Wreszcie, udało mi się coś napisać dalej.
Pewie wielu z Was nie spodoba się ten rozdział, ale cóż poradzić.
Chwilowo nie mam kontaktu z moją betą, dlatego rozdział jest nie poprawiany. Jak beta mi sprawdzi, to go podmienie. ;)
Mam pewną, mam nadzieję dobrą wiadomość. Na tym jak i na nowym blogu/no starym... ale aktywowanym z powrotem, postaram się przez świeta dodać kilka nowych rozdziałów, z nowych opowiadań. Mam już zaplanowane 4 na kontynuacje po nowym roku, ewentualnie w ciągu przerwy świąteczno-noworocznej. A poniżej link do niego:
Ps.
Wracam do opisywania, co robią komentarze, dawno tego nie robiłam. W tym momencie komentarze się nudzą, bo nikt prawie ich nie używa!
Wersja podmieniona, betowana przez Mariko
Wersja podmieniona, betowana przez Mariko
A teraz zapraszam.
Obudził się zlany potem, nie rozumiejąc co
się właśnie stało. Spał, ale czy to na pewno był sen? Czy
właśnie okazało się, że miał brata, a cały ten magiczny świat
był o wiele bliżej niego, niżby miał ochotę?
- Coś się stało, Skarbie? - Szepnął El,
czując, że ukochany poderwał się z łóżka.
- Miałem... śniło mi się... Jaki jest
dzisiaj dzień? - Pytał, łapiąc się ostatniej deski ratunku dla
nadziei, jaka kiełkowała w jego sercu.
- Sobota, Skarbie, czwarta trzydzieści nad
ranem - Odpowiedział łagodnie demon.
- Oooh… - Westchnął. - Proszę... zajrzyj
do mojej głowy, ten sen był aż za realistyczny... Ja… chciałbym
w to uwierzyć.
- Dobrze. - El zaczął spokojnie wertować
głowę ukochanego, czytając jego myśli i łapiąc wycinki ze snu.
Alan czuł przy tym coś w rodzaju mrowienia, jednak nie było to
nieprzyjemne uczucie. Demon robił to na tyle delikatnie, że nie
sprawiało mu to bólu.
Po kilkunastu minutach, zdających się być
wiecznością, odezwał się.
- Kochanie... to nie wydarzyło się naprawdę.
To był tylko cholernie realistyczny sen... –Szepnął. Bardzo
martwiła go reakcja chłopaka. Alan zachował jednak powagę, nie
rozpłakał się, ani nie zaczął krzyczeć. Po prostu siedział
dalej, zdziwiony lekko całą sytuacją.
- Wiesz, to znaczy, że moi rodzice są
naprawdę bezduszni. A Seiki... Dlaczego mi się śniło, że
wcześniej go poznałem? - Zapytał zdezorientowany.
- Nie mam pojęcia, naprawdę. Myślę, że po
prostu za bardzo przejmujesz się tym wszystkim. Na dodatek nie wiesz
prawie nic o świecie, którego jestem częścią. Rano wszystko Ci
wytłumaczę... - Przytulił chłopaka, głaszcząc go delikatnie po
plecach. Po chwili także Sei wtulił się w plecy ukochanego a
skrzydła Ela otuliły ich, dając schronienie i poczucie
bezpieczeństwa.
Rano jako pierwszy obudził się Seiki, chociaż
daleko mu było do bycia wypoczętym. Wyplątał się z ramion (i
skrzydeł narzeczonych) i poszedł do łazienki załatwić potrzeby
oraz umyć zęby. Po 15 minutach był już w kuchni i wdychał zapach
świeżo parzonej kawy. Sam jej aromat potrafił obudzić go z
najgłębszego snu. Na patelni skwierczała cebulka i wędlina. Od
kilku dni chłopak marzył o jajecznicy. W końcu postanowił ją
zrobić, lecz nie tylko dla siebie, ale i dla ukochanych.
Cały czas myślał o swoim życiu tutaj, o
szczęściu jakie znalazł i troskach, jakie się pojawiły. On sam
pojawił się tu przecież znikąd, nawet nie tłumacząc Alanowi kim
tak właściwie jest oraz co tutaj robi. Miał zamiar odebrać
chłopakowi Ela, lecz teraz - teraz nie wyobrażał sobie życia bez
niego – bez nich obu. Powinien być zazdrosny naprawdę powinien,
jednak jej nie czuł. Kiedy patrzył na demona i ich kochanka,
właściwie to już narzeczonego, ciepło rozlewało się w jego
sercu, które przyśpieszało swój rytm. Skąd mógł wiedzieć, że
decyzja o popsuciu mu życia i odebraniu Ela, okaże się najlepszą
jaką kiedykolwiek podjął. Z tych rozmyślań wyrwały go ciepłe
ramiona owijające się wokół jego szyi.
- O czym myśli mój ukochany przyszły mąż?
- Głos Alana był melodyjny, a zapach jego ciała bardzo przyjemny.
Seiki uwielbiał, kiedy chłopak był obok niego, roztaczał wtedy
niepowtarzalną woń cytrusów i feromonów, połączonych z
delikatnym piżmem. Ta mieszanka była dla niego wprost idealna.
- O nas, o mnie... o wszystkim. Muszę chyba
coś wyjaśnić... -Westchnął.
- Co Was tak naszło? El też musi mi coś
dzisiaj wyjaśniać. Kochanie?
- Przyszedłem znikąd, zamieszkałem u Ciebie,
nic o mnie nie wiesz, a przecież jesteśmy zaręczeni. Sam chyba
uważasz, że powinienem co nieco wytłumaczyć, dopowiedzieć,
opowiedzieć, co nie?
- Ano. Racja...Tak szczerze mówiąc, o Elu też
za dużo nie wiem... o demonicznej naturze, świecie, w którym
żyje... - przyznał się Alan.- Ale... jakoś mi to nie
przeszkadzało, by się w Was zakochać. - Dodał szybko i szczerze.
- Wiem, kochanie. Ale to nie jest fair,
zwłaszcza, że ślub naszej trójki będzie dość... specyficzny.
- Co masz na myśli? - Zapytał chłopak, po
dłuższej chwili zastanowienia.
- Dowiesz się, za niedługo. Ja sam nie bardzo
to jeszcze rozumiem...
Po kilku minutach Seiki przypomniał sobie o
jajecznicy, ale na szczęście patelnia była na małym ogniu i ani
cebula ani szynka się nie przypaliły. Szybko rozbił jajka do
miseczki i dodał przyprawy z mlekiem. Już po chwili, akurat kiedy
do jasnej kuchni wszedł El, jajecznica smażyła się, skwiercząc,
kiedy chłopak maltretował ją drewnianą łopatką.
- Co tak ładnie... oooo, jajecznica! –
Ucieszył się mężczyzna, który uwielbiał potrawy przygotowane
przez ukochanego. Właściwie, nawet mógłby zjeść najgorsze
świństwo, gdyby któryś z jego kochanków je ugotował. Ale wolał
się do tego nie przyznawać.
- El... - Odezwał się Alan. – Nakarmiłeś
już Lucasa? - Dzisiaj Twoja kolej...
- O cholera! Zapomniałem! – Dopiero po
chwili to do niego dotarło. - Już idę, tylko zjem...
- Jak zjesz, to on już może się wynieść z
naszego mieszkania, albo strzelić focha, że zapomniałeś jego
pajęczej wysokości wrzucić jedzenie. Szkoda by było, gdyby Twoje
kochanie nie dało się dotknąć przez jakiś czas... hm... do ślubu
na przykład, nie sądzisz? -Powiedział to z całkiem niewinną
miną. Sei aż się odwrócił z wrażenia.
- Tak, oczywiście kochanie. Już biegnę...
- Boże, El, nie! Miałbym Alana tylko dla
siebie, przez najbliższy rok...! -Wykrzyknął uradowany. Demon
zmrużył oczy, imitując mordercze lasery, i wyszedł pośpiesznie z
kuchni.
- Chamie... ROK? Serio? - Udał oburzenie. -
Jak mnie nie poślubicie w ciągu miesiąca, to zacznę się
zachowywać jak kobieta w ciąży.
- Jaki szantaż… Nie nadużywaj tego, bo
wezmę z Ciebie przykład, albo, co gorsza El to zrobi i co wtedy?
- Eeee... - Zamyślił się. Wyobraził sobie
mężczyzn w takich rolach i od razu zrezygnował ze swojej tajnej
broni. - Masz rację. Nie będę tak robił...zbyt często. Chociaż,
jako kobieta w tym związku, mam prawo zachowywać się raz w
miesiącu jakbym miał okres... Albo raz przez dziewięć miesięcy.
- Uważaj, bo ja też mógłbym... Kochanie...
głowa mnie boli... - Zaczął naśladować kobietę, wysokim głosem
i gestami dodając sytuacji komizmu.
- Te, kobieta, uważaj, bo Ci się jajecznica
spali.- Odburknął Alan rozbawiony.
- O Boże! Moja jajecznica! - Udał kobiecy
lament i ściągnął patelnię z kuchenki. - El, skarbie, rusz swój
zgrabny tyłek do kuchni, śniadanie podano! - Krzyknął, a po
chwili zza rogu wyłonił się demon.
- Ej, a ręce umyte? - Zapytał najmłodszy.
- Tak, umyte. Bosz, jeszcze się z nim nie
ożeniłem, a już zachowuje się jak zrzęda. –Westchnął. -
Obiecaj mi, Sei, że Ty taki nie będziesz.
- Zastanowię się. - Roześmiał się. Alan
łypał na nich groźnie przez chwilę. Jednak nie dał rady się nie
roześmiać, troski na chwilę odeszły, a miły poranek z jajecznicą
i narzeczonymi oraz kawą, był tym, czego chłopak potrzebował
najbardziej.
- Śmiejcie się, śmiejcie. To wasza wina. Nie
zajęliście się mną dzisiaj jak trzeba. Niedopieszczony Alan, to
zrzędliwy Alan. – Choć powiedziane pół żartem, pół serio,
coś w tym było, jednak widok pustego miejsca w łóżku, tam, gdzie
powinien leżeć Seiki szybko wyciągnęło najmłodszego spod
pierzyny. Choć ramiona i skrzydła Ela były ciepłe i przyjemne,
czegoś jednak mu brakowało. Drugiej pary tulących go rąk, oddechu
na szyi i ust, które całowały go z taką pasją. Kiedy nie mógł
być z nimi, najlepiej w łóżku, tuląc się i kochając, robił
się marudny. Coraz bardziej uzależniał się od tych dwóch par
rąk, warg, penisów, pieszczących go w tak idealny sposób.
Śniadanie minęło im w przyjemnym nastroju,
tak samo jak kąpiel, podczas której pieszczotom i pocałunkom nie
było końca. Ukochani Alana sprostali zadaniu zaspokojenia ich
narzeczonego i po mniej więcej półtorej godzinie siedzieli na
kanapie, chcąc poważnie porozmawiać.
- Dobrze, skarby Wy moje, to czekam na to, co
mi chcecie powiedzieć. - Rozsiadł się pomiędzy nimi, tak, by być
blisko obojga ukochanych. Wydawało mu się, że to spowiedź i w
rzeczywistości po części tak było.
- Mogę zacząć? - Seiki chciał mieć to już
z głowy. Zamierzał powiedzieć mu wszystko.
- Oczywiście, Kochanie. - Odpowiedział El, a
Alan dalej czekał. Nie była to łatwa część programu, bo Sei nie
lubił o sobie mówić, ale nie miał innego wyboru.
- Może zacznę od początku. Nie mam nic
wspólnego ze światem magicznym, poza Elem i Mini. Poznaliśmy się
w przedszkolu, byliśmy nierozłączni, całą trójką. Moi rodzice
przeprowadzili się ze mną do tego miasta, kiedy miałem 2 lata.
Moja mama jest nauczycielką matematyki, a tata biznesmanem, mamy
dużo kasy, dlatego często ludzie chcieli się ze mną zadawać z
czystej chciwości. Dlatego też staram się unikać tego typu ludzi.
Kiedy ja i El byliśmy w podstawówce,
dowiedziałem się, kim jest jego rodzina. Nie miałem nic przeciwko.
Sam chciałem być demonem, albo aniołem, bardzo mnie to wszystko
kręciło. El obiecał kiedyś, że jak będziemy dorośli, weźmiemy
ślub i na stałe będę związany z jego światem. Rzeczywiście w
liceum zaczęliśmy być ze sobą... Nawet... - tu bał się trochę
reakcji młodszego. - Zaręczyliśmy się. Jednak nie trwało to
długo, ponieważ w pewnym momencie przestaliśmy się dogadywać.
Wtedy El ze mną zerwał. Pomimo kilku związków, cały czas
kochałem jego. Skończyłem szkołę i nasze drogi się rozeszły.
Znalazłem pracę. Nie poszedłem na studia, nie chciałem. Wolałem
pracować, założyć własną firmę, zresztą ojciec chętnie by mi
pomógł.
Po kilkunastu miesiącach od zakończenia
szkoły, może po jakiś trzech latach, wpadłem na Ela w pubie.
Rozmawialiśmy i uczucie odżyło, jednak wtedy nie było już mowy o
byciu razem. Dopiero jakiś czas później dowiedziałem się od
Mini, że jesteście razem. I postanowiłem Ci go odbić. Resztę już
znasz... - Zakończył swoją opowieść.
- Poczekaj... skąd się przeprowadziłeś? Jak
masz na nazwisko, przede wszystkim? Dlaczego nie powiedzieliście mi,
że byliście zaręczeni? - Pytania odnośnie historii Seikiego
tłukły się po głowie Alana w zawrotnym tempie.
- Z Seulu, mój ojciec jest Koreańczykiem,
mama Japonką. Jung,
Seiki Jung. Imię dała mi moja mama. Rodzice nie protestowali, kiedy
powiedziałem im, że się wyprowadzam. Wiedzą o nas. Całej naszej
trójce. Na początku tata źle to przyjął, jednak przeszło mu i
teraz jest już dobrze. Chcę pomóc w budowie domku dla nas, byśmy
mogli tam razem zamieszkać. -Spojrzał na ukochanego z obawą.
- To rozumiem, ale zaręczyny... w liceum... -
Nalegał chłopak.
- Nie wiem, to przeszłość, po jakiego groma
o tym mówić. Byłbyś szczęśliwy, gdybym wparował mówiąc „hej,
jestem byłym narzeczonym Ela, chcę Ci go odebrać”? -Zapytał
retorycznie. -Wiem, że moja obecność i tak Cię irytowała.
Stwierdziliśmy potem, że źle mógłbyś się czuć, gdybyś
wiedział. Przepraszam. - Westchnął. Alan miał prawo być zły i
bardzo z tego prawa korzystał.
- Nie myślcie sobie, że nie spotka Was za to
kara. - Burknął. - Jestem na Was zły i przez trzy dni mnie nie
dotkniecie...
- Ale... kochanie... – Zaprotestowali.
- Phi, tydzień. - Dodał z naciskiem.
Mężczyźni zrozumieli, że nie ma sensu dyskutować. Mieli jednak
nadzieję, na złagodzenie kary, na przykład do miesiąca dyżuru
przy naczyniach albo czyszczeniu łazienki i toalety. Jednak Alan
wybrał najbardziej surową z nich wszystkich. Ale lepsze to od nie
odzywania się lub bycia obrażonym... Przynajmniej wiadomo było, że
mu przejdzie...za jakiś czas...
El i Seiki patrzyli na swojego ukochanego, z
lekkim zdziwieniem. Chłopak rzeczywiście używał bardzo brzydkich
metod, by ich sobie „ustawić”. No, może nie brzydkich, jednak
bolesnych. Co prawda młodszy potrafił być uparty, jednak obaj
wiedzieli, że prędzej czy później zmięknie i sam będzie wtulał
się w ich ramiona podczas seksu, mrucząc słodko albo piszcząc z
przyjemności. El czasami miał ochotę złoić te dwie śliczne
półkule na kwaśne jabłko, kiedy ich właściciel zaczynał się
fochać, jednak ryzykowałby tym bardzo wiele.
Nie za bardzo wiedział, co miałby powiedzieć
ukochanemu, odnośnie jego świata. Zamyślił się na dłuższą
chwilę.
- Kochanie... Sam nie wiem, co bym Ci mógł
powiedzieć. Zacznijmy może od tego snu, dobrze? My, demony mamy
pewne moce, jak zresztą świetnie widzisz. Możemy się łączyć z
aniołami i płodzić potomstwo z ludźmi. Również z mężczyznami,
mimo że w świetle ludzkiej nauki, jest to niemożliwe. Jednak to
następuje dopiero po ślubie. Nie zatajamy naszej obecności, ani
nie wymazujemy pamięci. Nie majstrujemy przy niej, bo wyglądamy jak
istoty ludzkie, przynajmniej w większości. Możemy pracować z
ludźmi, chodzić na piwo i siedzieć w pubach. Starzejemy się i
umieramy. Jak wszyscy i wszystko. Mamy swoje rytuały, jednak nasz
świat to wasz świat, ten sam. Nie ma przejścia magicznego ani
portalu. Co do rytuałów. Jednym z nich jest ślub. Nie chcę psuć
zabawy, bo naprawdę słowa tego nie opiszą, jednak nie bój się,
nie ma tam wielkiego lania krwi ani seksu na stole, jak to niektórzy
sobie wyobrażają. Jedyne co, to przyszli małżonkowie delikatnie
kłują palce lewej ręki, na której będzie obrączka i oddają
kroplę do kielicha. To połączy nas na zawsze, a obrączki będziemy
mieli z ognia. - Alan wytrzeszczył oczy a szczęka z łoskotem
opadła na podłogę.
- Nie bój się, nie będzie boleć. Ten symbol
będzie jak złota obrączka, po prostu nie będziesz mógł jej
zdjąć. -Zachichotał. - Ludzie będą ją widzieć, jako różowe
złoto, przeplatane białym, tworzącym wzór. Każda para ma swój
własny, różniący się, także wszyscy będą wiedzieć, do kogo
przynależymy.
- A co z moim ślubem z Seikim? Tym formalnym.
- Zapytał chłopak, nie wiedząc już, czego mógłby się
spodziewać.
- Nic, obrączkę możecie nosić na łańcuszku.
I tak będzie wiadomo, że jesteście po ślubie. Posłuchaj, dla
demonów jak i dla ludzi, znak będzie widoczny tak jak Ci to
opisałem, złoto. Tylko w wyjątkowych okolicznościach, nastąpi
przemiana w ogień. – Westchnął. - Jak mam Ci to wytłumaczyć...
sam już nie wiem. W momencie oddania sobie dusz i serc z kielicha
wydobędzie się ogień, przeplatający nas i tworzący okrąg. Potem
płomienie uformują się w znak naszego małżeństwa. Żywy ogień
zastygnie, tworząc obrączki a rytuał będzie przypieczętowany
przysięgą. Od tej chwili obaj będziecie należeć do mojego
świata. A magia i przysięga będzie chronić nas przed
niebezpieczeństwami. Tak to mniej więcej działa. -Zakończył swój
wywód.
- Wow... to co mówisz, jest niesamowite. A...
czy możesz wchodzić do kościoła? - Zapytał głupio.
- Mogę. Jestem pół demonem, pół aniołem.
Kiedy mój ojciec wziął z mamą ślub, on też zyskał przywilej
wchodzenia do Świętych miejsc. Dlatego cała moja rodzina będzie
uczestniczyć w waszej ceremonii.
- Nie jesteś o to zły?
- O co mam być? Wiem, co do mnie czujecie i
wiem, że bierzecie ślub dlatego, byś nie stracił mieszkania i
pieniędzy, które Ci się należą od rodziców. Nie możesz wziąć
ślubu z naszą dwójką, przynajmniej nie w ludzkich standardach,
więc będę w siedział pierwszym rzędzie, razem z Mini i
rodzicami.
- Będziesz mnie prowadził do ołtarza,
głupolu. - Roześmiał się Alan.
- Naprawdę? Z przyjemnością oddam Cię
naszemu skarbowi. - Uśmiechnął się czule. - Czy coś jeszcze
powinienem Ci powiedzieć? - Zapytał demon.
- Nie wiem... Jak coś mi wpadnie do głowy to
dam znać... a nie, czekaj... Powiedziałeś, że... możesz płodzić
dzieci z mężczyznami...
- Tak... ale tylko z mężem, kochanie. W
trakcie rytuału, po uformowaniu się obrączek, w waszym ciele zajdą
zmiany, które pozwolą Wam być płodnymi, bym mógł was pokryć w
trakcie nocy poślubnej i zmajstrować potomka.
- Mam nadzieję, że nie urośnie mi wagina...
- Mruknął Alan, pół żartem.
