek! Powiedz, że to nie prawda! Nie kochasz go prawda? -Powiedziała jak tylko go zobaczyła. W tym momencie jego serce stanęło a on sam nie wiedział co zrobić. Wiedział, że nie przeżyje tego starcia, a ciagnąć dalej to wszystko nie miało sensu. Musiał szybko przemyśleć strategię, żeby nie skrzywdzić dziewczyny jeszcze bardziej, niż to konieczne w takiej sytuacji, co i tak było nie możliwe.
-Więc? -Ponagliła go dziewczyna
-To dość skomplikowane... ale on nie kłamie... kocham go w ten sposób, nie jak brata. -Odpowiedział szczerze. -Przepraszam...
-To obrzydliwe!-Krzyknęła dziewczyna i wymierzyła mu policzka pięścią. Chłopak skończył z rozciętą wargą i splamioną godnością-Nie chcę mieć z Wami nic wspólnego! -Krzyknęła jeszcze na koniec i wybiegła z domu.
Piotrek spojrzał się nienawistnym wzrokiem na swojego starszego brata. Był już dla niego skreślony i mógł iść do diabła. Przytrzymał cieknącą wargę wierzchem palca i wycedził
-Nienawidzę Cie. -Trzask wielkich, dębowych drzwi oznajmił, że chłopak opuścił ich dom.

Całkiem niedaleko od miejsca zamieszkania Piotrka, w drugim domu dwójka braci siedziała w salonie, oglądając telewizję. Przytulali się do siebie, nadrabiając stracone lata. Kamil był szczęśliwy, pomimów problemów w domu, miał wsparcie ukochanego brata, który troskliwie się nim opiekował. Nie oddał by tego za wszystko inne na świecie, a Bartek był tym, czego on pragnął w tej chwili i już pewnie w każdej innej.
Bartek również czuł szczęście. Chociaż bez pomocy ich mamy nie byłoby to możliwe. Gdyby nie wzięła spraw w swoje ręce, ojciec zapewne znienawidziłby ich i wyrzucił z domu. A tak, pomimo że mężczyzna nie zaakceptował tego i uważał że to jest chore, to jednak jego uwagi były mniej bolesne i kąśliwe. Dodatkowo widać było, że dostawał baty na terapi małżeńskiej, dlatego jak podejrzewali chłopcy, siedział cicho a przynajmniej ciszej...

W pewnym momencie zadzwonił telefon. Bartek odebrał i wyszedł z salonu, zbladł od razu. Po krótkiej rozmowie, którą przeprowadził w kuchni, by Kamil jej nie słyszał, wrócił i oznajmił
-Złapali tego, który próbował Cię zabić...I nie zgadniesz kto to...
-Ada? -Odpowiedział biały jak papier chłopak. Nagle wspomnienia wróciły i wylały na niego kubeł zimnej wody. Bardzo chciał już zapomnieć o tym wszystkim, jednak nie było tak dobrze.
-Nie wiadomo czy ona miała coś z tym wspólnego, ale to sprawka Pawła Nałkowskiego. Niedługo będziesz musiał zeznawać... o ile nie przyzna się do winy albo będzie proces... - Rozumiał, że dla całej rodziny będzie to trudny okres, zwłaszcza wiedząc, że między jego rodzicami i nimi a ojcem nie jest najlepiej, ale trzeba będzie wspólnie usiąść przy kawie i odłożyć na bok wszelkie bóle i złości i razem, rodzinnie stawić czoła całej sprawie.
Kamil był bardzo zdeterminowany, żeby zamknąć tę sprawę w swoim życiu. Nie chciał uciekać, był twardy i chciał to udowodnić samemu sobie. Ale nie tylko, chciał żeby Bartek wiedział, że jest twardy i da sobie radę, bez względu na wszystko.








