Od razu mówię, że tak miało być. Chaos w poprzednim rozdziale i taka szybka akcja w tym. Także proszę o nie narzekanie na to w komentarzach bo specjalnie opisałam tak szybko. W następnych rozdziałach się wszystko się wyjaśni.
Zapraszam do komentarzy LENIE jedne! :D
Wasza kochana, A.
Kamil nie
wrócił na noc, ani na następną. Siedział w domku w lesie i
rozmyślał, długo po pójściu Piotrka. Zastanawiał się nad całym
swoim życiem i sensem podjętych decyzji. Bardzo chciał się
oddzielić od swojej rodziny i uciec z tego miasta. Chciał zacząć
od nowa z czystym kontem.
Jego
myśli wędrowały wokół ostatnich ciepłych lat w jego rodzinnym
domu, kiedy miał dwanaście lat i nie musiał się przejmować
niczym ani nikim. Miał wtedy wszystko. Rodzinę, która go kochała
i akceptowała oraz starszego brata z którym wtedy był zżyty.
Teraz... nie miał nic.
Był cały
obolały i smutny, płakał dobre dwie godziny chcąc ukoić swój
ból odrzucenia przez brata i nie tylko. Nie chciał odjeżdzać
jednak znowu przypomniał mu się ten nienawistny wzrok Bartka.
Bartek
szalał ze złości. Nie wiedział, gdzie jego brat się znajduje i
nie miał znim żadnego kontaktu.
Na
początku rozmyślał o sytuacji między nimi i nie zauważył, że
Kamil nie wrócił do domu na noc. Pochłonięty myślami, dopiero
rano zorientował się, że chłopaka w ogóle nie było na noc.
Wiedział, że jeśli ktokolwiek wie, gdzie on się znajduje i tak mu
nie powie, ponieważ wśród przyjaciół Kamila nie był zbyt
lubiany, zwłaszcza przez Piotrka. Chciał bardzo go znaleźć. Po
dwóch godzinach zdenerwowania, postanowił zadzwonić do Igora i
poszukać brata. Wiedział, że jeśli brat jego przyjaciela wie,
gdzie znajduje się blondwłosy to właśnie jemu to powie.
Zanim
jednak zdążył wyjść do drzwi ktoś zadzwonił. W nich stanęła
Ada. Była wściekła i zanim chłopak cokolwiek był w stanie zrobić
wepchnęła go do środka i zaczęła mu robić wyrzuty.
-Dlaczego
nie dzwoniłeś? Bartek! Ja czekałam. Chyba nie miałeś nikogo
innego, kim się zajmowałeś? Nie mów że nim! BARTEK!
-E... Ada
nie teraz...
-A gdzie
ten szczur ? Ten jak on ma... Kamil..? Czy... jakoś tak. Lepiej
żebym go nie zobaczyła. Cholera powiedz mi, dlaczego on tu jeszcze
mieszka? Miałeś go wywalić. Mówiłeś, że go nienawidzisz.
Chciałeś się go pozbyć, weź go wywal! Nikt go tu nie chce! Ja go
tu nie chcę!
-Chyba
Cię pojebało Ada! To jest mój brat do cholery! MÓJ BRAT! Tutaj
nie mieszkasz i nie będziesz! - Stracił panowanie nad sobą. Miał
dość pomiatania młodszym chłopakiem. - Jedyną osobę, którą
mogę stąd wywalic to jesteś TY! Nie dzwoniłem do Ciebie bo nie
mam ochoty się z Tobą spotykać. Tak trudno to zrozumieć?
Pomiatasz moją rodziną! Nie zgadzam się na to!
-Ale to
pedał do cholery! Rozumiesz? Wsza! Tacy jak on nie powinni istnieć,
ktoś powinien ich wybić i to najszybciej zanim to pozaraża resztę
normalnych ludzi!
- Ada!
Między nami nic nie będzie! To już koniec. Nie chcę mieć z Tobą
nic wspólnego. - To mówiąc wyprowadził ją z domu i zamknął
drzwi na klucz. Zdenerwowany poszedł do Igora chcac wydobyć
informacje na temat tego, gdzie w tej chwili może znajdować się
jego brat. Miał nadzieję, że nie będzie musiał błagać o to
Piotrka bo chyba by umarł z upokorzenia. Miał nadzieję, że
chłopak jest u nich i po prostu nie będzie chciał z nim rozmawiać.
