piątek, 21 czerwca 2013

Nowe życie rozdział 8

Zastanawiam się, czy nie poprawić rozdziału 7 i wstawić go jeszcze raz. Co o tym sądzicie? Decyzja należy do Was. Mi osobiście nie wyszedł i nie jestem z niego zadowolona. Zapewne większość z Was też nie. 
A teraz rozdział kolejny. Mam nadzieję, że wyszedł lepiej niż poprzedni. 
Bardzo dziękuję mojej becie, Magdzie która sprawdzała go o 1 w nocy, bo ją o to prosiłam. Oraz Luanie, która pomogła mi i służyła radą, kiedy załamałam się i stwierdziłam, że nie nadaję się do pisania. 
I oczywiście ten rozdział dedykuję Magdzie, Luanie oraz Neo. Dziękuje Wam. 
A teraz zapraszam do czytania i komentowania. 
A.


Sięgnąłem jego ust i zacząłem delikatnie całować. Malinowe usta Ela po chwili odwzajemniły pieszczoty. Jego język błądził w moim wnętrzu i badał podniebienie, zęby i policzki. Nasze narządy splatały się idealnie i współgrały ze sobą. Kątem oka chciałem zauważyć zazdrość Seia, jednak on siedział spokojnie. Przynajmniej nie byłem w stanie dostrzec nic, co dałoby mi satysfakcje. Demon obejmował mnie szczelnie, a ja zapragnąłem się kochać... Jednak on przerwał pieszczotę i szepnął
- Sei... chodź do nas... - Widziałem wielką niechęć na twarzy blondwłosego przystojniaka, ale wiedziałem, że nie odpuści tak szybko. Podszedł, nic więcej nie zrobił. Tylko był... Wtedy orzechowooki powiedział
- Pocałuj Alana. - Na te słowa Sei się wzdrygnął. El patrzył natomiast na nas obu niezwykle tajemniczo i kusząco. Mimo tego Sei odmówił, pocałował demona, puszczając jego prośbę mimo uszu... Czy zrobiło mi się przykro? Raczej dziwnie. Zielonooki był przystojnym, wysokim blondynem, o ponętnych ustach, zapewne dobrze zbudowany ze zgrabnym noskiem i tajemniczym, niebezpiecznym spojrzeniem. Do Ela pasował idealnie. Podczas kiedy ja, również blondyn byłem od nich niższy i średnio zbudowany. Jednak też pasowałem do demona idealnie. Czego oczywiście ten trzeci nie podzielał...
Zszedłem z kolan mojego mężczyzny, udając się do kuchni. Potrzebowałem ucieczki od przytłaczającego wzroku tych zielonych tęczówek. Zapewne Sei korzystając z okazji całował się z moim demonem, albo co gorsza uprawiał seks, ale ja sam nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Nie kręciły mnie pocałunki i pieszczoty z nim. Mimo że Ela zapewne podniecały... Gdyby były oczywiście. Ale wiedziałem, że jemu się nie oddam za żadne skarby.
Kiedy zacząłem robić sobie kawę, w pomieszczeniu pojawił się Seiki. Był lekko zamyślony.
- Wiesz gdzie on znikał? - Zapytałem znienacka...
- Nie. A nawet gdybym wiedział, to bym Ci nie powiedział.- Odrzekł radośnie i wredno.
- O co Ci chodzi? Co Ty do mnie masz Seiki hę?- Warknąłem zdenerwowany.
- Nie lubię się dzielić tym co kocham. Jesteś tylko gówniarzem, chwilową zabawką, a mnie z nim łączy miłość. Rozumiesz? El może jest zakochany, ale szybko mu przejdzie i wróci do mnie. Nie potrzebuje kogoś tak miernego jak Ty.
- Przecież Ty mnie wcale nie znasz... Co Ty możesz o mnie wiedzieć, co?
- Wiem to, że jesteś zerem. I tyle mi wystarczy. Odbiję Ci go i nic nie będziesz mógł zrobić, rozumiesz? Uważaj panienko... - Staliśmy na przeciwko siebie wkurzeni. Obaj mieliśmy ochotę się na siebie rzucić i rozszarpać na strzępy. Mimo, że nie lubię przemocy Sei bardzo mnie denerwował. Tak bardzo go znienawidziłem od samego początku.
- Może i jestem. Ale skoro będziesz tu przebywał, to płać jedną trzecią czynszu. Nie utrzymuje w swoim mieszkaniu darmozjadów. Rozumiesz? - Odgryzłem się - Sprzątanie kosztuje oddzielnie i nie jest na sprzedaż, więc będziesz sprzątał. Albo nie będziesz obok Ela. Moje mieszkanie, moje zasady. Zrozumiałeś ćwoku? - Tym zakończyliśmy jakże cudowną rozmowę. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie chciałem odpuszczać. Seiki nie mógł wygrać walkę o serce Ela. Nie teraz, kiedy czułem się tak spokojnie i bezpiecznie.
Moje rozmyślania przerwał telefon, bardzo niechciany telefon. Musiałem go odebrać, dzwoniła moja mama. Zapewne pochwalić się wakacjami i znów wpędzać mnie w poczucie winy. Odebrałem drżącą ręką, nie wiedząc czego znowu się spodziewać. Kiedy usłyszałem jej głos moje nogi ugięły się pode mną. Jej słowa były tak bolesne, tak samo jak wtedy kiedy wypędzali mnie z domu.
Tym razem brzmiały one "Nie będziemy utrzymywać takiego darmozjada jak Ty. Nie będziemy Ci już płacić, za to że się uczysz, za to że istniejesz. Jesteś zerem, niczym. Żałuję, że Cię urodziłam mała kurwo. Nienawidzimy Cię z ojcem całym sercem. Jeśli musisz żyć, to gnij w tym kurewskim mieszkaniu i zdechnij z głodu..." To powiedziała mi moja matka. Te słowa zabolały jeszcze bardziej, niż każde inne wypowiedziane z jej i ojca ust. Rzuciłem telefonem na ziemię, właściwie on sam wypadł mi z ręki i wybuchnąłem płaczem. Tak jak stałem, osunąłem się na podłogę i płakałem. To był mój koniec, myślałem, że już nie dam rady, że wyląduje pod mostem i zostanę całkiem sam. Wtedy poczułem silne ramiona mojego demona, który wtulił mnie w siebie i delikatnie wszedł w moją głowę. Wiedział, co tam się dzieję i uspokajał moje myśli, na ile się dało. Seiki przyszedł zwabiony moim zawodzeniem do kuchni i przyglądał się całej scenie. Nie podszedł ani też nie powiedział nic przykrego. Po prostu stał i patrzył, z obojętną miną. Może trochę współczuł, ale nie była to twarz kochanka, który martwi się widząc partnera płaczącego. El był moją ostoją przez tą krótką chwilę, aż moje myśli uspokoiły się całkowicie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, bo ledwo wtedy już dałem radę. Przechodząc cmoknął w usta Seia. Położył mnie na pościeli i głaskał czule.
- Spać dzisiaj obok? - Szepnął.
- A Seiki gdzie? - Odpowiedziałem.
- Może spać na kanapie..- Odpowiedział El.
- Przecież się nie zgodzi... Nie chcę być sam. Zostań.
- Dobrze Kochanie. - To mówiąc wstał i wychodząc obiecał, że wróci. Chwilę potem słyszałem kolejną kłótnie między nimi. Sei nie chciał spać sam, tłumacząc że przecież też jest kochankiem Ela i dlaczego ja mam go mieć tylko dla siebie? Od razu stwierdził, że demon go nie kocha tylko się nim bawi. Na te argumenty nawet najtwardszy demon, który jest zakochany ulegnie. Musiałem dzielić więc łóżko z nimi obojgiem, a bardzo miałem nadzieję, że nie będę musiał. I nie będzie to przyjemna noc bynajmniej. Nie, kiedy musiałem spać pomiędzy Elem i Seikim. Chciałem tulić Ela ale za plecami miałem blondyna, który praktycznie mnie zgniatał chcąc wtulić się w demona. I jak tu spać... Ledwo mogąc oddychać...
Rano obudziłem się wtulony w ... Seia... Nie wiem jak to się mogło stać, ale tuliliśmy się do siebie. Nie mogłem tak zostać i musiałem coś zrobić. Jednak to jedno musiałem przyznać, Sei jest bardzo przystojny, zwłaszcza kiedy śpi. Szybko ta myśl przeszła, na szczęście i huknąłem na niego
- Wstawaj! Przestań mnie przytulać, durniu. - Otworzył najpierw jedno oko, potem drugie i zdezorientowany rozejrzał się. Kiedy zobaczył jak mnie tulił do siebie prawie odskoczył puszczając mnie ze swych ramion.
- Co ja? Kto tu kogo tuli?- Próbował zaprzeczyć
- Nie no... Sam się w siebie wtulałem deklu. - Warknąłem
- Fu... musiałem Cię dotknąć, sam jesteś deklem śmierdzielu... - Odwarknął Sei
- To Tobie z japy capi nie mi.
- Ta... powąchaj... Ble.. Idę się umyć, żeby nie czuć, że Cię w ogóle dotykałem... - To mówiąc wstał z łóżka w poszukiwaniu łazienki i jak myślę Ela.
Dlaczego ja i Seiki tak się znielubiliśmy od samego początku? Nie wiedziałem sam. Zapewne miało to związek z naszymi uczuciami do Ela i chęcią zatrzymania go tylko dla siebie. Ja natomiast chciałem też wiedzieć, dlaczego demon zachowywał się tak dziwnie ostatnimi czasy, przed moim porwaniem. Nadal pozostawało to tajemnicą. Musiałem w końcu go o to zapytać. Ale sam nie wiedziałem kiedy. Bałem się też reakcji demona na moje dopytywanie.
Drugi dzień z Seikim zapowiadał się dość źle. Miałem nadzieję, że go nie spędzę w domu, tylko gdzieś na szukaniu pracy. Bardzo chciałem i musiałem już się za to wziąć, jeśli poważnie chciałem nie wylądować pod mostem. Cały problem polegał na tym, że nie wiedziałem do czego mógłbym się nadawać. Tak naprawdę nigdy nie musiałem pracować, a moi rodzice zawsze mieli pieniądze. Dopiero po śmierci Kryspina to wszystko się zmieniło. Musiałem radzić sobie sam, jednak kasa była. Ale już to się skończyło. Chciałem tylko, żeby Sei nie dowiedział się o mojej przeszłości, bo to dla mnie zbyt bolesne jakby jeszcze to wykorzystywał przeciwko mnie. Na chwilę moje myśli powędrowały też ku Mini. Nie widziałem jej od wczoraj, a bardzo chciałem porozmawiać z nią. Przez te kilkanaście godzin tyle się zmieniło. Nagle miałem dwóch partnerów, ktoś chciał mnie pociąć na organy i jeszcze rodzice się na mnie zemścili idealnie. Z resztą co do tego to nawet lepiej. Nie chciałem już być od nich zależny. W żadnym stopniu, a już tym bardziej finansowym.
- Co mój kotek robi sam w łóżeczku? Ładnie to tak się wylegiwać bez kochanków? - Po pokoju rozległ się głos mojego demona. Usiadł na skraju łóżka, patrząc na mnie.
- Co mi się tak przyglądasz?- Zapytałem z rozbawieniem
- Nie mogę uwierzyć mojemu szczęściu. Mam Was obu. - Rzekł łagodnie.
- I co to ma do szczęścia? - W drzwiach rozległ się kolejny głos. Drugiego z moich kochanków...
- Szczęście to Wy. - Odparł mu czarnoskrzydli. Sei spokojnie podszedł do nas z miną bardzo pewną siebie i sięgnął ust Ela. Całowali się spokojnie, delikatnie, aż zapierało dech w piersiach. Zrozumiałem, że Seiki i El naprawdę się kochają. To było widać, ich czułość była niesamowita, wzrok jak na siebie patrzyli. Chociaż nie znosiłem blondyna, musiałem przyznać, że demon kocha go bardzo, ale to bardzo mocno. I ja sam, nie wiedziałem już, czy jego uczucie z czasem będzie się pogłębiało. Na razie minęło mało, żebyśmy mogli mówić, że kochamy się taką wielką i prawdziwą miłością. Stan zakochania jest piękny, ale czy będzie nam dane to rozwinąć, zwłaszcza, kiedy Sei obiecał, że zabierze mi Ela? Tego nie wiedziałem, ale patrzyłem na nich, bo ta scena była najpiękniejszym pocałunkiem jaki widziałem w życiu.
- Przyjdzie jeszcze czas, że i Wy się tak pocałujecie. - Nagle szepnął demon.
- NIE. - Krzyknęliśmy od razu obaj w tym samym momencie. Jak mógł pomyśleć, że ja będę kiedyś kochał tego chłopaka? On zapewne podzielał mój pogląd na ten temat. To nie był związek między mną, a Seim. To raczej była czysta rywalizacja o ukochanego mężczyznę, którą jak na razie wygrywał Seiki... Bo znał go dłużej i kochał. A moje uczucia to tylko stan zakochania... Ela do mnie tak samo i wiedziałem, że to mogło umrzeć tak samo szybko jak się narodziło... Więc może powinienem oddać blondynowi mojego demona? By w pełni był szczęśliwy?...

4 komentarze:

  1. Nie ma za co kochana.
    Jak już ci pisałam, czasówka jest okej, to się o nią nie martw.
    Z każdą chwilą mam coraz większą ochotę na zamordowanie matki Alana.
    Co do "związku" tej trójki mam sceptyczne nastawienie, jakoś nie chcę tam Seikiego, ale wiem, że z nim będzie dużo ciekawiej. Rozwalają mnie jego kłótnie z Alanem.
    Nie wiem jak El mógł wpaść na pomysł z trójkątem. Czy on nie wie, że rani tym oboje swoich partnerów? ja bym się na coś takiego nie zgodziła.
    A niech tylko mi Alan spróbuje odpuścić, to nie wiem co zrobię, ale będzie niebezpiecznie. Jako beta zabraniam mu rezygnować, bo zacznę zmieniać akcję :D
    To by było na tyle xD Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział wyszedł ci lepiej, a zachowanie chłopców jest bardziej realne. Mnie też podobają się przekomarzanki między Alanem a Seiem. Upłynie jeszcze chyba sporo czasu zanim pomiędzy ta dwójką zostanie zawarty pokój. Matka Alana nie robi mu żadnej łaski łożąc na jego utrzymanie. To obowiązek rodziców dopóki ich dzieci się uczą i może ja zasądzić o alimenty, tym bardziej że jest bogata. Nie darowałabym wrednej babie i narobiłabym jej wstydu w sądzie.
    Gdzie się podziało domowe zwierzątko? Liczę na jakaś fajną akcję z jego udziałem.:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne są kłotnie między Alanem i Seiem. Rodzice Alana sa okropni! ZMieniam zdanie o nich. Są potworami, a nie rodzicami!
    Lece dalej ^~^

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoł, to opowiadanie mi się bardzo podoba. Matka Alana jest straszna, przecież już wystarczająco ma chłopak problemów. Ciekawe, świetne, super.;3

    OdpowiedzUsuń