czwartek, 26 września 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 2

Kolejny rozdział wstawiam. Mam nadzieję, że więcej zacznie tu wchodzić, czytać i komentować. 
Ps. Nie betowane, gdyż bety nie posiadam w tej chwili. 

Chłopak zszedł na dół do kuchni, przy okazji przypatrując się grającemu bratu, przez uchylone drzwi. Uśmiechnął się na to i potem spokojnie poszedł po coś do jedzenia.
W drzwiach zobaczył wytapetowaną blondynkę z dużym biustem, w obcisłej sukience i obcasach. Usta miała krwisto czerwone. Odepchneła go i weszła bez słowa do środka.
-Bartuś... Kochanie! Już jestem. - Kamil stał przypatrując się jej wtargnięciu z szeroko otwartymi oczami. On tu mieszkał, a został potraktowany jak jakiś lokaj. W końcu szatyn zszedł i widząc dziewczynę uśmiechnął się nieznacznie
-Ada, co Ty tu robisz? - Powiedział spokojnie – Mieliśmy spotkać się na mieście...
-Rozmawiałam z Pawłem i przyszłam złożyć Ci kondolencje, że masz brata pedała. Oh Kochanie to takie straszne. Nie dziwie się, że nikomu o nim nie mówisz... Najlepiej to byś go nie wiem.. wyrzucił do ogródka i nie wpuszczał... Nie rozumiem skąd te cioty w ogóle się wzięły? Zagrożenie dla nas, tych normalnych... - Ciągneła dalej. Kamil stał jak wryty nie mogąc przełknąć jej monologu. Pierwszy raz od dawna zrobiło mu się tak przykro, a jeszcze sam fakt, że jego rodzony brat nie staje w jego obronie, dopełniło goryczy.
Przeszedł obok nich, słyszać kilka pogardliwych słów na swój temat i ciche stwierdzenie Bartka „proszę, przestań...”. Zamknął się w pokoju i puścił głośno muzykę. Tak jak zwykle robił, kiedy coś go bolało albo gniotło. Po chwili smutku, wziął swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby i wyszedł z domu, kiedy tylko Ada i Bartek byłi w pokoju szatyna. Zgasił komputer i muzykę, skierował się w swoje sekretne miejsce. Tam gdzie leczył cały swój żal i ból. Z dala od ludzi i wszystkiego innego. Szedł spokojnie wzdłuż ulic, mijając ludzi, niezwracając nawet na nich uwagi. Skręcił w krętą ścieżkę prowadzącą do lasu. Szedł jakiś czas rozglądając się i uśmiechając delikatnie. Uwielbiał te drzewa i spokój jaki go otaczał. Z dala od zgiełku i hałasu, wdychając czyste powietrze wreszcie mógł odpocząć.
Wszedł do chatki, ukrytej w tak że prawie nikt nie mógł jej znaleźć, którą kiedyś zrobił dla niego brat. Przetrwała tyle lat i nikt jej nie odkrył do tego czasu. Miał tam swoją samotnię i cieszył się z tego. Tylko Bartek i nieliczni przyjaciele wiedzieli o tym miejscu. I tak miało pozostać.
Rozsiadł się wygodnie na starej kanapie, którą przyniósł z kumplem i zaczął rozmyślać. To miejsce zawsze go uspokajało, było tu chicho i tak kojąco. Pewnie dlatego, że nie przychodziło tu wiele ludzi. Kamil cieszył się, że miał taką samotnię.
Bardzo często rozpamietywał tu szczęśliwe dni, kiedy jeszcze był z bratem blisko, pamiętał dokładnie jak budowali razem to schronienie. Bartek wtedy obiecał mu, że nikt go nie znajdzie i będzie to miejsce tylko dla nich. Nie mógł uwierzyć ile od tego czasu się zmieniło. Ile złych słów zostało wypowiedzianych i łez wylanych. Sam przypuszczał, że to się nie zmieni, ale scementuje jego poczucie że tak jest lepiej. I tak już od ludzi oddalał się jak mógł. Zostali przy nim nieliczni. Tylko przyjaciele, których znał od dawna. Nikt nowy nie miał dostępu do jego serca. I tak miało zostać.

Bartek rozmawiał przez jakiś czas z Adą, próbując ją troche uspokoić. Nie podobało mu się, że snuje plany, jak pozbyć się Kamila cioty z tego domu. Lubił ja, jednak czasami blondyna go przerażała swoimi pomysłami. Jednak nie brał ich zbytnio na poważnie. Znali się już jakiś czas i chłopak zaczął na poważnie myśleć o ich związku. Ada wydawała się bardzo sympatyczną osobą, pomimo jej wielkiego homofobizmu. Miał nadzieję, że jak pobędzie z Kamilem to zmieni o nim zdanie. Ale przecież sam dobrze się o bracie nie wypowiadał.
Porobili razem jakieś głupstwa typu oglądanie filmików na youtube i opowiadanie sobie śmiesznych historyjek.
Kiedy dziewczyna wyszła, odetchnął z ulgą. Chciał zabrać się za robienie obiadu. Dopiero teraz zorientował się, że jego brata nie ma w domu, czym się nie przejął. Jednak chwilę potem coś zaczęło się w nim gotować. Cała złość i agresja wybuchły w nim z niewiarygodną siłą. Znów przypomniał sobie o całym upokorzeniu, które musi znosić przez głupiego brata. O słowach Ady i jego kumpli a także o swoim obrzydzeniu, które ma w stosunku do gejów. Nigdy nie był w stanie zrozumieć tego, jak można lubić penisy. Przecież to obrzydliwe. Targające nim emocje doprowadziły do rzucenia kubkiem Kamila o ścianę. Bartek zapomniał, że dał go mu, na jego 12 urodziny i od tej pory był to ulubiony kubek chłopaka. Nie zbierając go nawet poszedł do pokoju. Z drugiej strony kochał Kamla i nie potrafił przestać spychać tego uczucia na drugi plan, niestety nienawiść do gejów wygrywała. Nie chciał krzywdzić brata ale inaczej nie umiał. Coraz gorzej się z tym czuł.

Blondwłosy postanowił wrócić do domu, bo zostawił swoją komórkę. Chciał spotkać się ze swoją przyjaciółką i jej chłopakiem, by porozmawiać i przestać myśleć o tym wszystkim co go gniotło. A tym razem był to brak akceptacji ze strony bliskich. Nie miał ochoty na rozrabianie, bo mogło by się to skończyć źle w wypadku, kiedy wkurzony Bartek był w pobliżu.
Wszedł do salonu spokojnie, zastanawiając się czy szatyn jest w domu. Od pewnego czasu burczało mu w brzuchu, dlatego udał się do kuchni. Widok jaki zastał doprowadził go do łez. Jego ukochany kubek z kocimi uszami i ogonem leżał stłuczony na podłodze. Pamiętał, jak dostał go od Bartka na 12 urodziny. Uwielbiał go i nie lubił pić z innego naczynia. A teraz coś w sercu mu pękało. Sam nie wiedział do końca dlaczego, jednak rozpłakał się, zbierając jego resztki. Zabrał je do pokoju i położył na półce. Nie chciał go wyrzucać, nie miał serca do tego. To była jedna z tych rzeczy, do których się przywiązał jak nigdy. Zawsze wiedział, że ma swoje miejsce w tym domu i jakoś dawało mu to bezpieczeństwo, a teraz nawet to zostało mu odebrane. Nie zwrócił uwagi na poranione palce. Miał ochotę znów iść do chatki w lesie, zostawić ten przeklęty dom i tam mieszkać.
Nie usłyszał nawet jak jego brat zszedł do kuchni, już spokojniejszy. Miał zamiar posprzątać po swoim rzucie o ściane. Nie zastał jednak niczego, poza kilkoma odłamkami, paroma kroplami łez i krwi z palców blondyna. Wtedy zrobiło mu się głupio. Nie poszedł jednak do góry tylko posprzątał resztę. Udając się do salonu by pooglądać telewizje, natknął się na Kamila. Jego włosy zasłaniały twarz a bluza niedbale założona zakrywała palce. Na ramieniu miał torbę. Nie zaszczycił szatyna ani spojrzeniem. A tym bardziej słowem. Mijając go wyszedł, po cichu zamykając za sobą drzwi. Chwilę potem jednak z impetem one znów się otworzyły a blondyn wpadł jak z procy, przy okazji wpadając na brata i przewracając ich obu.
-Ty chamie jeden... Wiesz jak się martwimy o Ciebie? Ktoś Ci dupę powinien skopać! - Wrzeszczał przybysz... minę miał groźną a czarne oczy ciskały błyskawicami. Torba chwilę potem wylądowała na podłodze a Bartek zrzucił zielonookiego z siebie czymprędzej.
-Co Ty do cholery robisz Piotrek? - Warknął starszy z braci.
-Ratuję dupę Twojemu bratu. I Tobie też... - Wrzasnął prawie na nich... - Ta suka Ada... coś nagadała mojemu bratu i chce sprać skórę Kamilowi.
-C...co? - Wybąknął z siebie blondyn. - Ja nic nie zrobiłem...
-No co Ty nie powiesz? A Ty- wskazał na Bartka. - Cokolwiek jej powiedziałeś to radzę Ci odwołać, bo oberwiesz ode mnie! - Po chwili do mieszkania wpadł zdenerwowany Igor. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować już Kamil został z pięści w szczękę. Szatyn spojrzał oszołomiony a brat agresora, zaczął go odciągać od zdezorientowanego przyjaciela.
-Ty pedale... odwal się od mojego brata i Bartka, do brata też się przystawiasz?. - Wrzeszczał. Cała trójka spojrzała na niego jak na idiotę, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
-Oszalałeś? - Krzyknął Piotr – O czym Ty gadasz? Ja mam dziewczynę, a Ada jest pieprznięta. Odwal się od niego. - Igor pod wpływem brata ochłonął trochę. Z wargi blondyna sączyła się krew i czarnooki wziął przyjaciela do kuchni. Szatyn wstał i ze złożonymi rękami na piersi, spojrzał surowo na mężczyznę. Był zły, że ktoś w jego obeności uderzył Kamila, był jeszcze bardziej wściekły o to, że Igor uwierzył w te bzdury, które naopowiadała Ada.
-Co to było? - Rzucił przez zaciśnięte zęby.
-Ada... powiedziała, że nie chcesz z nią być bo... on...
-Co?? Czy ona oszalała? Nie przeleciałem jej ale to dlatego, że blondyn był w pobliżu, dodatkowo od samego początku jej odbiło i od progu rzucała w niego epitetami. - Oburzył się. Nie rozumiał całej sytuacji a także dziewczyny, która wyraźnie mija się z prawdą w tym co opowiada na prawo i lewo. Nie miał zamiaru tłumaczenia się z tego jak się zachowuje i dlaczego nie poszedł z nią do łóżka, jednak teraz był wdzięczny że tak się nie stało. Miał ją jeszcze kilka minut wcześniej za osobę godną zaufania, a teraz myślał o niej coraz gorzej.
Igor opowiedział Bartkowi wszystko, co mówiła Ada o Kamilu. Od kiedy dowiedziała się, że brat szatyna jest gejem, postanowiła się go pozbyć, jak tylko ona i Bartek byliby razem. Jednak tak się nie stało i w zemście za to że Bartek zwlekał z seksem i związkiem, zaczęła opowiadać że stalowooki kręci z blondynem i mają się ku sobie. Bartek słuchał tego z coraz większym szokiem. Nie rozumiał, dlaczego ta dziewczyna tak próbuje mu namieszać w życiu.
-Słuchaj... ona naprawdę chce mu zrobić krzywdę. Z tego co mi powiedziałeś, widać że ta kobieta jest walnięta. Nie wiem co jej przyjdzie na myśl ale serio nie zadawaj się z nią. Mówie to w dobrej wierze.- Ich rozważania przerwał Piotrek wkraczający do pokoju z rozjuszonym spojrzeniem.
-Mam nadzieję, że się wstydzisz swojego głupiego wybuchu, Kretynie. A Ty... Ty masz dużo do wyjaśnienia... Jesteś pieprzonym imbecylem Bartek. Olać własnego brata bo jest gejem... Myślisz, że to jego wina?
Krzyki zwabiły blondyna do salonu. Przez chwile słuchał drącego się przyjaciela. Kiedy ten skończył rzekł spokojnie.
-Nie musisz się wtrącać w moje sprawy Piotrek. Zostaw ich dwóch, niech robią co chcą... Ja stąd spadam.- To mówiąc wyszedł z domu.
-Swoje kroki skierował do chatki w ukochanym lesie. Nie miał pojęcia, że jest śledzony. Po drodze, oglądał ukochaną przyrodę, przepiękny las i wsłuchiwał się w śpiew ptaków, kiedy doszedł do domku od razu wszedł tam i położył się na kanapie. Bardzo źle się czuł i nie potrafił powtrzymać płaczu. Nagle cały świat sprzysiągł się przeciwko niemu, nawet w domu już nie czuł się spokojnie i bezpiecznie. Nie chodziło tu nawet o kubek ale o samo zachowanie domowników. Coraz częściej i bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest chciany ani kochany w życiu najbliższych. Dlatego postanowił, że podejmie decyzję o przeniesieniu się do szkoły z internatem, z dala od domu będzie mógł zacząć nowe życie. Poczeka na rodziców z oznajmieniem tego, jednak decyzję już podjął i nie chciał jej zmieniać.
Po kilku chwilach kołysany szumem wiatru zasnął. Czuł, że będzie mu brakowało tego miejsca i Piotrka oraz innych przyjaciół. Tym razem śnił mu się szczęśliwy dom. Uśmiechnięty siedział wtulając się w ramiona brata, okryty kocem, czule głaskany. A obok nich łasił się mały kotek.

W tym samym czasie Piotrek krzyczał na swojego brata i jego przyjaciela. Musiał wyrzucić z siebie cały żal, jaki czuł za swojego przyjaciela i całą złość. Nie zdawał sobie nawet sprawy jak bardzo był sfrustrowany, dopóki to nie wybuchło w nim. Igor nie dowierzał, że jego spokojny brat potrafi tak się ciskać o cokolwiek.
-Jak w ogóle mogłeś? Pozwalasz go obrażać! Igor nigdy by na to nie porozwolił! Broni mnie zawsze, nie ważne jakie mam przekonania. Tak powinna postępować rodzina. A co Ty robisz? Wystawiasz go na pośmiewisko, ranisz i jeszcze potem udajesz, że nic się nie stało! Masz niesamowitego brata, a nie potrafisz nawet tego docenić!
Słuchali tego wszystkiego z szeroko otwartymi oczami. Bartek czuł się niesamowicie głupio kiedy usłyszał, że jest złym bratem i w ogóle jak on sobie wyobraża tak traktować swoją rodzinę. Zrozumiał, że powinien stać w jego obronie, tak jak robił to do tej pory Piotrek. Igor przecież zawsze stawał po stronie młodszego chłopaka.

Obudził się w nienajlepszym humorze. Było mu źle wewnętrznie. Nie rozumiał do końca tego stanu, wiedział jednak, że nie chce wracać do domu, miał dość już tego wszystkiego a najbardziej swojego starszego brata. Chciał tylko spokoju. Jednak nie był mu dany. Usłyszał, jak ktoś zbliża się do jego kryjówki. Niewielu o niej wiedziało, dlatego nie ruszył się z miejsca. Przybysz pojawił się w drzwiach, uśmiechajac się delikatnie.
-Cześć Piotrek -Westchnął Kamil
-Hej. Pomyślałem, że zgłodniałeś. Jak się czujesz? - Wszedł do środka i zdjął plecak.
-Do dupy... a jak myślisz? - Odparł kąśliwie jego przyjaciel. Nie miał ochoty na odwiedziny nikogo, nawet najlepszego przyjaciela. Szatyn spojrzał na niego zatroskany i w końcu się odezwał.
-Wiesz... przykro mi, że tak wyszło i że Igor Cię uderzył. Oberwał za to.
-Daj spokój... to Twój brat... nie odgrywaj się na nim.. Szanuj to co masz- Powiedział coraz bardziej zły Kamil. Nienawidził jak rodzeństwo się kłóciło i stawało przeciwko sobie. Nie rozumiał tego. Samemu brakowało mu braterskiego wsparcia i nie chciał by inni musieli przez to przechodzić.
-Kamil... spokojnie...
-Wybacz... Już mi nerwy puszczają... Nie powiem, że się tym nie przejmuję, bo tak nie jest... Cholernie się tym przejmuję. Codziennie to pieprzone gówno. Nie dość, że muszę te upokorzenia znosić na co dzień w szkole, to jeszcze w domu. Bartek dzisiaj zbił ten cholerny kubek, który dał mi na urodziny... Pamiętasz?
-Ten z uszkami? Bardzo go lubiłeś...
-Wiem... I co z tego... Skoro wylądował na ścianie. Inni by powiedzieli, że to tylko cholerny kubek. Nie dla mnie. Czułem się bezpiecznie w domu, bo miałem swoje miejsce w tej rodzinie. Każdy ma swój kubek... A teraz nawet ten cholerny symbol... wiesz... wyprowadzam się... Myślałem o szkole z internatem... Chcę być już z dala od tego wszystkiego. Kocham moją rodzinę, ale oni mnie najwyraźniej nie. Tak będzie lepiej...
-Nie uważasz że to zbyt pochopna decyzja? -Zauważył Piotrek
-Nie wiem już sam... Mam tego wszystkiego dość... Nie chcę przebywać już obok tej rodziny, w tym zakłamaniu... Ojciec i brat mnie nie akceprują, tylko mama jakoś nie ma z tym problemu. To już mnie męczy. Poza tym to miasto, ludzie... Dołujące.
Przyjaciel spojrzał na Kamila smutnym wzrokiem. Wcale nie chciał go stracić, nie rozumiał też postępowania wielu ludzi... Chciał coś z tym zrobić, jednak jako przyjaciel musiał uszanować decyzję chłopaka. Miał tylko nadzieję, że ona się zmieni.

5 komentarzy:

  1. Na początku to niezły chaos. Nie wiadomo kto z kim i dlaczego się sprzecza. Przychylam się do opinii chłopaków, dziewczyna jest zdrowo walnięta i niesamowicie bezczelna. Wchodzi do czyjegoś domu z takim tekstem?
    Myślę, że Kamil ma rację z tą wyprowadzką. To niezły pomysł z tą szkołą z internatem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co rozdział historia robi się coraz bardziej wciągająca~

    Biedny Kamil ; - ; Taki wystaaiony na poniżanie i nawet jego własny brat go nie wesprze. A do tego ten kubek ; - ; Sama się popłakałam ; - ;

    Pomysł z przeprowadzką jest całkiem fajny c: Tylko tak może do szkoły gdzie nikt go nie zna~? Byłoby pewnie lepiej.

    Ada jest strasznie głupią dziewuchą -3- Normalnie idealnie pasuje do XXI wieku -3-

    Mam nadzieję, że Baaartek się poprawi~ Co Bartek~? Poprawisz się~? Na pewno C:

    Pozdrawiam i weny życzę,
    Kimi~

    OdpowiedzUsuń
  3. Obiecalem, że skomentuje to skomentuje.
    Szkoda mi Kamila, nie chcial bym być w jego sytuacji, a tak wgl to nie chcial bym mieć brata starszego.. A ta Ada ? Co to za .. blondyna ?;D
    No i bardzo dobrze niech Kamil się wyprowadzi zobaczymy co wtedy kochany Bartuś powie.
    Szykuje się milość kazirodcza ?;D



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero teraz przeczytałam, ponieważ wyjechałam na trochę, a po powrocie zapomniałam przeczytać. Co do treści to szkoda mi Kamila. Ma chłopak przerąbane. Miałabym ochotę go przytulic i powiedzieć, że będzie dobrze. :)
    Ale teraz co do samego rozdziału. Mam wrażenie, że śpieszyłaś się pisząc go. Panuje w nim nieład, chaos. Nie wiadomo kto, jak, z kim, czym. tu wpada ta flądra, krzyczy wyzywa, potem brat Piotrka. Wszystko za szybko się dzieje. W jednej sekundzie jest to, w drugiej już akcja przeskakuje do kolejnego punktu. Na początku nawet nie wiedziałam czy zaczęłaś pisać od Kamila czy Bartka. Bo "chłopak zszedł na dół" trudno powiedzieć który jak jest ich dwóch. Można się pogubić, więc używaj czasami imion. W ogóle używanie "brunet" "blondyn" "zielonooki" to są formy niepoprawne. Wiem, że nie chcesz się powtarzać, sama tak robiłam, ale ktoś mi uświadomił, że tak się nie pisze. Pomyśl nad tym, a ja czekam na 3 rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział bardzo mi się podobał, choć na początku trochę chaosu było... nie wiedziałam, co, kto z kim.... ta dziewczyna to nieźle rąbnięta uskuteczniać takie akcje.... biedny Kamil mam ochotę go przytulić.... chyba dobrze robi z tą wyprowadzką i zmianą szkoły... ktoś inny musiał uświadomić Bartka jakiego ma wspaniałego brata.... och i nawet w złości brat zbił Kamilowi jego ukochany kubek... mam wrażenie, że ta Ada śledziła Kamila... Już nie mogę się doczekać trzeciego rozdziału... A chciałam zapytać co z opowiadaniem „Nowe życie” będziesz je kontynuować....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń