środa, 2 października 2013

Jesteś bólem mojej dupy rozdział 3

 Od razu mówię, że tak miało być. Chaos w poprzednim rozdziale i taka szybka akcja w tym. Także proszę o nie narzekanie na to w komentarzach bo specjalnie opisałam tak szybko. W następnych rozdziałach się wszystko się wyjaśni. 
Zapraszam do komentarzy LENIE jedne! :D
Wasza kochana,  A. 
Kamil nie wrócił na noc, ani na następną. Siedział w domku w lesie i rozmyślał, długo po pójściu Piotrka. Zastanawiał się nad całym swoim życiem i sensem podjętych decyzji. Bardzo chciał się oddzielić od swojej rodziny i uciec z tego miasta. Chciał zacząć od nowa z czystym kontem.
Jego myśli wędrowały wokół ostatnich ciepłych lat w jego rodzinnym domu, kiedy miał dwanaście lat i nie musiał się przejmować niczym ani nikim. Miał wtedy wszystko. Rodzinę, która go kochała i akceptowała oraz starszego brata z którym wtedy był zżyty. Teraz... nie miał nic.  
Był cały obolały i smutny, płakał dobre dwie godziny chcąc ukoić swój ból odrzucenia przez brata i nie tylko. Nie chciał odjeżdzać jednak znowu przypomniał mu się ten nienawistny wzrok Bartka.

Bartek szalał ze złości. Nie wiedział, gdzie jego brat się znajduje i nie miał znim żadnego kontaktu.
Na początku rozmyślał o sytuacji między nimi i nie zauważył, że Kamil nie wrócił do domu na noc. Pochłonięty myślami, dopiero rano zorientował się, że chłopaka w ogóle nie było na noc. Wiedział, że jeśli ktokolwiek wie, gdzie on się znajduje i tak mu nie powie, ponieważ wśród przyjaciół Kamila nie był zbyt lubiany, zwłaszcza przez Piotrka. Chciał bardzo go znaleźć. Po dwóch godzinach zdenerwowania, postanowił zadzwonić do Igora i poszukać brata. Wiedział, że jeśli brat jego przyjaciela wie, gdzie znajduje się blondwłosy to właśnie jemu to powie.
Zanim jednak zdążył wyjść do drzwi ktoś zadzwonił. W nich stanęła Ada. Była wściekła i zanim chłopak cokolwiek był w stanie zrobić wepchnęła go do środka i zaczęła mu robić wyrzuty.
-Dlaczego nie dzwoniłeś? Bartek! Ja czekałam. Chyba nie miałeś nikogo innego, kim się zajmowałeś? Nie mów że nim! BARTEK!
-E... Ada nie teraz...
-A gdzie ten szczur ? Ten jak on ma... Kamil..? Czy... jakoś tak. Lepiej żebym go nie zobaczyła. Cholera powiedz mi, dlaczego on tu jeszcze mieszka? Miałeś go wywalić. Mówiłeś, że go nienawidzisz. Chciałeś się go pozbyć, weź go wywal! Nikt go tu nie chce! Ja go tu nie chcę!
-Chyba Cię pojebało Ada! To jest mój brat do cholery! MÓJ BRAT! Tutaj nie mieszkasz i nie będziesz! - Stracił panowanie nad sobą. Miał dość pomiatania młodszym chłopakiem. - Jedyną osobę, którą mogę stąd wywalic to jesteś TY! Nie dzwoniłem do Ciebie bo nie mam ochoty się z Tobą spotykać. Tak trudno to zrozumieć? Pomiatasz moją rodziną! Nie zgadzam się na to!
-Ale to pedał do cholery! Rozumiesz? Wsza! Tacy jak on nie powinni istnieć, ktoś powinien ich wybić i to najszybciej zanim to pozaraża resztę normalnych ludzi!
- Ada! Między nami nic nie będzie! To już koniec. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. - To mówiąc wyprowadził ją z domu i zamknął drzwi na klucz. Zdenerwowany poszedł do Igora chcac wydobyć informacje na temat tego, gdzie w tej chwili może znajdować się jego brat. Miał nadzieję, że nie będzie musiał błagać o to Piotrka bo chyba by umarł z upokorzenia. Miał nadzieję, że chłopak jest u nich i po prostu nie będzie chciał z nim rozmawiać. Mógł nawet go siłą zaciągnąć do domu, byle wiedział, że on tam jest. Bezpieczny i nie potłuczony przez nikogo. O mało co nie wpadł nie wpadł pod samochód, przebiegajac przez ulicę.
Nie zdawał sobie jednak sprawy z zagrożenia jakie mu towarzyszyło od pewnego czasu.

Wpadł do domu swojego kumpla wkurzony. Wyglądał nie za dobrze. Włosy potargane i pot na całej twarzy. Ręce mu się trzęsły na nigdy.  
Igor od razu zaczął go uspokajać, że wiem gdzie jest Kamil i że na pewno wszystko z nim wporządku. Nie uspokoiło go to jednak i z furią w oczach wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Idź za nim... bo on coś Kamilowi zrobi...
-No co Ty... - Po chwili jednak zorientował się o czym Piotrek mówi i obaj wybiegli za nim. Kiedy go dogonili, postanowili z nim porozmawiać i jakoś upokoić. Bartek jednak nie dał się. Nie mógł przeżyć, że Kamil był teraz gdzieś indziej i naraził go na taką złość. Miał ochotę skopać mu tyłek.
-Bartek! Poczekaj! Idziemy z Tobą. Nie zostawimy Cie teraz. - Igor podbiegł zatrzymując chłopaka.Chwilę potem dobiegł jego brat. Stali na chodniku, otoczeni domami i spokojną zielenią drzew i trawy. Patrzyli na niego bardzo uważnie, zastanawiając się, co Bartek zrobi jak znajdzie brata.
-Dajcie mi spokój. Ty Piotrek nie wiem w ogóle co tu robisz...
-Ej... to mój przyjaciel. - Odparł Piotr – Skrzywdziłeś go i nie masz prawa być na mnie zły, że chronie kogoś dla mnie bliskiego. - Spojrzał butnie na starszego a Igor w końcu zirytowany się odezwał
-Dajcie spokój, do cholery. Musimy go znaleźć. Potem się pożrecie. -Był bardzo zły, bo chłopcy zachowywali się jak lwy walczące o kawał mięsa.

Obudził się dopiero, kiedy poczuł zapach dymu i niesamowity gorąc. Od razu poderwał się i próbował wydostać. Okazało się, że jego ręce i nogi są związane a usta zakneblowane. Dostrzegł to, dopiero próbując się podnieść. Przerażony szarpał się nie mogąc nic zrobić. Opanowała go totalna rozpacz,nie potrafił się wydostać... Czuł, że umrze tu i nikt nawet tego nie zauważy. Nagle przyszły mu do głowy wszystkie nie miłe wspomnienia związane z jego bratem... Przypomniał sobie jak bardzo byli blisko, zanim odkrył że jest gejem. Przypomniał sobie chwile, kiedy dostał ten kubek i co czuł jak on został zbity. W tej chwili czuł się tak samo. Nie mógł uciec i zostało mu już tylko czekać. Miał wiele planów na życie i wiele niewypowiedzianych słów, których już więcej nie będzie w stanie powiedzieć. Zastanawiał się tylko, czy ktokolwiek go będzie szukał, czy ktokolwiek zauważy, że on zniknął. Nie znał odpowiedzi na to pytanie, ale nie spodziewał się zbyt wiele. Tym bardziej po swoim bracie. Bartek czułby się lepiej gdyby jego spedalony brat zniknął i nie wrócił, w sumie pewnie wszyscy udawali by i wmawiali innym, że chłopak wyjechał do innego miasta, a nie że został spalony... Jedyne za czym tęsknił to za powiedzieniem mamie kilku prostych słów podziękowania za wsparcie i wyrazu miłości. Łzy spłynęły po jego policzku i już nie miał siły nic więcej zrobić. Leżał i czekał na przyjście śmierci. W końcu jego oczy pod naporem zamknęły się.
Po chwili jednak otworzyły się ponownie i myśli zaczęły krzyczeć z całych sił imię brata. Gdzieś podskórnie chciał, żeby ten wpadł tu i go wyniósł, wtulił w siebie i powiedział, ze wszystko będzie dobrze. Nawet w tym ostatnim momencie życia, być w ramionach Bartka i znaczyć dla niego cały świat...