piątek, 1 listopada 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 6

 Moi mili... Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 
Proszę o komentarze.  
Rozdział jest poprawiony... Dopisałam w nim kilka rzeczy i dodatkowo poprosiłam Lanę by poprawiła mi błędy.
Proszę na moim blogu nie obrażać nikogo, w tym mnie. Szanowny anonimie, nie mam 12 lat... Piszę dla siebie a nie by kogoś zadowolić... Dodatkowo jeśli chcesz krytykować, to zacznij używać konkretnych argumentów... a nie jechania kogoś bo okazujesz się niewychowanym chamem. Nie mam zamiaru reagować więcej na tego typu szczeniackie komentarze. Jak przy okazji jesteś taki mądry to się podpisz całym imieniem a nie tylko B. Chyba, że tchórzysz...
Proponuje sam zacznij pisać... A wtedy pogadamy.
A.


-O czym chciałeś porozmawiać? -Zapytał Piotrek swojego starszego brata stając w salonie, u swojego przyjaciela. Był zły, a jednocześnie smutny, dlatego nie chciał z nim teraz rozmawiać. Przechodzenie tego wszystkiego od początku było dla niego bez sensu. Niestety teraz nie miał wyjścia.
-O Twoim zachowaniu... dlaczego mnie uderzyłeś a potem uciekłeś, co? Co Ci zrobiłem niby? -Zapytał zdenerwowany-Co się z Tobą dzieje dzieciaku? Jakieś akcje odstawiasz!
-Ty nic nie rozumiesz !- Krzyknął młodszy. -Nic! Rób co chcesz, mnie to nie obchodzi. Jesteś skończony idiotom. –Po tych słowach wyszedł trzaskając drzwiami.
Igor nie rozumiał zachowania swojego brata. Jego wybuchów i szczeniackich wybryków... Bardzo zależało mu na Piotrze, jednak nie był w stanie przewidzieć, jak on się znowu zachowa. Chciał się z nim jakoś dogadać, jednak nie udawało mu się to, a ten fakt doprowadzał go to do szału...
-Jak poszło? -Zapytał Bartek.
-Chyba ma okres...Nie wiem... Zachowuje się idiotycznie. Nie rozumiem tego, mam dość jego wygłupów.
-To dlatego, że on Cię kocha...
-Co? Też go kocham... to mój brat.-Odrzekł Igor
-Jest w Tobie zakochany..-Sprecyzował chłopak. Nie wiedział, czy powiedzenie mu tego było dobrym pomysłem, ale może jednak...
Igor stał jak wryty, nie mogąc nic powiedzieć... Zdziwienie odebrało mu głos i racjonalne myślenie.