- Coś Ty! Tęskniłbym za Twoim pięknym
penisem. Żadnych wagin. - Wzdrygnął się demon. Seiki słuchał
tego wszystkiego z zachwytem. Wiedział, jak wygląda ceremonia
zaślubin u demonów, jednak wspaniałe było to, że mieli w nim
uczestniczyć we trójkę. Gdyby miał wybierać: brać ślub w
liceum lub czekać, oczywiste było co by zrobił. Czekałby na tak
cudownego chłopaka, jak Alan, który dał mu szczęście, rzecz
jasna razem z Elem. We trójkę dopełniali się i tworzyli idealną
całość. Tak, Sei był o tym przekonany.
El również się zamyślił, a gdy po chwili
Alan z blondynem zaczęli całować się namiętnie, nie zauważył
tego. Wyobrażał sobie moment, w którym wypowiedzą przysięgę,
łączącą ich dusze i ciała na zawsze, potem ich wspólne życie,
obu jego mężów w ciąży, najlepiej w dość krótkich odstępach
czasowych i wreszcie, spokojne, może i nudne życie z dzieciakami w
ich domku, chociaż z pół demonami pod jednym dachem nigdy nie jest
nudno.
Słodkie, malinowe usta Alana porwały
mężczyznę w zupełnie inny świat. Już po chwili znajdował się
naprzeciw ukochanego, widząc Seikiego za plecami najmłodszego
kochanka, który dobierał się do czułych miejsc chłopaka. El
właśnie wtedy rozłożył skrzydła i otulił narzeczonych
aksamitnym, czarnym pierzem. Wtedy Alan wtulił się w niego, ciągnąc
również blondyna za sobą do tej czułości. Wszystko przestało
mieć znaczenie, teraz liczyła się ta chwila, kiedy trwali w
bliskości, bez erotycznych uniesień, będąc najszczęśliwszymi
istotami pod słońcem. Alan doskonale zdawał sobie sprawę, że sam
złamie już za parę chwil karę o niedotykanie i da się porwać
narzeczonym do świata rozkoszy i pieszczot, jednak nie przejmował
się tym, ba, nawet cieszył się, bo chyba by umarł, albo błagał
Lucasa o namiary do burdelu, gdyby jego mężczyźni mieli nie
dotknąć go przez calutkie siedem dni.
Wszystko bylo super. Rozdzial dkugi , ale kilka bledow bylo np. ,,przjamniej'' zamiast ,,przynajmniej'' lib ,,z mini'' zamiast ,,z nimi''.
OdpowiedzUsuńNie podobalo mi sie tylko to, ze Alan tak latwo i spokojnie przyjal wiadimisc o ciazy...
I nie wyobrazam sobie Seikiego w roli ,,matki''..
Pozdrawiam
Damiann
Spokojnie, on się dopiero dowie, jak to jest naprawdę, kiedy zajdzie w nią. Teraz to ślub i cała otoczka przysłoniła mu wszystko, a Seiki... jako ciężarny będzie hm... bardzo ciekawym zjawiskiem.
UsuńBłędy poprawię oczywiście ;)
Rozdział super !
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że Seiki zbyt łagodnie przyjął tę wiadomość.. ale wszystko inne było super.
Mam wrażenie, że się poprawiłaś. Twoje opowiadania czyta się jeszcze szybciej i przyjemniej. ;*
Dużo weny kochana ;*
Mnie się najbardziej podobało śniadanie chłopców i jajecznica. Dialogi w tym miejscu wyszły ci bardzo lekko i naturalnie. Rozmawiali ze sobą żartobliwe, potocznym językiem co rzadko widać w opkach. Tak trzymaj.
OdpowiedzUsuńA no właśnie ostatnio zapomniałam wspomnieć . XD
OdpowiedzUsuńMoje gg szlak trafił, a jako, że i tak rzadko na nie wchodziłam to nie będę zakładać nowego ;)
Tak informuję, żebyś nie myślała, że Ci specjalnie nie odpisuję, czy coś ;D
Witam,
OdpowiedzUsuńach jak się bardzo cieszę, że dodałaś rozdział do tego opowiadania, bardzo się za nim stęskniłam.... wspaniale przedstawiłaś jak będzie wyglądał ich ślub.... Alan w niezwykły sposób sobie z nimi radzi ;] cóż niestety długo nie potrafi wytrzymać w tych swoich obietnicach....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia