czwartek, 27 czerwca 2013

Nowe życie rozdział 11

Wybaczcie, że takie krótkie, ale coś ostatnio dłuższe mi nie idzie... Miałam milion wizji co do tego rozdziału, jednak ta wg nie wyszła najlepiej... Ostatnio myślę o tym, by przestać pisać. Czuję, że nic się nie rozwijam i idzie mi to coraz gorzej. Te same błędy i mimo, że próbuje... nic nie idzie do przodu... Bardzo mnie to smuci...
Betowane przez Magde.
- Ty kretynie! - Wrzeszczałem po raz kolejny na Seikiego. Wiedziałem, że znowu zrobił coś z moim Lucasem. Znowu nie było go przez kilka dni, a obiad latał sobie po terrarium w najlepsze.
- Nic mu nie zrobiłem! Pewnie poszedł na dziwki! - Odburknął Seiki. Chociaż byłem zdenerwowany, nie mogłem powstrzymać śmiechu.
- Na dziwki?
- No co? Myślisz, że pająki nie chodzą do burdelu?
- Nie no, może jeszcze piją po pracy i barman mówi "go home spider you're drunk..." - Nie wytrzymałem, zacząłem się tak śmiać, że prawie wyplułem płuca. Chciałem być zły, naprawdę nie potrafiłem.
- Wiesz, Lucas to dorosły pająk, pewnie utrzyma swoją rodzinę... a poza tym... chyba powinniście z nim poważnie porozmawiać.. Wiesz zabezpieczenie, seks i odpowiedzialność... - Dodał bardzo poważnie. Boże, ja miałem ochotę zwinąć się ze śmiechu i tarzać po podłodze...
- Głupek. - Odpowiedziałem, przestając się śmiać.
- Ale umiejący Cię zaspokoić głupek - Oparł z zadziornym uśmiechem. Rzeczywiście seks z nim był cudowny, jednak nie chciałem, żeby uważał się za narcyza...
- No... taki najgorszy nie byłeś... ale... - Udałem zamyślonego... Widziałem jak Seiki się obrusza i podchodzi do mnie. Nim się zorientowałem nasze usta dzieliły milimetry. On patrzył na mnie z wyzwaniem w oczach.
- Zaraz zobaczymy, ja Ci dam "ale".. - To mówiąc wpił się w moje usta, całując tak, że mi zawirowało w głowie. Jego język wsunął się między moje usta i pieścił podniebienie, policzki i zęby. Po chwili trącił mój narząd, zapraszając do zabawy. Po dłuższym tańcu zassał się na nim. Myślałem, że zwariuje z doznań. Rzeczywiście całował bosko. Jednak nie chciałem dać mu tej satysfakcji i tylko kiedy skończyliśmy, udałem średnio zadowolonego.
- El całuje lepiej - Powiedziałem z udanym przekąsem... Zobaczyłem na jego twarzy nutę zazdrości i wiedziałem, że się udało. Odgryzłem się na nim za eksploatowanie mojego tyłka. Zadowolony rozsiadłem się na kanapie, włączając telewizor. Sei w tym czasie poszedł do mojego pokoju. Pewnie otworzyć okno. Mój pokój nadal pachniał seksem i wczorajszymi igraszkami. Sam jestem zdziwionym, że nie przeszkadza mi to co się wczoraj stało. Owszem byłem zawstydzony, zwłaszcza jak się obudziłem i dowiedziałem, że Ela nie będzie przez całą dobę, bo musi odwiedzić siostrę i ojca. Potem jednak jakoś przeszedłem z tym wszystkim na porządek dzienny. Mimo tego, nadal byłem ciut zawstydzony.
Usłyszałem, jak blondyn wychodzi z mojego pokoju i idzie do kuchni. Po chwili udałem się za nim by popatrzeć jak zmywa naczynia. Uwielbiałem przesiadywać tam z Mini godzinami, a wcześniej z bratem. To miejsce budziło u mnie dobre skojarzenia. Zamyślony nie zauważyłem nawet gdzie powędrował mój wzrok.
Zatrzymał się bowiem na pośladkach Seikiego. Przyznać muszę, jego tyłek był boski. Jędrny, zgrabny i taki okrągły za razem. Nie zauważyłem, kiedy zostałem przyłapany na tym niecnym wzroku, pożerającym tylną część ciała mojego rywala.
- Nie patrz się tak na mój tyłek. Nie dostaniesz go... - Powiedział rozbawiony.
- A kto tam by chciał Twoją dupę? - Odszczekałem. Nie chciałem jego wnętrza, uwielbiałem być na dole, ale on nie musiał o tym wiedzieć. Jednak chyba odczytał to z mojej twarzy, gdyż po chwili dodał.
- Haha, chciałbyś bym Ci wsadził... - Odgryzł się, jednak w jego oczach harcowały dwa małe, złośliwe chochliki. Wziąłem ścierkę i rzuciłem w niego. Złapał i odrzucił we mnie delikatnie.
- Może pomożesz mi wycierać naczynia, co Princesko? - Kuchnia wypełniła się wdzięcznym śmiechem Seikiego, który chwilę potem wrócił do zmywania. Zdejmowałem rzeczy z suszarki i wycierałem starannie, by powkładać je potem do szafki. Blondyn podśpiewywał sobie pod nosem wesołe piosenki. Ela miało nie być do następnego ranka i mieliśmy sobie sami ogarnąć wszystko. Aż dziwne... Kiedy trzeba było, potrafiliśmy się dogadać.
- Co Ty tam fałszujesz? - Powiedziałem nie mogąc słuchać jego "melodyjek"
- A takie tam...
- To "takie tam" coś Ci nie wychodzi... Uszy mi więdną stary.. - Powiedziałem z przekąsem.
- El lubi jak śpiewam...
- Bo El jest głuchy jak pień... Serio... Zaraz mi się zęby skruszą... i będziesz mi musiał nowe sponsorować... - Próbowałem być poważny i wredny, jednak chyba słabo mi to wychodziło. Chociaż jakbym chciał, dzisiaj nie potrafiłem się z nim kłócić... Dzisiaj... byliśmy wobec siebie neutralni. Nie przeszkadzało nam bycie obok siebie i nawet wspólne porządki. Chyba musieliśmy obaj mocno tęsknić za Elem... Tak to sobie tłumaczyłem...
Po pół godzinie naczynia były umyte. Już chciałem zalegnąć na kanapie, kiedy to zostałem oblany wodą, a moja twarz umazana pianą z gąbki do naczyń.
- SEIKI! GŁUPKU! – Krzyknąłem, a piana dostała mi się do ust. Nie pozostałem dłużny, na oślep próbowałem go zaatakować, po drodze zbierając pianę z oczu. W końcu mi się to udało i mój partner miał piękny odcisk mojej twarzy na niebieskiej koszulce. Ja w końcu przejrzałem w miarę dokładnie na oczy, a on zdezorientowany wybąkał
- Osz Ty! - Odpowiedział i zaczęła się wojna. Po chwili cała kuchnia była zachlapana od naszego gonienia się z wodą w rękach. Kiedy jednak to przestało wystarczać, w ruch poszły kubki i miseczki. Wylewaliśmy na siebie nawzajem i walczyliśmy zacięcie, jak o dziewiczy tyłek. W końcu kiedy Seiki upadł na podłogę, poślizgnąwszy się, a ja wylałem na niego ostatnią miseczkę wody, uznaliśmy zawieszenie broni. Jednak nie obeszło się bez pociągnięcia mnie w dół, bym także był cały mokry. Wytarzał mnie, razem ze sobą w całym tym błocku, a potem pomógł wstać.
- Ajaja... ileż będzie sprzątania. - Westchnąłem patrząc na ..wodę... Obyśmy sąsiadów nie zalali.
- Jak się przebierzemy to mopy w dłonie i posprzątamy. - Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Po kolejnej godzinie kuchnia lśniła czystością... A my wytańczyliśmy się z naszymi miotłowymi tancerkami i poudawaliśmy Harrego Pottera. Ubaw był niesamowity. Ale przed nami był jeszcze obiad... Jak dobrze, że El tego nie widział... A z oddali zobaczyłem chodzącego po ścianie Lucasa... O jak dobrze, że wrócił sam o własnych kończynach...

9 komentarzy:

  1. Uśmiałam się, pająki w burdelu xD .. Nie ma to jak piękny ślad twarzy na koszulce ;D Szkoda, że El tego nie widział, miałby niezły ubaw.
    Nie kończ z pisaniem. Betowałam to i nie było dużo błędów. Nie pisz głupot. Nie chcę słuchać tekstów typu "nie rozwijam się". BREDNIA.
    Czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Scena na samym początku była bardzo dobra. Pająk chodzący na panienki bardzo przypadł mi do gustu. Zwłaszcza, że jest dorosły i umiałby zadbać o rodzinę.:))Chłopcy coraz lepiej się dogadują. Ciekawa jestem reakcji Ela jak wróci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pająku w burdelu hłe hłe
    Przez cały rodział śmiałam się do tefonu. Uważaj Alan, Seiki to jasnowidz...chyba xD Tak ważna dla Seikiego jest koszula? No to już wiadomo skąd wojna xD Udawanie Harry'ego Potter'q - zawsze sppczko. Jestem ciekawa reakcji El'a jal wróci. Będzie ubaw.

    Rozdział był przezabawny.
    Pozdrawiam i weny życzę ~!
    Kimi~(która idzie do szkoly)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie więcej Lucasa. Zdążyłam się już za nim pożądanie stęsknić. A te kwestie o pająku chodzącym do burdelu? Bosko... Niedługo zacznę gadać z pajęczakami i wypytywać je o ich życie seksualne xD"
    Fajnie, że Sei i Alan mimo woli coraz bardziej przypadają sobie do gustu. El powinien być zadowolony, że m ten duet na własność ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój pierwszy komentarz tutaj ;) Nie bardzo wiem od czego zacząć...
    Może tak.
    Dzień dobry ^^
    Nigdy nie mogłam zmusić się do napisania jakiegokolwiek komentarza, jestem naturalnym leniem i nie lubię z tym walczyć, ale nadszedł ten dzień, w którym powiedziałam sobie: "Dzisiaj albo nigdy!"
    To brzmi tak sztywno... :o
    Ale wracam do konkretów.
    Piszesz, że się nie rozwijasz i cały czas popełniasz te same błędy. Sama musiałam się o tym przekonać i wróciłam do opowiadań, które dodałaś ponad rok temu. Może się nie znam, ale nikt mi nie zabroni powiedzieć, co o tym myślę ^^ Ja widzę różnicę. Zdania nie wyglądają, jakby żyły własnym życiem, wszystko jest bardziej uporządkowane. Nie ma tylu powtórzeń. W tym pierwszym opowiadaniu strasznie się pogubiłam, nie wiedziałam kto, co, jak, gdzie. A teraz widzę w tekście jakąś logikę. No i zapis też się znacznie poprawił.
    Stawiam moją Świnkę skarbonkę, ze wszystkimi oszczędnościami, że gdybym poszukała, to znalazłabym więcej zmian.
    Z drugiej strony muszę przyznać, że coś jest nie tak. Masz ciekawe pomysły, ale czegoś brakuje w tych opowiadaniach. Trudno mi określić o co konkretnie chodzi. Jak dla mnie, to uczucia i emocje bohaterów są okrojone. Nie wiem jak reszta świata, ale ja nie potrafię wkręcić się do tego fikcyjnego świata, jeśli nie wiem co czuje bohater. Jeśli go nie rozumiem, to tak w sumie wcale nie byłoby mi przykro, gdyby, dajmy na to, utracił miłość swojego życia. W przypadku, gdy autor dokładnie przedstawi przeżycia bohatera, zaczynam się z nim utożsamiać. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi -_-
    Druga sprawa. Masz chyba ten sam problem co ja. Twoi bohaterowie są jakby jednowymiarowi. Nie ważne co napiszę, to i tak mam wrażenie, że coś jest nie tak, a niedawno uświadomiłam sobie o co chodzi. Człowiek ma w sobie tyle różnych emocji, które zmieniają się w bardzo krótkim czasie, a ja nie potrafię tego odpowiednio opisać. Dodatkowo stwierdziłam, że każdy człowiek jest inny, a moim bohaterowie są tak bardzo jednolici, że aż mam ochotę utłuc ich wszystkich. Ale to i tak nic by nie dało, bo nie jestem w stanie zwalczyć moich nawyków :) Twój problem może nie jest identyczny , ale widzę pewne podobieństwo.
    Trzeci punkt. Już ktoś zauważył, że akcja toczy się strasznie szybko. W jednym rozdziale jest to, to, to, to i jeszcze tamto. Wszystko przyspieszasz, a przez to opowiadanie wygląda momentami jak sprawozdanie albo historia, którą ktoś opowiada znajomemu, tak podczas krótkiego spotkania. Zwolnij, popracuj nad jednym wątkiem. Czytelnicy zrozumieją, a jak nie to trzeba będzie przemówić im do słuchu :)
    Tak sobie myślę, że może powinnaś spróbować napisać coś bez pośpiechu. Daj sobie czas, dopracuj bohaterów, zrób zarys fabuły, dopieść całość. Taki mały eksperyment.
    Się rozpisałam... Nie przeczytam tego drugi raz, bo dojdę do wniosku, że brzmię jak jakiś buc i wszystko skasuję -_- Z góry przepraszam, jeśli mój komentarz w jakikolwiek sposób Cię urazi.
    Tak czy inaczej nie poddawaj się i walcz ze swoimi słabymi stronami :)
    To by było na tyle z mojej strony, przynajmniej na razie. Zużyłam resztki mojej energii i czuję, że najwyższy czas iść spać.

    Pozdrawia, milcząca dotąd, Rivi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rivi bardzo się cieszę, że napisałaś mi słowa nie tylko pochlebne ale i krytyczne. Oczywiście, że mnie nie uraziłaś. Wręcz dobrze, że napisałaś swoje spostrzeżenia, bo dla mnie to oznaka nad czym mam pracować. I masz racje. Mam problem z opisywaniem emocji i tempem akcji.
      Ale staram się to poprawić :)
      Pozdrawiam A.

      Usuń
  6. Czekam na więcej i zgadzam się z Rivi. :3

    M.~

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    udało mi się w końcu znaleźć odrobinę czasu aby przeczytać to opowiadanie, ja uważam droga autorko,z e bardzo dobrze piszesz, mam wrażenie, że w jakimś stopniu ułożyłaś sobie wcześniej to co chciałaś, a teraz przelewasz tylko na papier, czy jak to tam nazwać... więc nawet nie myśl o zaprzestaniu pisania... choć mam nadzieję, że tak jak powiedziałaś dokończysz też opowiadania z tamtego bloga (kiedyś)
    co do samego opowiadania, bardzo mi się podoba, pomysł z demonami bardzo dobry... wspaniale przedstawiłaś pierwsze spotkanie Alana i Ela... biedny Al ma takich okropnych rodziców, sam El był w szoku jak zobaczył to co robią... Jak widać Alan i Seiki zaczynają się w jakimś stopniu dogadywać, choć wciąż są miedzy nimi spory, ale właśnie to jest wspaniałe. Jak coś zagrażało Alanowi to tuż obok był Seiki i mu pomógł... Czekam już niecierpliwością na następne rozdziały...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Yeah! Nadrobiłam ;). Jestem z siebie dumna normalnie!
    Nie chciało mi się zostawiać komentarzy pod każdą notką, więc może wypowiem się tak ogólnie o tych rozdziałach. Tak mi będzie bardziej na rękę ;).
    Osobiście uważam, że historia jest naprawdę fajna. Błędów nie ma, nic nie zgrzyta i wszystko jest gładko ze strony technicznej. Jeśli chodzi o historię, to podoba mi się. Akcja - jak zdążyli zauważyć poprzednicy - jest dość szybka. Wydaje mi się, że chcesz, żeby jak najwięcej działo się w notce na raz i żeby wszystko, co chcesz zawrzeć w historii, udało Ci się zawrzeć w kilku rozdziałach. Slow down bejbe! Nie mam nic do zarzucenia historii, chociaż trochę mnie zdziwiło, a może lepiej - zdumiało, że dwie nienawidzące siebie osoby - Alan i Seiki - tak szybko wylądowały w łóżku. Rozumiem po pijaku, bo wtedy można robić różne, dziwne rzeczy, ale tak na trzeźwo? Rozumiem, że zrobili sobie wtedy zawieszeni broni, skoro się teraz całowali.
    Nigdy nie czytałam historii o trójkącie, więc zapowiada się ciekawie. Więc jak ciężko jest opisywać ich stosunki łóżkowe, więc Ci gratuluję, bo jest nieźle. Zastanawiam się właściwie kim jest ten cały Seiki? Pojawił się znikąd i został na stałe.
    Tak mi się przypomniało, że chyba tak mało sprawnie się uprawia sprawy łóżkowe mając gips na ręce. To mogło śmiesznie wyglądać i jak to czytałam, to jakoś tak samoistnie gęba mi się cieszyła! I od razu zrobił mi się mniejszy katar! :D
    A jeśli chodzi o to, ze się nie rozwijasz - to jesteś w wielkim błędzie. Widać już na pierwszy rzut oka, że jest lepiej, niż na Twoim pierwszym blogu. Wszystko jest uporządkowane, składne i trzyma się kupy. Więc rozwijasz się i powinnaś być tego pewna^^.
    A jeśli chodzi o bohaterów, to:
    Alan - niby taka samotna sierotka, a jednak ma charakterek! I jest dość wredny i bezczelny i chamski! Rozwalały mnie kłótnie jego z Elem i oczywiście z blondynem. Do tej pory pamiętam jego pomysł z cebulą w spodniach. I masz! Gęba mi się cieszy na samo wspomnienie. Ma przerąbane z rodzicami. Takich to tylko powybijać i nabić na pal ku przestrodze.
    El - dziwny, tajemniczy i zaskakujący, seks bomba, skryty. Na dodatek jeszcze demon. Naprawdę połączenie idealne, chociaż wyobrażałam sobie zawsze demonów właśnie takich silnych, męskich, drapieżnych, chamskich, wrednych paskudach, które biorą to, czego chcą. Po części El taki właśnie jest.
    Seiki - o tym to nie wiem co powiedzieć. Jest śmieszny i podobają mi się jego kłótnie o Ela z Alanem. Warte zapamiętania i zgłębienia tego wątku jeszcze bardziej, w sensie w nienawiść jego i Alana i walkę o Ela! To fajne jest!
    Podsumowując: wszystko jest cacy, naprawdę fajna historia, trochę za szybkie tempo i akcja - jak zdążyli zauważyć inni, ale jest dobrze. Nad tym można popracować.
    Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam ani nie sprawiłam zawodu, czy czegoś takiego - więc jak coś takiego wystąpiło to - PRZEPRASZAM! Może nie brzmię, jak kretynka - oby- , ale zwalam wszystko na alergię! Zła alergiaaaaaaaaaaaaaaaaaa! >____<
    No nic, pisz, pisz, pisz. Czekam na ciąg dalszy przygód naszej parki trojaczków ;*
    Weny, weny i weny :*

    OdpowiedzUsuń