Piotrek wkurzony szedł ulicą, miał dość już wszystkiego. Postanowił iść sobie na pizze i przemyśleć wszystko od początku do końca. Jego wybuch, jeden jak i drugi, nie miał żadnego sensu. Igor nie rozumiał sytuacji. A przecież w jego planach brat miał się wszystkiego domyśleć. Niestety był głupi jak but. Piotrek nawet nie zauważył, kiedy znalazł się już na miejscu. Wszedł do środka i poczekał na kelnerkę. Zamówił sobie dużą margeritę i colę. Następnie czekał na zamówienie pogrążony w myślach. Był smutny, bo nie wszystko poszło tak, jakby tego sobie życzył.
Z zamyślenia wyrwał go telefon.
-Hej... gdzieś się podział? -Kamil...
-Musiałem stamtąd wyjść... Nie chciałem mu mówić...
-Ja mu powiedziałem... - Przerwał mu jego przyjaciel. -Nie ma sensu, żebyście się kłócili...
-Jak mogłeś? -Wycedził Piotrek. Był bardzo zły na niego, nie miał prawa tego robić. Nie on.
-Nie mogłem patrzeć, jak wasza relacja się chrzani przez nie dopowiedziane sytuacje. Chcesz, żeby między Wami było tak jak między mną, a Bartkiem? Cierpieliśmy wiele lat, zmarnowaliśmy je... Nie mogę pozwolić, żeby mój najlepszy przyjaciel przez swoje ego doprowadził do tego samego. -Zakończył swój wywód bardzo zły. Nie mógł do tego dopuścić. -Przepraszam! -Dodał na koniec.
-Eh, rozumiem Twoją motywacje Kamil... jestem zły... trochę.. jak zareagował?
-E... zdziwił się... a teraz Bartek próbuje mu przemówić do rozsądku. Wkurzył się, przez Twoje zachowanie. -Odpowiedział szczerze. Nie wiedział dokładnie o czym chłopaki rozmawiają, ale był pewny, że chcę, by jego przyjaciel był szczęśliwy.
W pewnym momencie do jego pokoju wszedł Bartek i zajął mu od razu usta...
-um... mmmm... oooh...-wyjęczał pomiędzy pocałunkami chłopak.
Piotrek był ciut znudzony mlaskami całujących się chłopaków, a jednocześnie trochę zazdrosny. Sam chciał być teraz z ukochanym i oddawać się rozkoszy całowania...
-Możecie przestać?..-Powiedział dobitnie.
-Przepraszam Cię Piotrek, ale Kamil jest teraz zajęty... oddzwoni... -Rozłączył się i powrócił do całowania ust młodszego.
-Oh, cóż za rozkoszne powitanie... Czym sobie zasłużyłem? -Wymruczał blondyn. Bartek głaskał jego policzek czule i spojrzał się w jego tęczówki.
-Masz piękne oczy... Czas na smarowanie i zmianę opatrunków, słodki... -Wymruczał mu w usta i powrócił do całowania ich...
-Aj... zawstydzasz mnie... -Jęknął zarumieniony chłopak. Uwielbiał te wilgotne wargi i całusy na swoich ustach, tak samo jak głębsze pocałunki. Kochał też czułość i bliskość starszego, jego dotyk i wszystko co było z nim związane.
Już po chwili oddawał się delikatnemu masażowi, uśmiechając się delikatnie i wzdychając lekko.

Igor wyszedł z ich domu, po wymianie krótkich uwag z Bartkiem. Był rozdarty i zły. Udał się od razu do mieszkania, gdzie postanowił przemyśleć sobie wszystko. Nie mógł być z Piotrkiem. Nie kochał go... Nie chciał go kochać ani przyjąć do wiadomości tego, co czuje jego brat. Nie czuł obrzydzenia, jednak musiał sprawić, że Piotrek się w nim odkocha i zacznie żyć normalnie. 

Serce biło mu szybko, a jego oczy były przymknięte. Oddał się tym pieszczotom ulegle i nigdy nie miał ich dość. W pokoju roznosił się cudowny zapach jaśminu i cytryn. Dawał iście pieszczącą zmysły mieszankę zapachową. Za oknem świeciło słońce, które Kamil tak uwielbiał, odkąd był małym chłopcem. Zawsze cieszył się na nowy dzień i nie lubił kłaść się spać. Do tej pory czasami bał się ciemności...
Niestety w końcu poczuł opatrunki i bandaże i musiał powrócić do rzeczywistości. Jeszcze tylko smarowanie ręki i policzka oraz czoła, które prawie całkowicie się już zagoiło. Na koniec pocałował go w miejsca, które smarował.
-Jak się czujesz?
-Dobrze... Z Tobą Bartek dobrze... -Odrzekł wtulając się w niego. Trwali tak chwilę, całując się dodatkowo, aż w końcu do pokoju wszedł ojciec. Widząc sytuację wściekł się.
-Co tu się dzieje? -Wrzeszczał jak opętany. -Co Wy robicie?
-Przytulamy się tylko... -Odrzekł butnie Kamil. Nie widział w tym nic złego. -Jesteśmy braćmi... chyba możemy się przytulać..
-Ale całować? To jest obrzydliwe... -Warknął ojciec. -Nie pozwalam Wam tego robić... nie tak Was wychowywałem... Jesteście braćmi!
-I co z tego? Nie robimy nic złego! -Odwarknął Bartek. -Mamy do tego prawo i nic z tym nie zrobisz! –Ojciec krzyknął na koniec i wyszedł trzaskając drzwiami. Kamil bardzo posmutniał...Słyszeli jeszcze jego ostatnie słowa
-Trzeba było lać tych dzieciaków, to by im się w głowach nie poprzewracało! -W końcu głos ich rodziciela ucichł...
Bartek spojrzał na brata domyślił się, że ten teraz będzie się za bardzo przejmował tym wydarzeniem. Nie mógł na to pozwolić, nie chciał by Kamil był teraz smutny i stracił wiarę w to, że będzie lepiej. To zaważyłoby na jego powrocie do zdrowia.
-Ej, nie smuć, mój piękny... nie robimy nic złego... On po prostu jest ograniczony i tego nie rozumie...
-Masz rację, ale to nasz ojciec... Co teraz?
-On nie będzie nam mówić, kogo kochać... -Powiedział Bartek zdecydowanie. -Nie myśl o tym... -Dodał łagodnie. Już po chwili przytulali się zasypiając, a Kamil zastanawiał się nad tym co powiedział jego starszy brat.

Piotrek dopiero wieczorem wrócił do domu. Po zjedzeniu pizzy poszedł na spacer do parku. Uwielbiał przyrodę, tak samo jak jego przyjaciel. Otulająca go zieleń dawała nadzieję. O tej porze roku było pięknie w takich miejscach. Lato, było jego ulubioną porą.. Wszystko zdążyło już rozkwitnąć i było w swoim najlepszym czasie. Jednak mimo tego, tym razem to nie było wystarczające. Po przekroczeniu progu czuł się jeszcze gorzej niż przedtem. Był markotny i znowu głodny. Nie bardzo wiedział, jak teraz spojrzeć bratu w oczy, ani co powiedzieć.
Kiedy wszedł do środka, od progu został uraczony lecącą ścierką.
-Gdzie Ty się podziewałeś kretynie? -Jego wściekły brat wyszedł z kuchni do przedpokoju.
-Włóczyłem się... -Przyznał.
-Do kuchni! Już! Mamy sobie pewne rzeczy do wyjaśnienia...
-Chyba nie...-Odburknął Piotrek.
-Po pierwsze. -Zaczął. -To co czujesz, nie jest odwzajemnione. Nie kocham Cię, Piotrek. Rozumiesz? Nie masz prawa wściekać się o moich partnerów. Twoja miłość jest nie do przyjęcia.
-Igor...-Zaczął...
-Daj mi skończyć. Między nami nie będzie niczego! Rozumiesz? Skończ więc z tą błazenadą! Jesteśmy rodziną... - Młodszy pobladł. Spodziewał się wszystkiego ale nie takich słów... Zabolały go, ale co zrobić.
-No więc tak to jest. Miło wiedzieć na czym stoję... -Odparł w końcu.
-Więc zachowuj się jak przystało na brata! -Warknął Igor po czym poszedł z kuchni na górę, do swojego pokoju. W duszy nie wiedział, czy dobrze zrobił, ale nie miał wyboru. Ich miłość nie miała przyszłości, dodatkowo młody by cierpiał, bo Igor nie kochał brata. Nie potrafiłby udawać, że coś między nimi jest...

Piotrek został w pomieszczeniu, jedząc obiad, jednak marnie mu to szło. Trochę było mu smutno, bo chwilami miał nikłą nadzieję na cokolwiek... tym razem jednak nie... Został tam by pozmywać i przeszedł na kanapę do salonu by obejrzeć telewizor. Zasnął niepostrzeżenie, a w jego snach był szczęśliwy..

-Co zrobimy z ojcem? -Zapytał się Kamil, który wybudził się po kilku godzinach snu.
-Nie.. wiem, śpij.. zajmiemy się tym jutro... nie martw się. Jego zdanie jest nie ważne...dobra jest... jednak nie myśl o tym teraz. -Wtulił w siebie brata i pogłaskał uspokajająco...
Reszta nocy minęła im spokojnie...Jeśli można to nazwać jakimkolwiek spokojem... Gdzieś tylko dwa serca zostały rozdarte i jedno okrutnie złamane...