czwartek, 20 czerwca 2013

Nowe życie rozdział 7

Ok wersja zbetowana. Wiem, wiem dałam dupy z tym. Za szybko się dzieję... wybaczcie.
A teraz zapraszam
A.


Obudziłem się w jakieś norze, nie wiedząc gdzie jestem ani co się właściwie stało. Bardzo się bałem, że El mi nie pomoże... że zostawi mnie na pastwę losu.
Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Miałem oczy zawiązane więc nic nie mogłem zobaczyć. Nie wiem ile tam byłem ani jak to się dla mnie skończy. Ela nadal nie było. A ja bałem się coraz bardziej. Co ci ludzie ode mnie chcą. Dlaczego mnie tu trzymają? Czy to są ludzie tak w ogóle? Jeśli mam umrzeć to... Chciałem powiedzieć coś demonowi. Coś co czułem już od jakiegoś czasu, ale bałem się wyznać, a nawet przyjąć do wiadomości. Tylko gdzie on się podziewał? A jeśli mnie zostawił i nie chciał znać? Co ja wtedy zrobię? Przecież byłem prawie pewny, że zginę... A jego nie będzie nawet wtedy. Pogrążony w takich myślach, zasnąłem.
Obudziłem się słysząc kroki i bardzo szybki oddech.
- Co Ty tutaj robisz dzieciaku... - Głos był przyjazny, jednak nie należał do Ela...
- Em... ja nic nie wiem... Proszę nie rób mi krzywdy. - Odpowiedziałem inteligentnie. Na nic innego nie było mnie stać.
- Nie skrzywdzę Cię... Jestem Seiki... Jak się tutaj znalazłeś?
- Nie wiem... Nagle zostałem uderzony w głowę... Nic więcej nie pamiętam...
- Pieprzeni handlarze narządów. Policja powinna się już dawno nimi zająć.
- Czyli oni?
- E.. chcieli Ci wyciąć na narządy i sprzedać. Tak...- Zaczął mnie rozwiązywać, kiedy byłem już prawie wolny, nagle pojawił się El. Uderzył od razu mojego wybawiciela, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić.
- Seiki... - Warknął - Wiedziałem, że to Twoja sprawka.
- Czyś Ty oszalał El? Próbowałem go uwolnić... Mogłeś pojawić się wcześniej. Co ja mogę mieć wspólnego z handlarzami organów? Weź się zastanów durny demonie. - El spojrzał na mnie zdziwiony, jednak ja potwierdziłem jego słowa. Wtedy podbiegł do mnie i pomógł mi się wydostać, a potem mnie przytulił. Seiki popatrzył na mnie krzywo. Widać było, że jest zły. Nie wiedziałem dlaczego, ale coś mi się zdawało, że chyba mnie nie polubił.
- Widzę, że ten dzieciak jest dla Ciebie bardzo ważny... aż dziwne... Tak szybko się pocieszyłeś?
- Nie bądź zazdrosny... To nie przeze mnie się rozstaliśmy...To Ty odszedłeś. Ja tego nie chciałem.
- Wy... byliście razem? - Zapytałem zdziwiony.
- Nie czas na to... ktoś idzie - Od razu we trójkę uciekliśmy z tamtego miejsca, wydostając się oknem i wzywając policje. Biegliśmy ulicami, aż byliśmy całkowicie poza zasięgiem tego miejsca. Wtedy spokojnie udaliśmy się do mojego domu. Szybko się tam znaleźliśmy. Poszedłem do łazienki chcąc się ogarnąć. Chłopcy zostali sami. Kiedy wyszedłem każdy z nich również skorzystał z toalety. Kiedy byłem w pokoju i próbowałem dojść do siebie usłyszałem krzyki. Trwały one dłuższą chwilę co bardzo mnie denerwowało. Ja miałem dość, a oni nie przestawali się kłócić. W końcu nie wytrzymałem. Wpadłem do kuchni i zobaczyłem niecodzienną scenę. El trzymał w ramionach i całował Seikiego, dość namiętnie i wszystko wskazywało na to, że będą chcieli się kochać. Ja natomiast w furii podszedłem do nich i odepchnąłem blondyna od demona. Tego drugiego spoliczkowałem, patrząc nienawistnie.
- Ej, co Ty?- Zapytał zdezorientowany orzechowooki
- Kto to jest? Dlaczego go całujesz? - Wrzasnąłem wściekły. El zamrugał mocno zdziwiony widząc moją zazdrość. Nie wiedział co powiedzieć, a mi para z uszu buchała. Nie wiedząc co robić pocałował mnie. Tak samo jak wtedy Seikiego. Nie miałem pojęcia co się dzieje, ale chciałem się temu oddać... Ale jak... całował najpierw jego potem mnie? Musiałem to przerwać. Jednak nie mogłem. Po dłuższej chwili zdecydowałem się go odepchnąć. Mimo, że jego malinowe usta były cudowne, całowały tak słodko i namiętnie. Wtedy już wiedziałem co czuję... ale Seiki...Musiałem to przerwać.
- Do cholery. Co Ci odbiło? - Krzyknąłem zdezorientowany i zły.
- Posłuchaj... Kocham Cię... Alan... Seiki.. Ciebie również kocham. Chciałbym... być z wami obojgiem... - Spojrzeliśmy na niego razem z blondynem. Miałem ochotę go zabić.
- Ale skąd wiesz, czy ja kocham Ciebie? - Krzyknąłem nieźle wkurzony.
- Wiem, że mnie kochasz... Czuje to. - Odparł spokojnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Czy zaprzeczyć... Przecież... on miał nie wiedzieć... Ale nie chciałem już zaprzeczać... Skoro wie, to trudno.
- Ja nie wchodzę w trójkąty. Kocham Cię El, ale nie chce tego gówniarza w związku...
- Przepraszam, kogo nazywasz gówniarzem? - Warknąłem. Podszedł do mnie również wzburzony i powiedział najdosadniej jak potrafił
- Nie chcę go w naszym związku. Powinieneś go olać i wybrać mnie... - Zrobiło mi się głupio, miałem ochotę uciec, a jednocześnie zdałem sobie sprawę, że nie chcę przegrać z tym gościem. Nie mogłeś się teraz zgodzić, żeby dzielić się nim z Seikim. O nie. W końcu wypowiedziałem te słowa.
- Tak, chce być z Tobą... nawet jeśli to znaczy że muszę być z nim... A raczej Ty sobie bądź.. ja chcę tylko Ciebie...
- Tylko jeśli Ty i Seiki zgodzicie się być razem ze sobą... - Odparł. - Nie chcę potem żadnej zazdrości. Kocham Was obu. I chcę Was obu.
Nie wiedząc co zrobić, obaj musieliśmy się zgodzić. Ja miałem dość dzisiejszego dnia i porwania. Chciałem już znaleźć się w ramionach demona. A Sei... nim będę martwić się później.
Siedziałem na kanapie, przytulony do Ela. Chciałem z nim być, ale nie z tym całym zielonookim blondynem. El był dla mnie czuły i kochany a Seikiego w ogóle nie znałem. Nie przeszkadzało mi to w lubieniu go... Z tego co zauważyłem, chłopak miał do mnie podobne nastawienie. Czułem, że nasza "relacja" będzie trudna. Zwłaszcza po tym co powiedział El. Albo będziemy we trójkę, albo z żadnym z nas oddzielnie nie będzie i zniknie. Obaj tego nie chcieliśmy... Dlatego od tego czasu mam chłopaka i ... jego...chłopaka...
Dlaczego ja się muszę moim orzechowookim dzielić?
- Co się tak gapisz? - Warknął Sei
- Co, nie można się zamyślić? Na pewno nie gapię się na Ciebie.- Odfuknąłem. El patrzył na nas i zaczął się śmiać. - El, gdzie jest Lucas?
- Będziemy dobraną parką skarby wy moje... A Lucas? Polazł gdzieś. Pewnie zapolować na muchę... - Popatrzyliśmy na niego jak na idiotę. My razem? Przecież ja go nawet nie traktowałem jak chłopaka, chciałem tylko ciemnowłosego. I nikogo więcej.
- Kim do cholery jest Lucas? - Zapytał rozdrażniony Sei. Wcale nie miałem ochoty mu tego mówić..
- Lucas, to nasz adoptowany synek... pająk...
- Nie znoszę pająków.
- No to masz problem kretynie...
- Kogo nazywasz kretynem, ćwoku? Pająki są ohydne.
- A zrobił Ci coś któryś? Lucas z nami zostaje, czy tego chcesz czy nie! - Warknąłem. Widać było, że wszystko zatrzęsło się w blondynie. Strzelał błyskawicami z oczu w stronę moją i Ela, jednak on znów się zaśmiał. Tak, to będzie ciężkie, ale miałem w końcu kogo dręczyć. I nie był to mój demon. Mój... Jeszcze zanim oddałem się przyjemnościom moje usta ułożyły się w zdanie " On jest tylko mój..." A potem już przytuliłem się do tych cudownych ramion zostawiając Seia zdenerwowanego i samego na przeciw nas. Nagle zachciało mi się słodkich ust demona...

3 komentarze:

  1. Lanie ci się niewątpliwie należy, co ty w wyścigu bierzesz udział? Ja tam nie mam nic przeciwko trójkątowi, tylko, że relacje w tego rodzaju związku trudno jest prowadzić, by brzmiały logicznie i wiarygodnie. Jestem ciekawa jak to dalej się rozwinie. Liczę na wiele ognistych kłótni i mam nadzieję, że El poradzi sobie z tymi narwańcami.

    OdpowiedzUsuń
  2. *O* Słodkie. Ale wolałabym, żeby Alan i El byli tylko we dwoje xD Możliwe, ze cos się jeszcze zmieni. Seiki nie przypadł mi za bardzo do gustu. Ot, tak po prostu.
    No nic, lecę dalej ^~^

    OdpowiedzUsuń
  3. *o*Słodkie to było. Jednak wolałabym by El i ALan byli we dwoje. Sami. No ale cóż, możliwe, ze dalej się coś zmieni. Postać Seikeigo nie przypadła mi do gustu. Ot tak, po prostu.
    No nic, lecę dalej ^U^

    OdpowiedzUsuń