piątek, 14 czerwca 2013

Nowe życie rozdział 2

Oto kolejna część. Mam nadzieję że się spodoba :)
A.



Biegłem po schodach by uciec od tego wariata, nie miałem ochoty by filtrował moje myśli. Nie dość, że jest w moim mieszkaniu, MOJEJ AUTONOMI to jeszcze może będzie mnie traktował, jak kogoś podrzędnej kategori? Co to, to nie! Już miałem otwierać drzwi od klatki, kiedy powstrzymała mnie ręka... Spojrzałem przerażony, jednak chwilę potem odetchnąłem. Mini uśmiechnęła się delikatnie i szepnęła.
- Chodźmy stąd. Jesteś bardzo zdenerwowany, jak widzę... - Pociągnęła mnie do wyjścia. Wtedy odetchnąłem...
- Mini... nie zauważyłem Cię...
- Spoko- Odrzekła... - Chodź... - Poszliśmy nad rzekę, a ja w tym czasie zdążyłem jej wszystko opowiedzieć.
- Więc mówisz, że ten El zaczął się rządzić? No nieźle...- Powiedziała rozbawiona. Ja nie widziałem w tym nic śmiesznego, lecz bardziej denerwującego. Miałem ochotę zrobić mu krzywdę, tak bardzo go udusić albo coś... Ale z drugiej strony, po tym co mi pokazał, wiedziałem że powinienem się go bać. I to bardzo... I trochę tak było, ale moje nie pokorne ja mówiło, że mam to olać i stanąć w swojej obronie...
Nagle zeszliśmy z tematu, bo chciałem się jej wypytać o kilka rzeczy. Miałem ochotę wiedzieć o wszystkich jej ostatnich podbojach miłosnych. Po zerwaniu z chłopakiem Mini była dość tajemnicza jeśli o to chodzi. Przeczuwałem, że po prostu ma teraz gorszy okres, jednak po jakimś czasie takiego zachowania, chciałem wiedzieć co się dzieje.
- Nic się nie dzieje, love. Cisza - I tyle było tego tematu. Jednak ona chciała dokładnie wiedzieć, co zrobię z moim nowym "lokatorem". Może myślała, że będzie między nami jaki romansik czy coś...
- Prędzej Afryka zamarznie, niż ja się w nim zakocham...- Odparłem atak butnie
- No nie wiem Alan, tacy są bardziej pociągający...- Droczyła się ze mną dalej.
- Jak chcesz, to mogę Cię z nim poznać.
- Lol.... - Przekomarzanie trwało przez dobre kilka godzin, aż w końcu każde z nas poszło do siebie. Mnie niestety ogarniały mdłości, jak przypominałem sobie, kogo tam musze znosić. Ustaliłem sobie w głowie, jakie rzeczy mam mu powiedzieć, by potem nie brał mnie z zaskoczenia. Chciałem mu dopiec jak najbardziej.
Do domu wróciłem w iście bojowym nastroju. Nie czekając aż El się odezwie wrzasnąłem
- Chodź tu Ty! - Sam byłem zdziwiony moim głosem i jego siłą. Ale skoro tak zacząłem, nie zamierzałem już schodzić z tonu.
Przyszedł dość zdziwiony i może rozbawiony troszeczkę. Spojrzał na mnie oczekująco ale nic nie mówił.
- To jest mój dom i moje zasady rozumiesz? Chcesz tu mieszkać za free to będziesz sprzątał i robił pranie. Obiady też w to wliczam! Zrozumiałeś?
- Eee.... mogę się dorzucać do czynszu... - Odrzekł wyraźnie rozbawiony...
- Ta? A niby czym? - Odfuknąłem...
- O obiadach zapomnij, w zamian dorzuce sie do czynszu. Pasi? - Warknął, jednak nie było w tym warkocie niczego groźnego czy niebezpiecznego. Po krótkim zastanowieniu, zgodziłem się na to. Kasa nie  była mi potrzebna, dlatego że rodzice łożyli na mnie... To też dość skomplikowane. Ale chciałem mu po prostu dopiec i tyle. Rozeszliśmy się, ja do swojego pokoju a on usiadł na kanapie, dalej czytając jakąś książkę.
Ja usiadłem do kompa i zacząłem robić rutynowe rzeczy jak sprawdzać pocztę czy coś. Przysiadłem też na fejsiku, gdzie zaczepiała mnie Mini. Przeglądałem jej fotki ze swoim chłopakiem i natrafiłem na jedno zdjęcie jak była mała. Stała obok swojego starszego brata, który miał minę buntownika... Wyglądał dość uroczo. Sam po chwili zastanowienia zorientowałem się, że Min wspomniała o swoim bracie tylko raz... Może nie mieli dobrych stosunków. Cóż, to nie moja sprawa. Wolę się w to nie mieszać. Ja oddałbym wszystko, ze Kryspin tutaj był. Nawet, gdyby miał mnie nienawidzić.
Odszedłem od kompa i udałem się do łazienki, która była aktualnie okupowana. Wróciłem zirytowany i włączyłem film... Po godzinie znowu poszedłem do łazienki, która nadal była zajęta. Wtedy już się wkurzyłem i zacząłem pukać... nikt nie odpowiadał to walnałem i wrzasnąłem
- Wyłaź z łazienki deklu, od godziny siku nie mogę zrobić. - Odpowiedział mi szyderczy chichot...
- To proponuje krzaczki... - Odparł El. - Ja zamierzam powlegiwać się w wannie... - O nie, nie przepuszczę takiej zniwagi.
- Otwieraj kretynie, bo inaczej Cię poćwiartuje... - Wrzasnąłem wkurzony. Odpowiedział mi głośny śmiech.
- Ty to nawet nie dałbyś rady mnie powalić... bako jedna.- Myślałem, że oszaleje... Wróciłem do pokoju, z pęcherzem na ramieniu, bo bardzo musiałem skorzystać i obmyślałem plan zemsty... O tak musiał być bolesny i długi. Wyciągnąłem w końcu kajdanki i postanowiłem czychać na niego w kuchni... Pojawił się jakiś czas później bardzo zadowolony, szybko skorzystałem z okazji i już był przykuty  za rękę do kaloryfera...
- Alan... co się dzieje? - Szarpał się...
- Niespodzianka... To za okupowanie toalety... - Oszedłem usatysfakcjonowany. Załatwiłem potrzebę w toalecie a następnie udałem się spać. Około 1 w nocy usłyszałem tylko
- Zabiję Cię Alan! Jak tylko się stąd wydostanę! - Taa... jasne... chciałby. To była bardzo dobra noc...



5 komentarzy:

  1. Ja jestem ciekawa jak mu się udało takiego wielkiego chłopa do tego kaloryfera przykuć, bo to przecież wcale niełatwe. Na miejscu Alana trochę bałabym się poranka, przecież nie może swojego lokatora wiecznie trzymać na uwięzi. Chociaż jakby się tak bardzo postarał to jest to możliwe.:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Numer z kaloryferem genialny. Brawo za kajdanki;-) Wciągająca historia,

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha koniec piękny .. Wyłapałam podtekst ;D Jestem z siebie dumna "nie brał mnie z zaskoczenia"

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie nie powiem. Choć jak dla mnie kajdanki obalają tezę demona i wampira i każdej innej istoty nadnaturalnej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahah xD Ty już chyba wiesz, co aj sobie myślałam gdy pojawiła się wzmianka o kajdankach hłe hłe. Oj to będzie noc zemsty. Ale ALan bój się zemsty El'a bo coś czuję, iż takowa nadejdzie ^~^
    *idzie zaparzyć wode na herbatkę*
    Lece dalej.

    OdpowiedzUsuń