Mógł nawet go siłą zaciągnąć do domu, byle wiedział, że on
tam jest. Bezpieczny i nie potłuczony przez nikogo. O mało co nie
wpadł nie wpadł pod samochód, przebiegajac przez ulicę.
Nie
zdawał sobie jednak sprawy z zagrożenia jakie mu towarzyszyło od
pewnego czasu.
Wpadł do
domu swojego kumpla wkurzony. Wyglądał nie za dobrze.
Włosy potargane i pot na całej twarzy. Ręce mu się trzęsły na
nigdy.
Igor od
razu zaczął go uspokajać, że wiem gdzie jest Kamil i że na pewno
wszystko z nim wporządku. Nie uspokoiło go to jednak i z furią w
oczach wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Idź za
nim... bo on coś Kamilowi zrobi...
-No co
Ty... - Po chwili jednak zorientował się o czym Piotrek mówi i
obaj wybiegli za nim. Kiedy go dogonili, postanowili z nim
porozmawiać i jakoś upokoić. Bartek jednak nie dał się. Nie mógł
przeżyć, że Kamil był teraz gdzieś indziej i naraził go na taką
złość. Miał ochotę skopać mu tyłek.
-Bartek!
Poczekaj! Idziemy z Tobą. Nie zostawimy Cie teraz. - Igor podbiegł
zatrzymując chłopaka.Chwilę potem dobiegł jego brat. Stali na
chodniku, otoczeni domami i spokojną zielenią drzew i trawy.
Patrzyli na niego bardzo uważnie, zastanawiając się, co Bartek
zrobi jak znajdzie brata.
-Dajcie
mi spokój. Ty Piotrek nie wiem w ogóle co tu robisz...
-Ej... to
mój przyjaciel. - Odparł Piotr – Skrzywdziłeś go i nie masz
prawa być na mnie zły, że chronie kogoś dla mnie bliskiego. -
Spojrzał butnie na starszego a Igor w końcu zirytowany się odezwał
-Dajcie
spokój, do cholery. Musimy go znaleźć. Potem się pożrecie. -Był
bardzo zły, bo chłopcy zachowywali się jak lwy walczące o kawał
mięsa.
Obudził
się dopiero, kiedy poczuł zapach dymu i niesamowity gorąc. Od razu
poderwał się i próbował wydostać. Okazało się, że jego ręce
i nogi są związane a usta zakneblowane. Dostrzegł to, dopiero
próbując się podnieść. Przerażony szarpał się nie mogąc nic
zrobić. Opanowała go totalna rozpacz,nie potrafił się wydostać...
Czuł, że umrze tu i nikt nawet tego nie zauważy. Nagle przyszły
mu do głowy wszystkie nie miłe wspomnienia związane z jego
bratem... Przypomniał sobie jak bardzo byli blisko, zanim odkrył że
jest gejem. Przypomniał sobie chwile, kiedy dostał ten kubek i co
czuł jak on został zbity. W tej chwili czuł się tak samo. Nie
mógł uciec i zostało mu już tylko czekać. Miał wiele planów na
życie i wiele niewypowiedzianych słów, których już więcej nie
będzie w stanie powiedzieć. Zastanawiał się tylko, czy ktokolwiek
go będzie szukał, czy ktokolwiek zauważy, że on zniknął. Nie
znał odpowiedzi na to pytanie, ale nie spodziewał się zbyt wiele.
Tym bardziej po swoim bracie. Bartek czułby się lepiej gdyby jego
spedalony brat zniknął i nie wrócił, w sumie pewnie wszyscy
udawali by i wmawiali innym, że chłopak wyjechał do innego miasta,
a nie że został spalony... Jedyne za czym tęsknił to za
powiedzieniem mamie kilku prostych słów podziękowania za wsparcie
i wyrazu miłości. Łzy spłynęły po jego policzku i już nie miał
siły nic więcej zrobić. Leżał i czekał na przyjście śmierci.
W końcu jego oczy pod naporem zamknęły się.
Po chwili
jednak otworzyły się ponownie i myśli zaczęły krzyczeć z całych
sił imię brata. Gdzieś podskórnie chciał, żeby ten wpadł tu i
go wyniósł, wtulił w siebie i powiedział, ze wszystko będzie
dobrze. Nawet w tym ostatnim momencie życia, być w ramionach
Bartka i znaczyć dla niego cały świat...
Szli już
pewien czas, Bartek nie odzywał się zły ani jednym słowem, bracia
natomiast rozmawiali o różnych rzeczach. Piotr w duchu miał złe
przeczucie. Sam nie wiedział dlaczego, po prostu wydawało mu się,
że coś się stanie. Jednak przez pewien czas spychał to na drugi
plan. Ciemnowłosy z kolei milczał myśląc o intensywnym uśmiechu
pewnego 12 latka, który dostał właśnie kubek od niego na
urodziny, wiele lat temu. Zapomniał już, jak on potrafił się
słodko uśmiechać i tak szczerze cieszyć.
Nagle z
niedaleka zobaczyli kłęby dymu. Cała trójka rzuciła się do
przodu, by jak najszybciej dobiec do miejsca pożaru.
Kiedy tam
się tam znaleźli, stanęli jak wryci. Chatka Kamila stała w
płomieniach a Piotrek zaczął nagle krzyczeć.
-Kamil!
KAMIL! Cholera! Gdzie jesteś? - Coraz głośniej nawoływał mając
nadzieję, że nie będzie przyjaciela w tym momencie wewnątrz.
Bartek od razu pobiegł i wdarł się do płonacego pomieszczenia. To
co zobaczył zmroziło go. Jego brat leżał zakneblowany szmatą, a
ręce były przypalone i związane. Włosy również popalone a jego
twarz lśniła łzami i potem. Starszy ledwo powstrzymał się od
płaczu na ten widok. Kamil był już nieprzytomny . Nie wiele myśląc
podbiegł i podniósł go z palącej się kanapy, próbując rękami
zgasić palącą się bluzę chłopaka.
Wyszedł
przerażony z bratem w ramionach i w bezpiecznej odległości położył
go na ziemi, zdejmując palące się bluzę potem bluzkę oraz próbując
zgasić własnymi ciuchami płomienie na spodniach i włosach. Ręce
mu drżały a łzy poleciały z policzków.
-O Boże!
- Krzyknął Igor. - Piotrek zadzwonił już po strażaków, ja już
załatwiam karetke. Trzymaj się. - Te słowa nie do końca doszły
to przerażonego mężczyzny, któremu już tylko zależało na tym,
by jego mały braciszek przeżył. Po chwili, kiedy udało mu się
opanować już mniej więcej sytuacje, by jego ciało się nie paliło
przystąpił do udzielania pierwsze pomocy.
Nie
wiedział ile to trwało, pamiętał tylko jak został odsuniety i
przytulony, szarpał się z kimś i krzyczał że chce być przy
swoim braciszku.
Nagle
znalazł się w karetce razem z nim, dostając jakieś leki
uspokajające. Nie wiedział, czy chłopaki dojadą do niego, czy
również ktokolwiek powiadomił jego rodziców. Teraz miał w głowie
jedną myśl. Żeby jego ukochany braciszek przeżył.Chciał już
tylko bym obok niego i nie wypuszczać go ze swoich objęć. Bał się
o niego jak nigdy przedtem i miał do siebie wielkie pretensje.
Spędził
w szpitalu noc, próbując dowiedzieć się czegokolwiek. Nie mógł
nawet zobaczyć Kamila ani przy nim posiedzieć. Czuł się bardzo
winny całej sytuacji, mimo że nie wiedział kto to zrobił. Chciał
bardzo po prostu teraz skupić się na polepszeniu kontaktów z
bratem. Po jakimś czasie dojechali do niego Igor i Piotrek bardzo
zdenerowani. Kiedy zobaczyli Bartka zmartwili się. Siedział skulony
na krześle, pograżony w smytnych myślach. Mogli się tylko
domyślać o czym myślał tak bardzo. Jego rodzice zostali już
powiadomieni, ale nie mieli pojęcia jak sam chłopak zareaguje na
to, dodatkowo co dalej z Kamilem i jego relacjami w domu. Coś
musiało się zmienić.
-Bartek –
Powiedział łagodnie Igor. - Wiesz coś już?
-Nie,
nic... - odparł smutno. -To moja wina. To przeze mnie Kamil prawie
spłonął w tym pożarze i nic nie zmieni tego. Chciałbym, żeby mi
kiedys wybaczył...
-ej...
spokojnie... To wcale nie Twoja wina. Nie sądzę, że Kamil Cię za
to znienawidzi. Przecież nie miałeś z tym nic wspólnego.
-On już
mnie nienawidzi...
-Wcale
nie. -Odezwał się Piotrek. - Chciał po prostu wyjechać, bo to Ty
go nienawidzisz. Już od samego początku, nie wiesz jak go to
bolało, jak musiał sobie z tym radzić. Ciesz się, jeśli w ogóle
będzie chciał na Ciebie spojrzeć. - Warknął zdenerwowany
Piotrek. Igor od razu fuknął na niego ale chłopak miał racje.
Wyznanie o planowanym wyjeździe wstrząsnęła starszym dodatkowo.
Czuł się winny jeszcze bardziej niż chwilę temu. Teraz już
błagałby na kolanach, żeby Kamil przeżył i choć raz jednen się
do niego odezwał...
Z bijącym
sercem wszedł do sali, modląc się, żeby się nie rozpłakać.
Masz tutaj mnóstwo błędów stylistycznych. Udało ci się jednak tym razem całkiem fajnie przedstawić uczucia Bartka. Widać, że jest rozdarty między uczuciem do brata, a swoją homofobią. Sądzę, że ojciec nie jest tu bez winy i miał na to swój wpływ. Podoba mi się jak powoli dociera do niego, że Kamil jest ważniejszy, niż jego poglądy na temat gejów
OdpowiedzUsuńTrochę zbyt szybko potraktowałaś sprawę z dziewczyną.Powinnaś to opisać dokładniej. Podsumowując, że jeśli przymknę oczy na błędy, to na pewno najlepszy rozdział tego opowiadania.
Nie z bardzo przeszkadza mi taka szybka akcja, choć mogłaby płynąć nieco wolniej c:
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, że Bartek zaczyna się zmieniać c: Mój wewnętrzny głosik piszczy : 'A nie mówiłem~!' I tak cały czas xD
Co prawda: Było tu pare błędów stylistycznych, jak i również innych, ale przymykając na to oko - da się czytać ; )
Nu nu, ale bardzo podoba mi się ta zmiana Bartka noooo xD Niech już taki zostanie~
Pozdrawiam i weny życzę~
Ki~
P.S. Masz mi szybko wstawić nowy rozdział xD
Hej :).
OdpowiedzUsuńJa właściwie nie wiem co mam napisać na temat tego rozdziału i ogólnie całej tej historii. Jakoś mnie nie pociągnęła, po prostu dupy nie urywa. Jest tam mega chaos, którego po prostu nie mogę znieść. Błędów jest trochę, ale ciul tam z nimi. Nie mniej jednak, ukazujesz uczucia i rozdarcie wewnętrzne Bartka, który tak naprawdę zrozumiał wszystko, kiedy Kamil uciekł.
Kamila nie lubię. Jak dla mnie jest dość dziwną postacią, takim niby z charakterem, ale ciągle płaczącym. W każdym praktycznie rozdziale - beczy. Trochę mnie to irytuje, ale w sumie to mu się nie dziwię. Ciężkie życie ma. Ale nie lubię go też ze względu na imię, nie cierpię tego imienia! >.<
Bartek? Hmm, niby homofob, ale brata kocha. Chociaż nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo słowa ranią młodszego. Cóż, postać nawet, nawet. Chociaż, jak dla mnie jest taki nijaki. Jak Ada obrażała Kamila, to nic sobie z tego nie zrobił, jakby stał i słuchał, jak kołek. Teraz się trochę rozruszał.
Ogólnie, nie jest źle, chociaż jak wspomniałam, mnie dupy nie urwało. A wiem, że stać Cię na coś znacznie lepszego i bardziej dopracowanego! Chociażby coś w stylu "Nowego życia", bo mnie trochę ta historia zawiodła.
Strasznie szybko lecisz z akcją, która jak dla mnie, trochę się plącze i nie jest do końca składna. Skąd to podpalenie? Jak się okaże, że to Ada, to po prostu padnę.
Ale nie jest źle, ale na pewno, może być lepiej! :D
Pozdrawiam i ściskam! :*
Kimi.
Bartek powoli zaczyna się jakby ruszać. Coś w nim zaczyna pękać. Być może świadomość, że straciłby brata coś więcej w nim obudzi. Dobrze, że uratowali Kamila, bo bym ci tego nie wybaczyła. Ta, bez niego opowiadanie by sie skończyło.
OdpowiedzUsuńRozdział nie betowany, ale są takie błędy, że sama bez problemu byś je wyeliminowała. Choćby taki mały przykład: "Wpadł do domu swojego kumpla wkurzony. Wyglądał nie za dobrze. Włosy potargane i pot na całej twarzy. Ręce mu się trzęsły na nigdy." Ręce mu się trzęsły JAK nigdy. Przejrzyj jeszcze raz rozdział. Przeczytaj go z milion razy przed wrzuceniem. Wiem jak to jest, błędów się samemu nie widzi, ale jak sobie rozdział chwilę odleży, to widać więcej wszystkiego.
Hej Mycha, pamiętasz mnie? Pewnie tak.
OdpowiedzUsuńPo dość długiej nieobecności u ciebie wchodzę i co widzę? Tytuł,który powala. Poważnie. Jakbym dostał w pysk patelnią.
Co do bohaterów... Kamil za dużo płacze. Fajna z niego postać, ale niech napadnie na fabrykę chusteczek i przy okazji mi z kilka zostawi.
Bartek... Taaa, mam na niego naszykowaną siekierę -.-
A cała reszta jest całkiem strawna gdyby nie tych kilka błędów co się w kolejce ustawiają, ale ja też orłem nie jestem więc ci wybaczam :3
A co do Ady... Czy mogę być pierwszym co jej łeb ujebie? Nie by coś, ale czuje się przez nią osobiście urażony.
Tak na poważnie bardzo się cieszę, że stworzyłaś takich bohaterów. Pokazujesz jak bardzo powalony jest ten świat, jak to łatwo jest stracić rodzinę , bo tolerancja jest jedynie ładnym słowem w słowniku i pięknym hasłem na afiszach, ale nic poza tym nie idzie. Ada jest idealnym przykładem wszystkich homofobów w polsce, a Bartek takim osobnikiem, który mówi, że jeśli naprawdę się chce to można zmienić swoje podejście. Nie od razu na hura, ale z czasem. Wystarczy tylko chcieć.
Zapraszam cię serdecznie na mojego bloga – negsuri.blogspot.com gdzie od pewnego czasu można znaleźć oneshoty mojego autorstwa, a teraz także rozdziałowe opowiadanie – „Blind man’s buff”. Czyli okaleczony i pokrzywdzony przez los dzieciak (duchem) spotyka na swojej drodze pewnego natrętnego dziwaka, który prawdopodobnie ma jakieś chore ambicje na zostanie świętym, a może po prostu chce odwrócić złą karmę?
OdpowiedzUsuńA za spam przepraszam, ale niestety nie mam chwilowo chwili żeby przeczytać i zostawić treściwy komentarz. Jednak jak znajdę dłuższą chwilę na takie przyjemności pewnie wpadnę, poczytam, może i skomentuję!
Pospamowałam, a teraz od siebie dodam jeszcze, że... Intrygujący tytuł opowiadania i na pewno wpadnę tutaj jeszcze zapoznać się z treścią!
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział.... oj jaki dramatyczny... jak mnie bardzo cieszy, że uratowali Kamila... Bartek zaczyna się ruszać i bardzo dobrze....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Wspaniały rozdział! Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńBoże żeby tylko nie miał blizn po oparzeniach ! Biedactwo, najgorsze co może być to nie móc się ruszyć czując że ogień coraz bardziej zbliża się do ciebie, a ty nie możesz nic zrobić.
OdpowiedzUsuń