Szli już pewien czas, Bartek nie odzywał się zły ani jednym słowem, bracia natomiast rozmawiali o różnych rzeczach. Piotr w duchu miał złe przeczucie. Sam nie wiedział dlaczego, po prostu wydawało mu się, że coś się stanie. Jednak przez pewien czas spychał to na drugi plan. Ciemnowłosy z kolei milczał myśląc o intensywnym uśmiechu pewnego 12 latka, który dostał właśnie kubek od niego na urodziny, wiele lat temu. Zapomniał już, jak on potrafił się słodko uśmiechać i tak szczerze cieszyć.
Nagle z niedaleka zobaczyli kłęby dymu. Cała trójka rzuciła się do przodu, by jak najszybciej dobiec do miejsca pożaru.
Kiedy tam się tam znaleźli, stanęli jak wryci. Chatka Kamila stała w płomieniach a Piotrek zaczął nagle krzyczeć.
-Kamil! KAMIL! Cholera! Gdzie jesteś? - Coraz głośniej nawoływał mając nadzieję, że nie będzie przyjaciela w tym momencie wewnątrz. Bartek od razu pobiegł i wdarł się do płonacego pomieszczenia. To co zobaczył zmroziło go. Jego brat leżał zakneblowany szmatą, a ręce były przypalone i związane. Włosy również popalone a jego twarz lśniła łzami i potem. Starszy ledwo powstrzymał się od płaczu na ten widok. Kamil był już nieprzytomny . Nie wiele myśląc podbiegł i podniósł go z palącej się kanapy, próbując rękami zgasić palącą się bluzę chłopaka.  
Wyszedł przerażony z bratem w ramionach i w bezpiecznej odległości położył go na ziemi, zdejmując palące się bluzę potem bluzkę oraz próbując zgasić własnymi ciuchami płomienie na spodniach i włosach. Ręce mu drżały a łzy poleciały z policzków.  
-O Boże! - Krzyknął Igor. - Piotrek zadzwonił już po strażaków, ja już załatwiam karetke. Trzymaj się. - Te słowa nie do końca doszły to przerażonego mężczyzny, któremu już tylko zależało na tym, by jego mały braciszek przeżył. Po chwili, kiedy udało mu się opanować już mniej więcej sytuacje, by jego ciało się nie paliło przystąpił do udzielania pierwsze pomocy.
Nie wiedział ile to trwało, pamiętał tylko jak został odsuniety i przytulony, szarpał się z kimś i krzyczał że chce być przy swoim braciszku.
Nagle znalazł się w karetce razem z nim, dostając jakieś leki uspokajające. Nie wiedział, czy chłopaki dojadą do niego, czy również ktokolwiek powiadomił jego rodziców. Teraz miał w głowie jedną myśl. Żeby jego ukochany braciszek przeżył.Chciał już tylko bym obok niego i nie wypuszczać go ze swoich objęć. Bał się o niego jak nigdy przedtem i miał do siebie wielkie pretensje.
Spędził w szpitalu noc, próbując dowiedzieć się czegokolwiek. Nie mógł nawet zobaczyć Kamila ani przy nim posiedzieć. Czuł się bardzo winny całej sytuacji, mimo że nie wiedział kto to zrobił. Chciał bardzo po prostu teraz skupić się na polepszeniu kontaktów z bratem. Po jakimś czasie dojechali do niego Igor i Piotrek bardzo zdenerowani. Kiedy zobaczyli Bartka zmartwili się. Siedział skulony na krześle, pograżony w smytnych myślach. Mogli się tylko domyślać o czym myślał tak bardzo. Jego rodzice zostali już powiadomieni, ale nie mieli pojęcia jak sam chłopak zareaguje na to, dodatkowo co dalej z Kamilem i jego relacjami w domu. Coś musiało się zmienić.  
-Bartek – Powiedział łagodnie Igor. - Wiesz coś już?
-Nie, nic... - odparł smutno. -To moja wina. To przeze mnie Kamil prawie spłonął w tym pożarze i nic nie zmieni tego. Chciałbym, żeby mi kiedys wybaczył...
-ej... spokojnie... To wcale nie Twoja wina. Nie sądzę, że Kamil Cię za to znienawidzi. Przecież nie miałeś z tym nic wspólnego.
-On już mnie nienawidzi...
-Wcale nie. -Odezwał się Piotrek. - Chciał po prostu wyjechać, bo to Ty go nienawidzisz. Już od samego początku, nie wiesz jak go to bolało, jak musiał sobie z tym radzić. Ciesz się, jeśli w ogóle będzie chciał na Ciebie spojrzeć. - Warknął zdenerwowany Piotrek. Igor od razu fuknął na niego ale chłopak miał racje. Wyznanie o planowanym wyjeździe wstrząsnęła starszym dodatkowo. Czuł się winny jeszcze bardziej niż chwilę temu. Teraz już błagałby na kolanach, żeby Kamil przeżył i choć raz jednen się do niego odezwał...
Z bijącym sercem wszedł do sali, modląc się, żeby się nie rozpłakać.

9 komentarzy:

  1. Masz tutaj mnóstwo błędów stylistycznych. Udało ci się jednak tym razem całkiem fajnie przedstawić uczucia Bartka. Widać, że jest rozdarty między uczuciem do brata, a swoją homofobią. Sądzę, że ojciec nie jest tu bez winy i miał na to swój wpływ. Podoba mi się jak powoli dociera do niego, że Kamil jest ważniejszy, niż jego poglądy na temat gejów
    Trochę zbyt szybko potraktowałaś sprawę z dziewczyną.Powinnaś to opisać dokładniej. Podsumowując, że jeśli przymknę oczy na błędy, to na pewno najlepszy rozdział tego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie z bardzo przeszkadza mi taka szybka akcja, choć mogłaby płynąć nieco wolniej c:

    Podoba mi się to, że Bartek zaczyna się zmieniać c: Mój wewnętrzny głosik piszczy : 'A nie mówiłem~!' I tak cały czas xD

    Co prawda: Było tu pare błędów stylistycznych, jak i również innych, ale przymykając na to oko - da się czytać ; )

    Nu nu, ale bardzo podoba mi się ta zmiana Bartka noooo xD Niech już taki zostanie~

    Pozdrawiam i weny życzę~
    Ki~

    P.S. Masz mi szybko wstawić nowy rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :).
    Ja właściwie nie wiem co mam napisać na temat tego rozdziału i ogólnie całej tej historii. Jakoś mnie nie pociągnęła, po prostu dupy nie urywa. Jest tam mega chaos, którego po prostu nie mogę znieść. Błędów jest trochę, ale ciul tam z nimi. Nie mniej jednak, ukazujesz uczucia i rozdarcie wewnętrzne Bartka, który tak naprawdę zrozumiał wszystko, kiedy Kamil uciekł.
    Kamila nie lubię. Jak dla mnie jest dość dziwną postacią, takim niby z charakterem, ale ciągle płaczącym. W każdym praktycznie rozdziale - beczy. Trochę mnie to irytuje, ale w sumie to mu się nie dziwię. Ciężkie życie ma. Ale nie lubię go też ze względu na imię, nie cierpię tego imienia! >.<
    Bartek? Hmm, niby homofob, ale brata kocha. Chociaż nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo słowa ranią młodszego. Cóż, postać nawet, nawet. Chociaż, jak dla mnie jest taki nijaki. Jak Ada obrażała Kamila, to nic sobie z tego nie zrobił, jakby stał i słuchał, jak kołek. Teraz się trochę rozruszał.
    Ogólnie, nie jest źle, chociaż jak wspomniałam, mnie dupy nie urwało. A wiem, że stać Cię na coś znacznie lepszego i bardziej dopracowanego! Chociażby coś w stylu "Nowego życia", bo mnie trochę ta historia zawiodła.
    Strasznie szybko lecisz z akcją, która jak dla mnie, trochę się plącze i nie jest do końca składna. Skąd to podpalenie? Jak się okaże, że to Ada, to po prostu padnę.
    Ale nie jest źle, ale na pewno, może być lepiej! :D
    Pozdrawiam i ściskam! :*
    Kimi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bartek powoli zaczyna się jakby ruszać. Coś w nim zaczyna pękać. Być może świadomość, że straciłby brata coś więcej w nim obudzi. Dobrze, że uratowali Kamila, bo bym ci tego nie wybaczyła. Ta, bez niego opowiadanie by sie skończyło.
    Rozdział nie betowany, ale są takie błędy, że sama bez problemu byś je wyeliminowała. Choćby taki mały przykład: "Wpadł do domu swojego kumpla wkurzony. Wyglądał nie za dobrze. Włosy potargane i pot na całej twarzy. Ręce mu się trzęsły na nigdy." Ręce mu się trzęsły JAK nigdy. Przejrzyj jeszcze raz rozdział. Przeczytaj go z milion razy przed wrzuceniem. Wiem jak to jest, błędów się samemu nie widzi, ale jak sobie rozdział chwilę odleży, to widać więcej wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Mycha, pamiętasz mnie? Pewnie tak.
    Po dość długiej nieobecności u ciebie wchodzę i co widzę? Tytuł,który powala. Poważnie. Jakbym dostał w pysk patelnią.
    Co do bohaterów... Kamil za dużo płacze. Fajna z niego postać, ale niech napadnie na fabrykę chusteczek i przy okazji mi z kilka zostawi.
    Bartek... Taaa, mam na niego naszykowaną siekierę -.-
    A cała reszta jest całkiem strawna gdyby nie tych kilka błędów co się w kolejce ustawiają, ale ja też orłem nie jestem więc ci wybaczam :3
    A co do Ady... Czy mogę być pierwszym co jej łeb ujebie? Nie by coś, ale czuje się przez nią osobiście urażony.
    Tak na poważnie bardzo się cieszę, że stworzyłaś takich bohaterów. Pokazujesz jak bardzo powalony jest ten świat, jak to łatwo jest stracić rodzinę , bo tolerancja jest jedynie ładnym słowem w słowniku i pięknym hasłem na afiszach, ale nic poza tym nie idzie. Ada jest idealnym przykładem wszystkich homofobów w polsce, a Bartek takim osobnikiem, który mówi, że jeśli naprawdę się chce to można zmienić swoje podejście. Nie od razu na hura, ale z czasem. Wystarczy tylko chcieć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam cię serdecznie na mojego bloga – negsuri.blogspot.com gdzie od pewnego czasu można znaleźć oneshoty mojego autorstwa, a teraz także rozdziałowe opowiadanie – „Blind man’s buff”. Czyli okaleczony i pokrzywdzony przez los dzieciak (duchem) spotyka na swojej drodze pewnego natrętnego dziwaka, który prawdopodobnie ma jakieś chore ambicje na zostanie świętym, a może po prostu chce odwrócić złą karmę?

    A za spam przepraszam, ale niestety nie mam chwilowo chwili żeby przeczytać i zostawić treściwy komentarz. Jednak jak znajdę dłuższą chwilę na takie przyjemności pewnie wpadnę, poczytam, może i skomentuję!

    Pospamowałam, a teraz od siebie dodam jeszcze, że... Intrygujący tytuł opowiadania i na pewno wpadnę tutaj jeszcze zapoznać się z treścią!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    wspaniały rozdział.... oj jaki dramatyczny... jak mnie bardzo cieszy, że uratowali Kamila... Bartek zaczyna się ruszać i bardzo dobrze....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział! Nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże żeby tylko nie miał blizn po oparzeniach ! Biedactwo, najgorsze co może być to nie móc się ruszyć czując że ogień coraz bardziej zbliża się do ciebie, a ty nie możesz nic zrobić.

    OdpowiedzUsuń